Cały dzień byłem drętwy w ciele i duchowo...można powiedzieć, że napadła mnie nostalgia, a właściwie niejasne przygnębienie lub smętek. Ten stan ma 120 synonimów. Krótko mówiąc dzień beznadziejny...także duchowo. Wówczas nie ma chęci na nic. Ze współczuciem pomyślałem o ludziach z depresją.
Przed wyjściem na Mszę św. o 17.00 włączyłem piosenkę Zingarella i popłakałem się, ponieważ napłynęła bliskość Pana Jezusa. Tego nie można przekazać, ale to czyste uczucie jest pokazane na pierwszej miłości.
W drodze do kościoła nie mogłem modlić się, ponieważ nie znałem intencji tego dnia. Tuż przed kościołem zagadałem do starszej pani...wskazując na gabinet kosmetyczny w którym klientka miała pielęgnowane paznokcie.
- Ile ludzie wkładają wysiłku, aby mieć piękne ręce, ale zapominają o swoich duszach!
- Ja podziwiam wszystkich, którzy potrafią się modlić…
- Moją wymodliłem, a Pan Jezus w przekazach stwierdza, że najważniejsze jest współcierpienie z Nim za innych. Taka właśnie jest moja modlitwa podczas której jestem w Getsemani, podczas Biczowania oraz św. Poniżenia, na Drodze Krzyżowej oraz na Golgocie aż do przebicia św. Boku Zbawiciela.
- Niektórzy powtarzają modlitwy bezmyślnie, ja tak nie chcę!
- Modlitwa ustna Bogu nie jest potrzebna...nawet piękne śpiewy muezina nawołujące muzułmanów do modlitwy docierają tylko do sklepienia meczetu (wg Pana Jezusa). Modlitwa to rozmowa z Bogiem lub Matką Pana Jezusa. Proszę mówić swoimi słowami, prosić Ducha Świętego o prowadzenie i patrzeć na znaki. Jeżeli wzrok zatrzyma książeczka do nabożeństwo to proszę ją otworzyć i przeczytać zdanie, które wpadnie w pani serce.
- Naprawdę pragnę modlitwy…
- Proszę każdy dzień swojego życia ofiarować na ręce Matki Bożej. Zapraszam panią na codzienną Mszę św. To największa łaska Boga Ojca dla nas, na tym wygnaniu.
- Niektórzy przyzwyczajają się do takiego codziennego przychodzenia jak do mycia zębów…
- Tak mówią wrogowie wiary, którzy szydzą z widzialnej części (opłatka) duchowego Ciała Pana Jezusa, który łączy się z moją duszą; idę teraz jako ciało, a wracam jako dusza. Nie będzie pani miała moich przeżyć, ale któregoś dnia zrozumie pani łaskę spotkania się z Panem Jezusem.
- Zazdroszczę panu…
- Proszę zauważyć znak, który pani otrzymała w tej chwilce. Pani pragnienie Bóg spełnił, bo wyszedłem wcześniej do kościoła i zaczepiłem panią, a na końcu zaprosiłem na codzienną Mszę św. Ja mówiłem szybko, ale jest to wynik 30 lat łaski wiary wymodlonej przez przez innych, nie było w tym żadnej mojej zasługi.
Na nabożeństwie nie docierały czytania, ale popłakałem się podczas przejmującego śpiewu kolędy przez siostrę organistkę; „Mizerna, cicha, stajenka licha, Pełna niebieskiej chwały. Oto leżący, przed nami śpiący W promieniach Jezus mały. /../ Mądrość Mądrości, Światłość Światłości, Bóg - człowiek tu wcielony!”
Nie wiedziałem czy mogę podejść do Eucharystii, ale po zawołaniu do Ducha Św. nie wyczułem sprzeciwu, bo małe grzechy są przebaczane po westchnieniu w sercu i zmazuje je zjednanie z Panem Jezusem.
Podczas wyjścia podziękowałem siostrze za śpiew prosto z duszy i znając intencję zacząłem moją modlitwę, która trwała około godziny. Przypomnieli się Apostołowie, którzy prosili Pana Jezusa, aby nauczył ich modlitwy. Tak została przekazane wołanie; „Ojcze nasz”
Pamiętaj, że Pan Jezus oczekuje także na ciebie i chce dać ci Światło, obudzić twoje sumienie, dać ci poznanie cnót (radości) oraz ulotności wszystkiego. W jasności ujrzysz cel naszego życia, którym jest powrót do Ojczyzny Niebieskiej. Pan Bóg odpowie na twoje wołania (modlitwy)…
APeeL