Odsłon: 652

    Późnym wieczorem napłynęło polecenie, abym opracował i edytował wczorajszy dzień; za tych, którzy zapominają o swoich grzechach (trwało to do 2.00). Rano byłem zaskoczony pomocą Ducha Świętego, którego wizerunek ucałowałem z całego serca, a na podłodze zauważyłem zdjęcie Jana Pawła II z tytułem "Bóg jest Miłością", które wypadło z mojego bałaganu.

   Dodatkowo zostałem obudzony na Mszę Św. o 6.30, bo dzisiaj schodzi się kult Najświętszego Serca oraz Najświętszej Krwi Pana Jezusa. Postanowiłem być na tych oddzielnych nabożeństwach z błogosławieństwem Monstrancją i Eucharystią.    

    Przed Mszą Św. mówiłem do jednej z wiernych, że długość życia nie ma znaczenia, ale jego świętość. Wskazałem też, co potwierdziła, że w naszej wierze zakazane jest mówienie o duszy i Szatanie oraz o tym, co jest z nami po śmierci. 

    Dzisiaj psalmista wołał w Ps 106[105]; "Nasz Pan jest dobry: chwalcie Go na wieki", a bliskość Boga Ojca zalała serce. To wróciło podczas zapisywania o 3.00 w nocy. bo Pan Bóg nigdy nie śpi...tak jest też ze świętymi w Królestwie Bożym.

    Natomiast Pan Jezus powołał dzisiaj celnika Mateusza i "jadł z grzesznikami", bo "zdrowi nie potrzebują lekarza". Nie pojmie tego człowiek bez łaski wiary i Światła Bożego (w tym naród wybrany).

    Dzisiaj Eucharystia przewijała się do przodu i ułożyła w zawiniątko dla żniwiarza na Poletku Pana Boga, a serce i duszę zalało milczenie, powaga oraz pragnienie bycia sam na sam z Panem Jezusem. Zawsze taki znak wskazuje na dzień ciężkiej pracy i faktycznie 10 godzin trwało opracowywania zaległych zapisów dziennika.

   Wymyśliłem intencję tego dnia; za zatwardziałych pogan, ale nie potwierdziła się. Wróciłem na wieczorne nabożeństwo do Najświętszej Krwi Pana Jezusa z powtórną Mszą Św. ale nie było wystawienia Monstrancji, bo obaj kapłani spowiadali. Litania została przeczytana przez jedną z lektorek.

   Po ponownej Eucharystii serce zalało pragnienie modlitwy. Podczas jej trwania  odczytałem intencję, która objęła; zatwardziałych grzeszników, dzieciobójców, prostytutki, tkwiących w nałogach (w parafii właśnie było zebranie alkoholików niepijących), ludobójców i to na kluczowych stanowiskach, napłynęli też anty krzyżowcy z Izby Lekarskiej, masoneria oraz politycy omamieni, a nawet opętani przez władzę.

    Obecnie nie można oglądać fałszywej TVN, która krytykuje rząd mojej ojczyzny. Szerzy się kult bożka seksu z Paradami Grzeszności, bicie się o władzę z płaczem "Stokrotki" z powodu okropności czynionych przez PiS, a szczególnie zablokowanie w UE wroga Polski Franza Timmermansa, który nie powinien być tam nawet szatniarzem. Prawie płacze Donald mniejszy, grzybiejący w oczach, który przyczynił się do klęski koalicji megalomana Grzesia.

    Natomiast nasi "partnerzy" ze Wschodu wysforowali dr Ewuś, która powinna mieć raz na zawsze zabrane pr. wyk. zawodu, bo lekarz nie może kłamać ("sekcje wykonywali - ramie w ramię - ruscy i polscy anatomopatolodzy, a ziemię w Smoleńsku przekopano").

   W tym czasie sprzedawczyk Tomasz Lis proponuje dołączyć Polskę do Niemiec z milionami "imigrantów". Teraz "króluje" wiośniak, ojciec Robert Biedroń kaznodzieja świecki "spółkujących inaczej", którzy nawet po ludzku nie potrafią zgrzeszyć.

   To w błyskach przepływało podczas mojego wołania do Boga (godzina), a na potwierdzenie tej intencji rozmawiałem z dobrym człowiekiem, który ma poglądy większości; "co ma być to będzie" (błędny determinizm), Pan Bóg jest Miłosierny, piekło jest, ale na ziemi, nie ma czasu dla wiary, bo "dorabia", o duszy nic nie słyszał, pragnie, aby rząd sprawił raj na ziemi...Matka Boża jest, bo pomaga mu przy zbieraniu grzybów. Obaj chcieliśmy rozmawiać, ale spieszył się do sprzątania samochodu.

    Moja modlitwa była także za tych, których jest uosobieniem ("oseski duchowe")...

                                                                                                                                     APeeL

 

   

22.06.2009(p) ZA OFIARY BOJU DUCHOWEGO

    Dzisiaj, gdy opracowuję ten zapis (początek lipca 2019 r.) rozmawiałem z naszym proboszczem i prosiłem, aby w różnych modlitwach i kazaniach padały słowa o duszy, życiu wiecznym oraz o Szatanie. Wydaje się, że jest to zabronione...

    Szatan wie, że mamy duszę, co negują "oczytani" św. Jehowy ("sami siebie wybrali"), a powątpiewa w jej istnienie...nawet 80% katolików, bo nie mówi się, co jest z nami tuż po śmierci! Bój toczy się do ostatniego uderzenia serca...wystarczy krzyk "Jezu przebacz", a wówczas dusza jest łapana przez Anioły.

    Przecież nasza nadzieja jest w śmierci czyli powrocie do Boga Ojca, do Ojczyzny Niebieskiej! Każdy normalny człowiek mówi; "nikt się tam nie pcha" dodając, że "jeszcze nikt stamtąd nie przyszedł i nie powiedział jak tam jest?" Stąd bierze się kult "grzebania umarłych przez umarłych" (biznes)...przy wykorzystywaniu Kościoła Świętego.

    Wnosi się tam trupy tych, których stopa nigdy nie skalała się przybyciem do Pana...często nagle umierających lub bez żadnej posługi duchowej. To grzeszna ohyda, bo nawet prawo kościelne zabrania tego...

   Później tacy mają piękne pogrzeby i wpadają do czeluści piekielnych! Nie ma Piekła? To po co takie pogrzeby...jeżeli nasza wiara jest lipą, a jej uosobieniem ksiądz dobrodziej - jak twierdzi matka Joanna od demonów, czarownica Senyszyn ("kościół to taca i kasa"). Dla niej wiecznie żywy jest wciąż Lenin.

    W tym czasie Szatan stosuje popularne metody: kusi do samobójstw cierpiących ("wreszcie będziesz miał spokój"), wykształconych zalewa mądrością ("na starość miesza ci się w głowie, dusza - coś ty?), podsyca niedowiarstwo z podsuwaniem zacofania!

    Miałem to pokazane w czasie odmawiania mojej modlitwy, a szczególnie jej zakończenia ("Św. Agonia" Pana Jezusa)...demon zalewał mnie zwątpieniem i niechęcią; "niech to się raz skończy, czego tutaj się męczyć!" To bardzo groźna broń i w wielu przypadkach ludzie sądzą, że są to ich myśli i popełniają samobójstwo!

    W Królestwie Bożym jest większa radość z najgorszego grzesznika niż z wiernego Bogu przez całe życie ("ostatni będą pierwszymi"). To można zrozumieć na naszych dzieciach...każda matka kocha bardziej syna marnotrawnego niż posłusznego i dobrego.

    Wzrok zatrzymało pismo się "Nie z tej ziemi", gdzie ks. Francois Brune stwierdza, że "śmierć nie jest końcem życia" (książka; "Umarli mówią do nas"). Natomiast Jacques Fesch ("Za pięć godzin zobaczę Jezusa") pisze to, co wiem; "Nienawiść to świat, a nasze ciało jest jego częścią. Miłość to Bóg, a dusza nasza pochodzi od Niego /../ Walka jest nieunikniona /../ Jeżeli górę bierze dusza, udziałem jest życie wieczne"...

    Ten bój "ostatni" toczy się w każdym z nas do ostatniego uderzenia serca, a śmierć jest ostatnią próbą naszej wiary, bo mamy zachować pełną ufność...

                                                                                                                                     APeeL

 

 

25.04.2007(pt)  ZA DUSZE UMIERAJĄCYCH

   Bóg Ojciec dał nam wolną wolę i rozum. Ponadto pokazał, że śmierć to życie; ciało odpada, a "ja jestem" (larwa i piękny motyl). Szatan zna prawdę i mami także duszpasterzy, którzy nie idą z mocą do umierających.

   Podczas przepisywania dziennika trafiłem na mój list do proboszcza Bazyliki parafii Św. Krzyża w W-wie ks. Józefa Jachimczaka (03.07.1992). Nawet nie wiedziałem, że był duszpasterzem służby zdrowia. Stało się to po spowiedzi w tamtej parafii, gdzie kapłan przyznał, że rzadko mówi o Szatanie. W liście wskazałem na...

    Bój duchowy, który toczy się nad nami, w świecie nadprzyrodzonym i nasila się przed śmiercią każdego, a szczególnie odwróconego, który chce drgnąć ku Bogu. Szatan wówczas wszelkimi sposobami przeszkadza w nawróceniu.

    Człowiek, który nigdy nie żył wiarą i nie ma Światła Bożego w ostatnim momencie ma mało szans na skierowanie się ku Bogu. Szatan wie o tym i nie pozwala mówić o nim i jego sztuczkach do chorych i umierających. Nie wskazują na to też kapłani, którzy są przez niego bardziej atakowani od zwykłych ludzi!

   Duszpasterstwo chorych nie może omijać tej chwilki. Trzeba ujawniać matactwa złego i jego omamianie ludzi. Chory gaśnie, a Szatan straszy, bo kapłan kojarzy się z umieraniem! Dlatego odkłada się jego wezwanie.

   Bestia wie o tym i przeszkadza wszelkimi sposobami. Z drugiej strony budzi nadzieję w cudowne działanie różnych preparatów oraz wyleczenie przez profesorów.

   Dam tylko dwa przykłady;

1.  pacjent ma przerzuty nowotworowe (czerniak) i jego dni są policzone...rodzina trzyma go razem z lekarzami w nieświadomości, bo nie wolne zabrać "nadziei" do końca. Pytani czy był u spowiedzi odpowiadają, że przed miesiącem, ale jako zdrowy!

2.  pacjentka umierająca - mąż prosi o karetkę, bo w odległym szpitalu załatwił "leczenie" (w naszym języku; to "wożenie trupa". Ostro zaprotestowałem, wskazałem na złego i jego sztuczki. Nie wiedziałem, że nie mają ślubu! W efekcie pobrali się w szpitalu!

   Natomiast mojej ciężko chorej wręczyłem rozważania o Św. Agonii Pana Jezusa. Po jej śmierci zostałem "zaproszony" na Mszę Św. i nie zdziwiłem się, gdy usłyszałem, że jest za jej duszę.

    Matka Boża z Medjugorju w każdym objawieniu mówi o siłach szatańskich, a kapłani prowadzący chorych i umierających lekceważą to...

                                                                                                                                  APeeL