Odsłon: 370

    Przed kilkoma dniami - podczas upicia się na dyżurze w pogotowiu - otrzymałem ochronę, bo nie zgłosił się żaden pacjent i nie było wyjazdu. Z dyżuru zabrała mnie żona, nikt tego nie widział, oddałem dług. Zewsząd patrzyły Aniołki, MB Anielska...nawet Anioł na klamce kościoła! 

    Dzisiaj Szatan był wściekły, a w ręku znalazł się jego okropny wizerunek. Nawet był „miły” i  „dbający” o mnie: zalecał odpoczynek, bo wiedział, że padnę w pracy z powodu nawału chorych, szumu i trudnych spraw. Nie posłuchałem go, ale uchwyciłem się ręki Boga. Poszedłem na Mszę św. i normalnie do pracy. 

     Na ten moment „Dzienniczek” s. Faustynki otworzył się na słowach o wypełnianiu Woli Boga Ojca. W książce „Idź precz szatanie” była mowa o tym, że jego mocy nie możemy pokonać sami...potrzeba nam wsparcia Boga.

   To jest pokazano na „R-ce” w pogotowiu lub antyterrorystach w policji. „Kto się w opiekę odda Panu swemu, a cały sercem szczerze ufa Jemu...szczerze rzec może ma obrońcę Boga”. „Patrzył” też wizerunek św. Michała Archanioła.

    Mass-media, a szczególnie telewizja jest wypełniona walką. Najpierw szkolą w czynieniu zła, a później ubolewają, że komuś stała się krzywda. Właśnie pokazują film o deprawacji młodocianych (zabicie rywalki i faktyczny napad rabunkowy). Szatan zna swoją przewagę...

    O 18.00 nadeszła straszliwa burza z piorunami pokazująca moc Boga naszego. Żona modliła się, a na mnie spłynął pokój...w tym czasie na parapecie usiadły cztery gołąbki! Dopiero teraz ujrzałem to wszystko i przypomniała się sytuacja w kościele, gdzie Panu Jezusowi z Całunu podarowałem wielką różę, a w ławce, gdzie usiadłem leżał mały kwiatek. W domu ucałowałem Twarz Zbawiciela...

                                                                                                                                APeeL