Odsłon: 653

    Do końca będzie trwał bój, bo nasze ciało kocha ten świat; złoto, władzę oraz kobietę, wino i śpiew, sławę oraz wszelkie możliwe przyjemności z różnymi nałogami. Szatan ma dla każdego coś innego...

    Jeżeli drgniesz ku naprawie to nie zdziw się, że napadnie na Ciebie i popadniesz w jeszcze większe kłopoty. Po Sakramencie Pojednania jesteśmy na jego celowniku...radośni z pozbycia się grzechów, a zarazem uśpieni zadowoleniem.

    W sobotę trafiłem do spowiedzi, a córka otrzymała natchnienie, aby zadzwonić i pochwalić się grupowym ubezpieczeniem na życie „ostateczne” czyli na wypadek śmierci. Nie wiem po co, bo ZUS płaci ryczałt. Chyba najtańszy jest pochówek pogański; palisz zwłoki, a proch rozsypujesz. Nie płacisz wówczas za grób i celebransowi przebranemu za księdza.

    Jej telefon jest zawsze celny, nie pomagają moje prośby, aby nie realizowała demonicznych natchnień. Ja trwałem w uniesieniu duchowym, bo to była pierwsza sobota z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, a tu moje żarty: czy zaopatrzyła się już w maseczkę przeciw żółtej grypie i jak mieszka się jej koledze w mieszkaniu, które jej kupiliśmy.

    Po czasie zorientowałem się, że to był ewidentny atak Bestii. Straciłem pokój i radość duchową, bo do mieszkania wdarł się zły duch. Kiedyś podczas jej odwiedzin leciała na mnie połówka okna („wyszło z bolców”), a po jej zamknięciu na klawiaturę komputera spadł metalowy klosz od lampy.

    Później pisałem do prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej, bo demon pokazał mi jego życiorys i byle jak odmówiłem litanię do św. Józefa...tak zniweczyłem łaskę Sakramentu Pokuty i to w dniu kultu Matki Bożej, szczególnie znienawidzonej przez Belzebuba.

    Natomiast wczoraj, po Mszy św. i odmówieniu modlitw duszę zalała pustka, brak poczucia obecności Boga Ojca, niemożność napisania czegokolwiek, nawet byłem bezsilny w ciele. To wielki szok, bo została zniweczona chwilowa świętość w której modlitwy mają szczególną moc.

   P u s t k a duchowa to zarazem wielka próba…wytrwanie w braku poczucia Obecności Taty. Wyjaśniają to słowa Jezusa na krzyżu; „Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił?” Padłem zdruzgotany dodatkowymi grzechami, niezdolny do niczego.

   Po wstaniu o 3.30 na kolanach przepraszałem Boga Ojca za tak łatwe przewrócenie mnie. Dodatkowo poprosiłem s. Faustynkę o jej wstawiennictwo. Przed wyjściem na spacer modlitewny przeczytałem dzisiejsze Słowo, gdzie król Dawid za swoje złe czyny musiał uchodzić z Jerozolimy z powodu buntu przeciwników (w tym własnego syna).

    W drodze na Górę Oliwną szedł boso i płakał przepraszając Boga Ojca. Jakże rozumiesz grzeszników, gdy sam jesteś w ich sytuacji. Zacząłem odmawiać z płaczem moją modlitwę. Naprawdę wielkie ukojenie dają zawołania; „O! Jezu miłości moja, bądź uwielbiony i zmiłuj się na pokutującymi z płaczem”.

    Na Mszy św. wieczornej dalej przepraszałem Boga Ojca, a Eucharystia ułożyła się w laurkę i zamieniła w mannę z nieba. Każdy ojciec ziemski cieszy się z uniżenia w pokorze, przepraszania za złe zachowanie swojego dziecka.

    Największe zdziwienie spotkało mnie po otworzeniu książki „Oczami Jezusa” pod datą wizji C. A. Amesa z dnia 7 stycznia 1997 w której Zbawiciel podszedł w świątyni do grzesznika kołyszącego się z prośbami Boga o wybaczenie grzechów. To był agresywny alkoholik, który spłodził dziecko z własnej córce i chciał je zabić. Z tego powodu uciekła z domu i popełniła samobójstwo!

   Pan Jezus powiedział mu o tych grzechach, wskazał, aby prosił o przebaczenie tych, których skrzywdził oraz Boga o moc, a jego życie ma być pokutą za popełnione grzechy. Mężczyzna cały czas rozpaczliwie płakał…

    Przypomniał się czas po Eucharystii, gdy usiadłem pod wizerunkiem obrazu Trójcy Świętej zapatrzony w Boga Ojca, a siostra w tym czasie śpiewała o Jego mocy…

                                                                                                                                      APeeL