Odsłon: 701

    W nocy zabiłem dwa króliki, a dzisiaj, gdy przepisuję ten dzień (15.12.2017) uśmiecham się, bo minister zdrowia „hrabia” Konstanty Radziwiłł wydal 3 miliony złotych na propagowanie naszego rozmnażania się i pokazał te zwierzątka. W ramach wdzięczności dał zarobić swoim mocodawcom...

   Teraz idę do mojego miejsca stałego zakwaterowania...przychodnia rejonowa, stanowisko tortur nr 12, gdzie trafiam na "normalny" nawał ludzi wywołujący rozdrażnienie.

    Od Bestii napłynęło szyderstwo: „Gdzie jest twój Pan Jezus Chrystus? Nie pomaga ci w twojej pracy!” „Idź precz szatanie! Panie Jezu! Ty widzisz jak wiele mam pracy!"

   Prawda jest taka, że każdy dzień mojego życia niesie niespodzianki, chwile smutku i radości. Wytchnienie dają rozmowy z pacjentami.

    Ta „babcia” opowiada o strachu przed cholesterolem (miażdżycą)! Jej koleżanka też się boi, bo nie ma nic gorszego! Radzę, aby spożywała szczaw i mirabelki (skojarzenie ze Stefanem Niesiołowskim)...a najlepiej, aby bała się Boga, bo ten, który boi się Boga...nie boi się niczego!

    W błyskach napłynęło rozważanie dotyczące naszego powołanie, które w pełni ujrzy się po jego utracie. Jak wielką karą byłoby dla mnie odsunięcie od wykonywania zawodu lekarza, a „poślizgnąć” można się łatwo!

   Na początku mojej pracy pomyłkowo podałem morfinę 2 amp. po 0.02...w obrzęku płuc. Moja wina była pośrednia, bo napis na ampułce był zatarty, a produkowano amp. po 0.01 i 0.02 (później to skasowano)...dobrze, że pacjent przeżył. Z całym naszym życiem jest podobnie. Nieopatrznie możesz stracić wzrok, rękę lub zachorować.

   Wielu podczas śmierci ujrzy dobro, które mogli uczynić! Przepisuję to 15.12.2017 r. (w środku nocy) i teraz wiem, że to jest prawda. Wielokrotnie mogłem zmarnować swoje życie, ale czuwała nade mną Boża Opatrzność... 

                                                                                                                         APeeL