Odsłon: 717

   Na Mszę św. roratnej znalazłem się ze świecą, ale byłem senny. Dzisiaj Pan Jezus w Ew (Łk 10, 21-24) przekazał to, co wiem, że Bóg Ojciec w swojej Mądrości zakrył duchowe widzenie całego stworzenia...przed „mądrymi i roztropnymi”, a objawił je prostaczkom.

    Nawet padły słowa do uczniów, a także do mnie; <<Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków /../ pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli>>.

    To wielka prawda, bo należę do tych szczęśliwców. Wyobraź sobie ból proroka, który w swoim czasie przekazywał od Boga Ojca zdarzenia, które nas czekają, a do śmierci nic z tego nie zaznał. „Tato mój! Dziękuję za powołanie i wybranie, które zarazem jest wielkim krzyżem. Tylko śmierć może mnie z tego wyzwolić, ale pragnę dokończyć moją misję."

   Po przyjęciu Ciała Pana Jezusa, które przewijało się do przodu i zamieniło w „mannę z nieba” dająca wzmocnienie duchowe...popłakałem się podczas dwóch pieśni;

1.  „Niech żyje Jezus zawsze w sercu mym, na zawsze, na zawsze, na zawsze w sercu mym”...z trzykrotnym powtarzaniem.

2.  „Pan blisko jest, oczekuj Go. Pan blisko jest w Nim moja moc”...z podobnym powtarzaniem.

   Jakie natchnienie miała siostra organistka, aby to zaśpiewać? W stanie uniesienia duchowego pojechałem pod „mój” krzyż Pana Jezusa i zapaliłem lampkę.

   W okolicy południa zapragnąłem odmówić moją modlitwę w intencji tego dnia. Nie jest łatwo odczytać intencję związaną z prośbą o działanie Boga dla zaćmionych duchowo (ciemniaków), mądrusiów, „gadających głowy”, szyderców i bluźnierców dla których Szatan szeroko otwiera wrota do mass-mediów. Czy wiesz jak tacy przebijają moje serce, a pomnóż to przez miliardy, a ujrzysz skrwawione Serce Pana Jezusa, a także zapomniane Ojcowskie Serce Boga!

   W odczycie w/w intencji pomogło zdanie ze śpiewu przed Ewangelią; „Oto nasz Pan przyjdzie z mocą i oświeci oczy sług swoich” z wieczornym potwierdzeniem odczytu, bo  w zapisach z 1989 r. znajdę informację o spektaklu Telewizji Radzieckiej: „A światłość w ciemności świeci” Lwa Tołstoja, który pracował nad tym dziełem 20 lat.

   W końcu życia wybrał pustelnię, gdzie odkrył prawdę; nic nie cali tego świata oprócz Miłości i Miłosierdzia Bożego. Sąsiedzi traktowali go jako „bożego głupca” - rosyjskiego „jurodliwego”, który „odchodząc od rozumu” zbliża się do Boga. Zmarł 7 listopada 1910 roku po znalezieniu go na stacji, prawie zamarzniętego.

    Jakże zadziwia mnie Bóg Ojciec, jak pokazuje poszukujących tego, co ja otrzymałem bez żadnej zasługi. Nie miałem dzisiaj planu grzebania w papierach z listopada 1989 r.! Jak to będzie, gdy spotkam poszukującego do końca, który nie miał z kim porozmawiać o celu naszego życia. Znam to z mojej codzienności.

   Przez godzinę krążyłem odmawiając moją modlitwę z dziesięciokrotnym powtarzaniem; "Pan Jezus obnażony na Golgocie”, „Pan Jezus rozciągany i przybijany do krzyża” oraz przy słowach Zbawiciela na krzyżu „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił?” Dodam, że to nie było opuszczenie w naszym rozumieniu, ale brak poczucia Obecności Boga Ojca...dodatkowe cierpienie, które znam, a można je porównać do dzieciątka, któremu tata zniknął z oczu.

   Przepłynęły obrazy świata; od człowieka dzikiego do obecnie odwróconych od Boga (sierot duchowych). Ominęła ich ewolucja czyli przejście od człowieka cielesnego (ziemianina) do duchowego. Nie będę wymieniał "osobistych wrogów Boga", opętanych intelektualnie, 99% ludzkości, która „żyje dla życia”, członków mojej rodziny i sąsiadów odwróconych od wiary oraz wszelkiej maści gadające głowy w zaćmionych mediach.

   Trwa już Apokalipsa, a bracia i siostry nie widzą tego. Przed zwykłą wichurą przygotowują się, ale nie budzą się duchowo. Ten dzień mojego życia jest w ich intencji...może Bóg Ojciec uchyli chociaż jednemu oczy.

                                                                                                                          APeeL