Odsłon: 398

    Wstałem ze zbolałym sercem, które spowodował upadek 9/10 maja. Wychodzę do kościoła i natychmiast znam intencję modlitewną, ponieważ obraziłem żonę i Zbawiciela. Przepraszałem Boga Najświętszego...

    Msza zaczęła się pieśnią o Panu Jezusie, który oddał za mnie Swoje życie. Serce zalewa prawdziwy żal i skrucha. To Tajemnica Boga-Ojca, ponieważ upadek sprawia cierpienie, a to przybliża do Boga.

    Teraz, gdy płynie Ew. J 17, 1-11a. Popłakałem się i wciąż przepraszałem, a zarazem dziękowałem za ochronę. Rano „patrzył” św. Michał Archanioł. Idę do Komunii św. a właśnie płynie pieśń: „Twe serce zranione blaskiem słońca lśni” oraz „Zmartwychwstał Pan”.

    W telewizji pokażą obrazy „władców tego świata”, wróci obraz stanu wojennego oraz osoba Judasza. W ręku znajdzie się wiersz ks. Tymoteusza, gdzie padną słowa o zaparciu się św. Piotra.

   Pocałowałem Twarz Pana Jezusa z Całunu, który jest na IV tomie „Prawdziwego Życia w Bogu”, gdzie trafiłem na słowa o mojej nicości ("kawałku płynącego drzewa") oraz na okresowym przycinaniu (zsyłaniu cierpień i prób z upadkami).

    Pocałowałem ponownie Pana Jezusa, wrócił pokój serca, który zabiłem (nawet widziałem wczoraj zabitego gołąbka). W ręku znalazły się „Wysokie obcasy” z artykułem; „Mój ojciec pił”. To relacja dziecka - ofiary. Na spacerze odmawiałem moją modlitwę oraz 3 x powtórzyłem koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   Dzień skończy się czytaniem książki: „Idź precz szatanie”, gdzie były opisane ataki na takich jak ja.

                                                                                                                                APeeL