Odsłon: 499

     Po przebudzeniu serce zalała moc z niepojętą radością w duszy, którą chciałbym jakoś wyrazić. Tego stanu nie zwiastuje żaden znak zewnętrzny. Można powiedzieć, że jestem ponownie narodzony...z człowiek fizycznego na duchowego. W mojej przeszłości nie mogę odnaleźć nic podobnego. Ta łaska to zarazem skarb w naczyniu glinianym...może być odebrana!

    Człowiek tak wezwany - z ostatniego szeregu do pierwszego - musi się wznieść ponad swoją wolę i ciało, które ciągnie ziemia (to życie).  Nie wolno roztrwonić łaski Boga, odepchnąć wyciągniętej ręki Boga, a wielka przepaść jest pomiędzy niebem i ziemią...

    Z właśnie włączonego radia docierają pojedyncze słowa o o słońcu, rodzicach i „zielonej trawie wokół domu”, a po czasie śpiew: „Ave Maryja” oraz „Alleluja”. Malo kto wie, że człowiek przyciśnięty do ziemi, zbrodniarz przed wykonanie kary śmierci, przykuty do ściany złoczyńca, chory gnijący w lazarecie jest dzieckiem Boga Ojca, który cierpi z takimi i pragnie drgnięcia ich serca.

    Serce pragnęło  wołać: „Ojcze! Ojcze! Nie wiem jak mogę podziękować Ci za to wszystko? Jakże jest to niepojęte, że żyłem tyle lat i byłem ślepcem." Teraz widzę wokół siebie takich, a każdy może zacząć nowe życie. Spróbuj przeżyć jeden dzień pościć z modlitwą zamiast latać za pieskiem.

    Wprost widzę Boga Ojca rozdającego - z łagodnie wyciągniętą ręką - łaski wskazanym, a to wszystko jest przepojone Miłością jakiej nie ma na ziemi. Przez sekundkę odczułem Serce Pana Jezusa i Jego Miłość do Ojca...aż zawołałem: „Jezusińku!”

    Nagle odczuwam dobro i miłość Ojca do każdego z nas, a tego nie wyrazisz żadnym językiem. Moja miłość do ziemskiego syna to zwykła karykatura. My znamy miłość własnego serca, ale nie znamy drugiego serca.

    Po tych przeżyciach duchowych w przychodni trafiłem na nawał pacjentów z krzykami, kłótniami i przepychankami, które wyprowadzają z równowagi! 

    Kończę pracę w przychodni, nie ma żadnego lekarza, a wysyłają mnie karetką transportową do wypadku z zalanym krwią. W tym czasie wołałem co pewien czas: „Ucieczko grzesznych...módl się za nami!” Szatan ma nieskończony repertuar, bo okazało się, że w „Syrence” siedział kierowca pijany jak bela, a jego pasażera ktoś oblał czerwoną farbą.

     W domu na kolanach poprosiłem: „Panie Jezu - przyjmij przez Niepokalane Serce Maryi - wszystkich grzeszników i bądź dla nich miłosierny, a szczególnie za tych, którzy zgłaszają się do Twojej Matki”.

    „Matko Najświętsza przekazuję Ci ten dzień pracy w intencji grzeszników, obejmij ich! Ucieczko grzesznych! Pomóż tym o których Ciebie proszą! Ty, Matko wszystko możesz, ale mało ludzi modli się i woła do Ciebie w intencji innych.”

   „Matko Najświętsza, do Serca Twego, mieczem boleści wskroś przeszytego, wołamy wszyscy z jękiem, ze łzami: Ucieczko grzesznych,módl się za nami!

   Gdzie my, o Matko, ach, gdzie pójdziemy i gdzie ratunku szukać będziemy? Twojego ludu nie gardź prośbami: Ucieczko grzesznych, módl się za nami!”

                                                                                                                             APeeL