Odsłon: 605

Dzień Żołnierzy Niezłomnych

   Towarzysze nazwali takich "wyklętymi" ("wyklęty powstań ludu ziemi"), bo sami wybrali przekleństwo, a nie błogosławieństwo Boże. Bestie w ludzkiej skórze i w polskim mundurze...często były to cale rodziny resortowe, które funkcjonują dotychczas.

    Przykładem jest Ozjasz Szechter, Helena Michnik, Stefan Michnik – stalinowski morderca i jego braciszek „patriota” Adam Michnik (”odpierzcie się od generała”). Do końca będzie wierny swoim przekonaniom i wpadnie wprost do piekielnego pieca. Nie ma Piekła? Nie Boga?

     Nie było II Norymbergi, bo trzeba być miłosiernym. To prawda, bo Miłosierdzie Boże jest jak niekończący się ocean, ale sprawiedliwość okrutna, bo prawdziwa. Nie ma tam fałszywych odwołań. Siostra Faustyna była tego świadkiem, bo reagowała na błagania skazańców, a Pan Jezus wkoło odpowiadał; „wyrok został już wydany”.

    Jarosław Kaczyński nabrał się na pochówek brata, prezydenta Lecha Kaczyńskiego...w krypcie na Wawelu, aby nie było jego kultu w Warszawie. Uzasadnienie dodatkowe wskazywało, że leży tam Bolesław Bierut; zdrajca Polski, agent NKWD, a jako pachołek ZSRR nie skorzystał z możliwości ułaskawienia rotmistrza Witolda Pileckiego.

   Zaraz byłby krzyk o profanację zwłok, a miejsce pochówku zamordowanych patriotów jest nieznane. Rotmistrz wskazał współwięźniowi, że umrze z medalikiem w ustach, aby zidentyfikowano jego zwłoki. Przypuszczam, że miał podstawionego towarzysza niedoli.

   W Kościele Świętym nie mówi się o Przeciwniku Boga (Szatanie), którego agendami są wszystkie zbrodnicze systemy. Dalej trwa zniewolenie większej części narodu, a na stanowiskach siedzą sami swoi i szkodzą, prowokują, napadają na Polaków na tysiące sposób; „reprywatyzacja”, nasyłanie poborców, stosowanie psychuszki, sfingowanie wypadków, stwarzanie zagrożeń sugerujących później śmierć naturalną.

  W szkodzeniu tacy są mistrzami; nieszczelność układu paliwa, gazu, pożar z zaprószenia, wypadek, porażenie prądem...kardiochirurg "zapomniał" o waciku w sercu. Nie strzela się już w tył głowy, bo  „wrogowie” umierają śmiercią naturalną. Często usłużny kolega podpisze gotowy dokument sekcji, a dowodem były sekcje ofiar zamachu w Smoleńsku.

   Doktór Ewuś chwaliła pracę naszych lekarzy („ramię w ramię”) z radzieckimi. To samo jest z psychiatrami, którzy byli hołubieni...jeszcze wczoraj zajmowali wszystkie kluczowe stanowiska (Izba Lekarska i Ministerstwo Zdrowia, a nawet Ministerstwo Wojny!). Kto i jak może podważyć wyrok przebiegłego sądowego.

   Obecnie towarzysze „walki i kasy” upodobali sobie - włóczenie swoich ofiar - po niezawisłych sądach. Przy próbie naprawy systemu "rodacy" typu Radzia i o. Biedronia donoszą na nas do UE. 

    Dzisiaj proboszcz pięknie mówił o systemach w których Bóg umarł. Eucharystia ułożyła się w łódź (pomoc, ratunek i ochronę). Znałem już w/w intencję i bardzo chciałem jej potwierdzenia z odmówieniem całej mojej modlitwy.

   Właśnie trwał mecz piłkarski, gdzie z płaczem wołałem do Boga za dusze żołnierzy niezłomnych. Szczególna rozpacz trwała podczas koronki UCC (ukrytych cierpień Pana Jezusa w ciemnicy). Serce rozrywało też św. Poniżenie Pana Jezusa, obnażenie na drodze krzyżowej (powtarzałem to 10 razy) oraz św. Agonia z koronką do 5-u św. Ran Zbawiciela.

    W tym czasie napłynęła osoba rotmistrza Witolda Pileckiego, którego proces rozpoczął się 3 marca 1948 r. przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie, a już 15 marca 1948 r. został skazany na śmierć, którą wykonano 25 maja poprzez strzał w tył głowy.

   Prezio Bolek nie skorzystał z prawa łaski, bo skład sędziowski (jeden sędzia i jeden ławnik) był niezgodny z ówczesnym prawem. Zapoznałem się z tym podczas zabójstwa we własnej Izbie Lekarskiej...w składzie komisji lekarskiej nie było przewodniczącego!

    Druga osobą był Józef Antoni Szaniawski (04.10.1944  - 04.09.2012). W latach 1985–1989 był przetrzymywany w więzieniach. Jako ostatni więzień politycznego PRL wyszedł na wolność 22 grudnia 1989 roku. Kiedyś do rozebranego w celi weszli oprawcy w mundurach.

     Wyobraź sobie teraz podobne cierpienie Pana Jezusa na Golgocie…

                                                                                                                                   APeeL

 

Aktualnie przepisane

02.07.2008(ś) ZA NIOSĄCYCH DIABELSKI KRZYŻ

    Na Mszy św. wieczornej od Ołtarza Św. padną znamienne słowa, że „największym ciężarem, jaki dźwigamy w tym życiu, nie jest krzyż, ale nasz grzech”. Ja nazywam to krzyżem diabelskim. Wiem to, bo taki żywot wiodłem od rozpoczęcia studiów na AM w Gdańsku (1962) aż do czasu nawrócenia (1986-1988) czyli 25 lat.

    Człowiek, który wpadnie w sidła Szatana jest przekonany o słuszności swoich myśli, słów i czynów. Właśnie odwiedziła nas córka o poglądach lewicowych. Nie mogła zrozumieć, że pragnienia o. Biedronia są demoniczne. Wskazałem jej na odpowiedzialność, bo nasze małżeństwo jest na drodze do świętości, a moja łaska to jeden krzyk od Boga w czasie trwającej już Apokalipsy...

    Jak wytłumaczy się jako dusza przed naszym Bogiem Bogiem...mając taki wzór i dodatkowo po moich ostrzeżeniach. A wiedz, że ma mocny rozum, a to wielka zguba (Senyszyn, Urban, Kotliński, Śmieszek, itd.).

    Teraz błyskawicznie przepływa różnica odczuć i zachowań naszego ciała fizycznego po przyjęciu Eucharystii i napiciu się alkoholu;

               A l k o h o l                                                                                 E u c h a r y s t i a

pobudzenie                                           nastrój                                                pokój

otwarte i  wesołe oczy                           oczy                                                zamknięte, łzy

żarty, gadanie                                        mowa                                                milczenie               

siła, taniec, popisy                               siła ciała                                         bezsilność aż do snu

bicie serca, szybki oddech             fizjologia narządów                               wolny oddech 

i zaczerwienie skóry                                                                            i zwolnienie czynności serca

    Mój nauczyciel św. Paweł mówi to, co jest także we mnie; żyję dla Boga… żyję w ciele, ale dla Chrystusa, który oddał swoje życie także za mnie. On jest moja jedyna nadzieją. Krótko „My”…nie pojmie tego człowiek bez łaski wiary (n o r m a l n y).

     To wyjaśniło uśmiech oczu Zbawiciela z Całunu…

                                                                                                                           APeeL

 

28.07.2008(p) ZA TYCH NAD KTÓRYMI CZUWA MATKA

   Dzisiaj czeka mnie ciężki dzień…zgodziłem się na dyżur poranny w pogotowiu, a w przychodni wyprosiłem „wolne”, ale będę pracował. Daleki wyjazd zniweczyłby cały misterny plan. 

    Przebudziłem się przestraszony przez Szatana, który podsunął mi „dobry” pomysł, bo wiedział, że ten ciężki dzień poświęcę Matce; „biorę urlop na żądanie, odpoczynek w pogotowiu, przychodnię zostawić, przecież niedługo emerytura…po co to umęczenie!”

    Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że za 45 dni zabiorą mi prawo wykonywania zawodu lekarza (4 miesiące przed emeryturą)! W drodze do kościoła z radia samochodowego płynie pieśń maryjna;

„każdego dnia jesteś ze mną

wspierasz mnie, chronisz mnie w Swych Ramionach

jesteś tuż, obok mnie w każdy dzień

jesteś tuż, obok mnie

jesteś ze mną /../ gdy mi ciężko Ty oddalasz, to co złe /../”.

   To bardzo piękne słowa i czuję, że nadejdzie pomoc Matki Jezusa. W kościele stałem pod wizerunkiem MB Fatimskiej. Poprosiłem Matkę Zbawiciela, aby była ze mną; „Jezu ufam Tobie…w opiece Swojej duszę moją miej” śpiewają babcie pod nieobecność s. organistki.

    W psalmie padną słowa o Panie, który jest pomocą dla wszystkich, którzy wzywają Go szczerze. Spieszę się, a z radio samochodowego płynie wołanie; „zmiłuj się nad nami…od zarazy, głodu, ognia i wojny wybaw nas Panie…od nagłej i niespodziewanej śmierci zachowaj nas Panie…my grzeszni Ciebie, Boga prosimy, wysłuchaj nas Panie”. Ja wiem, że to są moje prośby.

    Większość uważa, że Boga prosi się w wielkich sprawach. Zrozum, że ta mała sprawa może być wielką…możesz się zezłościć, w napięciu pomylić, nawet spowodować śmierć pacjenta!

   Od 7-11.30 przyjąłem 40-tu pacjentów, byłem miły i pracowałem z radością. Pomogłem także obcej chorej, która krążyła po lekarzach (biegunki, bóle i dyskomfort w nadbrzuszu po usunięciu pęcherzyka żółciowego). Do wyboru miałem; zespół po usunięciu pęcherzyka żółciowego, choroba wrzodowa, zespól jelita drażliwego, nietolerancja pokarmów, uszkodzenie wątroby.

   Oprócz mojego badania wspomogłem się wahadełkiem, które wskazało na przewlekle zapalenie trzustki, a pasowały objawy. Pacjentka przypomniała sobie, ze była już leczona skutecznie Kreonem.

    Udało się wytrwać w przychodni i w nagrodę miałem dobry dyżur w pogotowiu. Trafiam do kilku domów i do chorego kapłana w odległej wiosce. Ze względu na niejasność schorzenia umówiliśmy się w przychodni.

    Przyniesie mi wizerunek MB Częstochowskiej ze słowami; „Jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam”. To przyczyniło się do odczytu intencji modlitewnej, a także nadeszła pomoc dla niego. Jako reumatolog stwierdziłem, że nie miał dolegliwości po operacji, ale z narządu ruchu. Dodatkowo zalecam, aby nie chodził po lekarzach („kontrolował się”), bo na swój wiek jest zdrowy. Potwierdził, że modlił się o pomoc!

   Z TVN Style (nigdy nie oglądam) popłynie relacja rodziny bez ojca, gdzie matka syna narkomana stwierdziła, że nigdy go nie opuści. Natomiast z „Poematu Boga-Człowieka” Matka Zbawiciela powie do mnie;

    „Zapraszam cię do przekroczenia progu Mojego Serca, Ja cię w Nim ukryję. Zachowam cię i ochronię od wszelkiego zła, które cię otacza i od pokus. Ochronię cię i podniosę, Moje dziecko, ponad burzliwymi wodami grzechu i ukryję cię w Moim Matczynym Sercu /../”…

                                                                                                                                  APeeL

 

02.09.1988(c) Obdarowanie niweczy bezinteresowność...

   Mam bardzo mocne przeczucie, że umrze pacjent w prowadzonym przeze mnie oddziale wewnętrznym (zastępstwo kolegi podczas jego urlopie). Z tego powodu nie mogłem spać. Ponadto nie wiedziałem, który to będzie.

    W głębi duszy prosiłem Boga o zachowanie przy życiu pacjenta którego rodzina wspomogła mnie finansowo. Bardzo ciężko pracuję i nie chcę mieć kłopotów. Nad ranem tuż przed przebudzeniem napłynął obraz kobiety w czerni pochylonej nad stołem w gabinecie lekarskim oddziału. Właśnie zadzwonił telefon…

    Po przyjściu do Oddziału zauważyłem, że na czarno ubrana jest dyżurna pielęgniarka, która stwierdziła, że około 4-5 w nocy miała wzywać mnie do pacjenta. Ciężko chory stwierdził, że to jego koniec i chce iść do domu. Wezwano kapłana i po spowiedzi umarł.

   "Mój" pacjent przeżył, a ja zrozumiałem ohydę mojej prośby do Boga. Na tym tle możesz zobaczyć jak bardzo ważna jest praca bezinteresowna. Wówczas mamy czyste myśli i dla wszystkich podopiecznych - przekazanych nam przez Boga – jedno serce…

    Dzisiaj, gdy to edytuję (01.03.2020) kolega po fachu, marszałek Senatu RP ma wielkie kłopoty, bo zgłaszają się pacjenci i rodziny takich z zarzutem, że żądał zapłaty za udzielaną pomoc. On w swoim zaprzaństwie kieruje ich do sądu (ma prawnika) o pomówienie...

                                                                                                                      APeeL