Pan Bóg zadziwia mnie każdego dnia, a dzisiaj doznałem wstrząsu, bo po pojawieniu się pragnienia odmówienia mojej modlitwy z włączonego dyktafonu usłyszałem w/w intencję. Wiedz, że nawet nie wiem, co tam jest, bo często nagrywam przeżycia duchowe, których nie można zapamiętać.
Sprawdziłem i doznałem szoku, bo takiej jeszcze nie miałem. Wyszedłem z płaczem wołając do Boga Ojca za;
1. najbliższą rodzinę (siostry i córkę zmarłego brata), która zajęła spadek, ponieważ cały czas mieszkały tam i korzystały z finansowania ich potrzeb, a bratanica uważa, że - oprócz swojego domu - może okupować mieszkanie, które jest niczyje, bo nie doszło do podziału spadku.
2. kolegów psychiatrów, którzy moją wiarę (mistykę) nadal traktują jako psychozę (to wielkie nieuctwo, a właściwie karalne przestępstwo). Zważ, że są związani z IPiN-em, placówką wiodącą "na rynku psychiatrii".
Przez nich nie mam prawa wykonywania zawodu lekarza. Ciekawe, co powiedzieliby na aktualnie płynący pean uwielbienia naszego Boga Ojca, który - jednym tchem wypowiedziała w radiu Maryja - moja obecne opiekunka s. Faustyna!
3. funkcjonariuszy z samorządu lekarskiego, którzy mienią się działaczami, ale aktualny Okręgowy i Naczelny Rzecznik Praw Lekarzy nawet nie kiwnęli palcem w mojej sprawie. Natomiast koleżanka, specjalistka z psychiatrii - jako Pełnomocnik ds. zdrowia lekarzy - nie chciała spotkać się ze mną, bo musiałaby podpaść swojej korporacji.
4. lekarzy, którzy dyżurowali ze mną w pogotowiu i pracowali w przychodni, a przeprowadzający badania okresowe - na rozkaz Izby Lekarskiej - wszedł nagle do mojego gabinetu i "zbadał mnie" pytając; czy jestem mistykiem świeckim? Jako były komunista nawet nie wiedział o co pyta. Tyle trwało badanie, bo odpowiedziałem; "tak".
5. wciąż śledzących mnie od 30 lat, także na Mszach św. bo raz naznaczony musisz już takim umrzeć, a nigdy nie byłem szpiegiem, nie jestem i nie będę.
Przez 1.5 godziny krążyłem płacząc podczas wołania do Boga Ojca, a chwilami sercem znajdowałem się przy Panu Jezusie na krzyżu.
Otwierasz Królestwo Boże, odkupujesz ludzkość z niewoli Belzebuba (widziałem tak porwanego przez Talibów), a opętani zabijają cię w okrutny i poniżający sposób. Zapisałem to tuż po powrocie z modlitwy przed wyjściem na Mszę św. o 17.00. Nadal chciało się płakać z powodu rodaków, którzy nie wiedzą, że mają dusze...
Msza św. była w tej intencji...wcześniej napłynęła Osoba Boga Ojca, a tego nie można przekazać. Tuż przed Eucharystią wyraziły to słowa pieśni; "Pan Jezus już się zbliża, już czeka u mych drzwi /../ to szczęście niepojęte Bóg Sam odwiedza mnie, o Jezu wspomóż łaską bym godnie przyjął Cię."
Tak właśnie można określić poczucie Obecności Boga Ojca...
APeeL