Odsłon: 1087

    W gabinecie jest pacjentka, matka księdza, który zginął w wypadku samochodowym z trzema pasażerkami. Fiat uderzył -  w dużej mgle - w samochód ciężarowy stojący na poboczu.

- Chciałabym jeszcze pożyć.

- Ja mogę leczyć, ale nie wiem jak długo będzie pani żyła, nie mam na to wpływu. Nie ja urządziłem ten świat. Na pewno pani uważa, że Ten,  co to uczynił jest niedobry.

- Tak, nieraz tak myślę. Bóg dobry, nie zrobiłby tego.

-  Dobrze. Zadam pani proste pytanie - czy ojciec, który bije dziecko musi być zły?

- Nie, bo ono mogło sobie zasłużyć!

- Dobrze. To skąd pani wie, że pani nie zasłużyła?.

- To jakaś kara? Ja nie wiem.

- Pani była taka pewna.

    Tak właśnie Boga ocenia większość ludzi.

Boże Ojcze! Jesteś dobry, gdy dajesz, a zły gdy spotyka nas jakieś nieszczęście („kara”)...jeżeli nawet myliłbyś się, to jako Ojciec też jesteś dobry!"

   Źródło smutku zawsze to samo, a losem człowieka cierpienie. Pacjentka „aktywistka”; kolegium, wzywanie, karanie, władza nad innymi…i nagły zawał serca. Rozgoryczona, bo jej zaangażowanie wycenili na parę groszy (niska renta)!

  - Jaki wyciągnęła pani wniosek z tego zdarzenia?...mówi, że nie wie.

  -  Prosty; na sali intensywnej opieki medycznej wszyscy są równi...

    Kiedyś leczyłem pacjenta z rakiem wargi dolnej, któremu przerzuty zniszczyły szczękę dolną. Przeżywał straszliwe męki. Przyjechała rodzina, bo właśnie zmarł...miał rozrusznik serca, który trzeba usunąć. W nocy ujrzałem go...oddalał się uśmiechnięty i kilka razy pokazywał mi ręką, że ma normalną żuchwę!

                                                                                                                                   APeeL