Odsłon: 643

Wspomnienie Jadwigi Królowej

    Msza św. poranna zaczęła się od przejmującej pieśni do Pana Jezusa; „Być bliżej Ciebie chcę, o Boże mój /../ Ty w sercu moim trwasz /../ Tulisz w ojcowski płaszcz, chroniąc mnie w nim. /../ w Tobie niech siłę mam i w Tobie moc, /../ Przyjm Panie wdzięczny śpiew, za Twoje Ciało, Krew /../”...

    Dzisiaj jest wspomnienie oskarżenia Pawła przez Żydów z oddaniem go w ręce Rzymian, ale ci chcieli go wypuścić. Piszę to po nagłym odczytaniu intencji modlitewnej, bo naród wybrany jest przykładem zaplatania duchowego...tkwią dalej w Prawie, które zniósł Zbawiciel. Przecież Bogu Ojcu nie są potrzebne wcześniej dane przepisy.

    Może dlatego z oddali „patrzył” obraz Pana Jezusa Miłosiernego, a ja wówczas nie wiedziałem o co chodzi. Pan Jezus ukazał się uczniom nad jeziorem Genezaret. Eucharystia ułożyła się w laurkę...jakby podziękowanie za mój wczorajszy wysiłek. Litania do Serca Pana Jezusa została odczytana...gdzie się spieszyć, gdy przed nami jest wieczność? 

   Jak została odczytana ta intencja? Została podana wprost podczas czytania relacji z następnej Parady Prowokacji wyznawców nieświętego o. Roberta Biedronia, gdzie opętany „biskup” Szymon Niemiec profanował Ciało i Krew Pana Jezusa („konsekracja”)...w tęczowym ornacie.

   To przedstawiciel Zjednoczonego Ekumenicznego Kościoła Katolickiego, którego nie udało się zarejestrować i biskup-prostytutka męska małpuje Cud Ostatni („kapłanem jest się do końca życia”). Ta ekumenia wyraża się równaniem z kościołem latającego potwora spaghetti (wiernym w durszlaku na głowie). Całkiem pokręciło wyznawców bożków. No cóż „jaki pan taki kram” (Robert Biedroń).

   Dobrze, że mnie tam nie było, bo ze złożonymi dłońmi podszedłbym i dał mu kopa, rozwalając kościółek w miasteczku równości. Sam zobacz, co Szatan wyprawia w głowach tych z którymi tańczy. Cóż się dziwić, gdy w Naczelnej Izbie Lekarskiej „niezależna” komisja lekarska podczas badania mnie („chory na wiarę” w Boga Objawionego) chwaliła ekumenizm.

   Jaki może być ekumenizm z odszczepieńcami...idziesz za Lutrem lub Kalwinem, odrzucasz Eucharystię, kult Matki Bożej, modlitwy za dusze zmarłych i nazywasz siebie „Kościołem Reformowanym”. Trzeba dodać, że reformowanym przez Księcia Ciemności...

    Wrócę jeszcze do kolegów lekarzy, którzy stanęli po stronie psychiatry ważniaka, a moją wiarę uznali za urojenie. W tym czasie wszyscy uczestniczyli w Mszach św. a obecny wiceprezes Mieczysław Szatanek w białych rękawiczkach, na kolanach całował sztandar izbowy z napisem „Przede wszystkim szkodzić”. Tak zmieniłem to hasło, bo jako „chory” zostałem pozbawiony wszelkich praw. Większe mają pieski i kotki niż lekarz katolicki. 

   Mam takie zdjęcia i nikt się nie wyprze. Nawet ówczesny prezes NIL Maciej Hamankiewicz jest w tle, gdzie uśmiecha się z powodu aktorstwa kolegi Mietka, ginekologa...chorego psychicznie, podobnie jak ja.

   Spójrz na świat od Boga Ojca, a ujrzysz wyjałowioną duchowo ziemię z obojętnymi duchowo, agnostykami wszelkiej maści, masonerią, oraz normalnie niewierzącymi ze szczytem na tej platformie: bluźniercami i prowokatorami.

   Dalej są wiedzący, że wiara w Boga Objawionego to fikcja, bo Tam Nic Nie Ma...z przymusem bycia wierzącym od urodzenia do śmierci (islam), gdzie nawracanie odbywa się przez zabijanie, a wieczne szczęście będzie, gdy opanują cały świat.

   Asi Bibi powiedziała prawdę, że Pan Jezus oddał za nas Swoje Życie, a co uczynił Mahomet („prorok większy” od Syna Boga Żywego). Za to została skazana na śmierć i czeka na jej wykonanie w Pakistanie.

    Duchowny muzułmański Mario Joseph doszedł do Prawdy poprzez studiowanie Koranu i Biblii. Kiedyś zapytał ich teologa o Synostwo Boże Pana Jezusa.

- Jak Bóg może mieć syna, gdy nie ma żony?...usłyszał w odpowiedzi.

                                                                                                                        APeeL

 

 

 

 

    Tutaj dałem aktualnie  opracowane intencje, które są też na stronie....

 

07.06.2002(pt) ZA OFIARY TRAGEDII

Najświętszego Serca Pana Jezusa

   Przez cały dyżur w pogotowiu spałem tylko godzinę. Dobrze, że wcześniej poszedłem do przychodni, a nie wiedziałem, że dzisiaj jest duże święto kościelne i czeka mnie praca od 7.00 - 19.00!

    Pierwszy pacjent, biedny emeryt został zaskoczony przekazaniem mu wielu leków, które przynoszą przedstawiciele firm farmaceutycznych. Cieszyliśmy się razem, bo nie czekał i niespodziewanie zaoszczędził parę groszy. Podobnie było z chorą, której dałem drogi lek.

   Zbadałem też naszego kierowcę, który ma skomplikowane życie (piątka dzieci, druga żona). Złamałem przepisy, bo nie mam uprawnienia do badania kierowców zawodowych (poniósłby duży wydatek).

    W tym czasie z Sejmu RP słuchałem debaty o rolnikach. Jakże ta grupa wymaga zmiłowania. Płynęła też informacja o ofiarach trąb powietrznych oraz powodzi. Powstały wielkie szkody, wielu straciło życie przez spadające konary (w tym dzieci z powodu uderzenie pioruna) i utonięcia. 

    Około 13.00 zdarzyła się tragedia, bo nasza karetka „R” zderzyła się czołowo podczas oberwania chmury z innym samochodem. Kierowcy ponieśli śmierć na miejscu, a nasz lekarz i pielęgniarka zostali ranni. Rozpacz, krzyk, bieganina, zamieszanie, wszyscy płakali, a  dalej trwała okrutna ulewa.

    W tej sytuacji poproszono mnie o zabezpieczanie pogotowia! „Panie zmiłuj się na nami”! Dodatkowo wysłano mnie do żony zabitego kierowcy, abym przekazał tę tragiczną wiadomość. Znowu rozpacz rodziny, krzyk i strugi łez we wciąż panującej ulewie. Teraz przywieziono zwłoki kierowcy. Pocieszyłem rannego kolegę kierownika, który przebaczył mi ostatni upadek!  

    Ten kierowca później śnił się przez lata („prosił o modlitwę”). W jednym z takich snów jechaliśmy na czołowe zderzenie. Wołałem za niego i wielokrotnie prosiłem jego ojca o codzienne uczestnictwo w Mszy św. (emeryt), ale wymawiał się słabością nóg! Wolał stać na balkonie. Tak żył wiele lat i tak umarł...

    Jakby na zamówienie wezwano mnie do nagłego udaru i silnych bólów brzucha, a na korytarzu miałem jeszcze dziesięciu chorych (16.30)! To niewolnictwo XXI wieku! Jednego dnia pani dyrektor zapytała: „dlaczego wcześniej przychodzę do pracy”? Zobacz zaślepienie przełożonego, który urzęduje piętro niżej, a nie na drugim końcu świata. Później ludzie dziwią się, że lekarze umierają!

    Jak to wszystko wytrzymywałem? Dzisiaj, gdy edytuję tan zapis (07.06.2019) wiem, że sprawiała to moc Boga, bo w takich dniach z Nieba spływała wzmacniająca słodycz, której nie da się opisać.

    Wówczas łagodniejesz jak baranek, nie podniesiesz głosu i raczej sam padniesz niż miałbyś kogoś zostawić bez pomocy. Pan sprawił, że wizyty zgłoszone do pogotowia załatwiła lekarka, która właśnie wróciła z wyjazdów.

    Na to konto trafiła się mdlejąca po zastrzyku oraz pacjent z obcego rejonu z napadem kolki nerkowej. Znowu wołam: „Panie Jezu! zmiłuj się nade mną”. Dodatkowo wrócili umówieni chorzy, których załatwiałem na dyżurze w pogotowiu. Ile zmiłowania potrzebuje każdy człowiek.

    Powiesz, a obiad? W środy i piątki pościmy z żoną w intencji pokoju na świecie. W takich dniach mam wielką moc do pracy i niczego nie potrzebuję oprócz kawy. 

    W domu padłem w ciężki sen, a przez to ucisnąłem sobie nerw promieniowy - w usztywnionym po złamaniu stawie łokciowym - i stwierdziłem, że mam porażenie prawej ręki (opadła mi dłoń). Dobrze, że jej czynność wróciła, bo to wielkie nieszczęście.

    Rano pobiegłem do Pana Jezusa z podziękowaniem za pomoc i przekazaniem mojego wczorajszego udręczenia (uświęceniem): „Panie Jezu! przyjmij w Swoim Najświętszym Sercu moje spracowanie w intencji ofiar tragedii”. 

   W tym czasie atakowali mnie „opiekunowie”, ale ja im błogosławiłem, bo widziałem współuczestnictwo w cierpieniu Pana Jezusa, którego też śledzono. Zrobiono ze mnie „wroga ludu” i tak już zostanie...

    Po Komunii św. słodycz i pokój zalały duszę. W ręku znalazł się gwóźdź, a to oznacza, że moje cierpienie dało Panu Jezusowi odpocznienie ("wyjąłeś mi gwoźdź ze stóp").  Na ten moment „spojrzała” tabliczka z napisem: „Panie umocnij moje stopy na Twoich ścieżkach”.                                                                                                                                                                                                      APeeL

 

07.06.1991(pt) W INTENCJI DZISIEJSZYCH PACJENTÓW

    Tuż przed północą załatwiłem pacjenta (napił się czaju i miał lęk przed śmiercią), a to sprawiło, że zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa. W swoich rozważaniach mówiłem;

    „Jezu masz kłopoty w znalezieniu Betlejem w większości serc ludzkich, wciąż szukasz miejsca w duszy często tak nędznej jak stajenka w Betlejem. Gdy rodzisz się w sercu takiej...każda moc truchleje!

   Jezu! Ty dałeś mi biały fartuch i pokazałeś biednych, słabych i chorych...bez Ciebie nie widziałem całego zła tego świata! Spraw Panie Jezu, abym nie splamił się krzywdą innego człowieka, a szczególnie biednego”...

    Po godzinnej modlitwie w sercu powstała wielka radość. Teraz babcia upadła na balię (5.00), a ja dzięki temu dalej mogę wołać; „Panie Jezu przyjdź do nas. Duchu Św. przenikaj serca i umysły ludzi, abyśmy stawali się Jezusowi...cisi, pokorni, cierpliwi i pracowici.”

    W tym czasie w sercu nawracała pieśń: „Witaj! Jezu, Synu Maryi...Tyś Jest Bóg Prawdziwy”, nawet nuciłem to pod nosem. Nagle „odkryłem”, że dzisiaj jest święto Serca Pana Jezusa...zarazem napłynęła pewność, że zdążę na Mszę św. wieczorną.

    Około godziny 10.00 zauważyłem, że dzisiaj pracuję w wielkiej cichości i skupieniu, nie dyskutuję...podobałem się sobie w tej pracy. Nie wolno się żalić, wyrzekać, skarżyć i upominać! Dopiero o 15.00 zrozumiałem, że mogłem być takim dzięki łasce Pana Jezusa! Po tym poznaje się, że ktoś jest Chrystusowy... 

   Kategorycznie odmawiałem wciskania mi podarunków; „niech się pani nie krępuje moim czystym sercem”. Wzorem jest Pan Jezus, który czynił tyle dobra bezinteresownie, a na końcu oddał za nas Swoje Życie. Teraz pragnę być sam na Sam z Panem Jezusem.

    Pod koniec dnia wiem, że najważniejsza jest moja czystość i możliwość przystępowania do Eucharystii! Nic innego nie ma znaczenia. Nie wiem, ale po spotkaniu z Janem Pawłem II oraz po jego błogosławieństwie mam moc...odsunięte zostało pragnienie picia alkoholu. W tym dniu, w intencji pacjentów zgłaszały się różne osoby, ale to nie było przypadkowe. 

    Teraz biegnę na nabożeństwo do Serca Pana Jezusa i nucę; „witaj Jezu”, a wiedz, że w środy i piątki pościmy z żoną w intencji pokoju w b. Jugosławii. Kapłan poprosił, aby przekazywać sobie znak pokoju z uśmiechem, a ja w sercu mam szczególny pokój.

   Przed Eucharystią napłynął obraz pacjentki, która nagle zmarła na łące, a także inwalida, który od lat „pilnuje” drzwi kościoła. Może kiedyś przystąpi do Stołu Pańskiego! W nagrodę otwieram list od s. Wirginii (z zakonu s. Faustyny). Zobacz jak Pan Jezus obdarza...bez zabawy, kawałów i wypitki z zakąską!

      Muszę wreszcie przeczytać „Dzienniczek”…

                                                                                                                               APeeL