Odsłon: 578

    Po przebudzeniu o 4.00 poprosiłem o pomoc Ducha Świętego, w zapisaniu wczorajszej intencji; „za kłamców, którzy nie znają Boga” i przed Mszą Św. o 6.30...wszystko było gotowe i edytowane.

    Wiem o tym, że Bóg mi pomaga, a wówczas wszystko dzieje się „co do minuty”, ale w tym wypadku byłem zdziwiony. Spróbuj kiedyś poprosić o pomoc, a przekonasz się. Nie czekaj na pojednanie i już w tej chwilce otwórz swoje serce, bo świat umiera, a Kościół Święty schodzi do podziemi...

   Teraz mój ulubiony prorok Jeremiasz woła od Ołtarza Św. (Jr 20, 10-13); „Trwoga dookoła! Donieście, doniesiemy na niego! /../ Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy pomstę na nim!”

   Wrogowie nie wiedzą, że z nami jest Pan, potężny mocarz. „Będą bardzo zawstydzeni swoja porażką, okryci wieczna chwałą i niezapomnianą hańbą”. Prorok prosił o to, by zobaczył pomstę Bożą nad nimi, a ja błagam o Miłosierdzie dla moich krzywdzicieli, aby choć jeden przejrzał, bo wszyscy stanęli po stronie kolegi antykrzyżowca.

   W Ew (J10, 31-42) Żydzi porwali kamienie, aby zabić Zbawiciela, bo będąc człowiekiem uważał się za Boga! Pan wskazał na Pismo ze słowami; „Ja rzekłem: Bogami jesteście”. Dalej zarzucono, że bluźni, bo powiedział, że jest Synem Bożym. Nie chcieli ujrzeć cudów Boga Samego i tkwią w tym dotychczas.

    Kapłan w słowie wspomniał o św. Małgorzacie Marii Alacoque (ur. 22 lipca 1647 r. we Francji), która była mistyczką. Dzisiaj jest Pierwszy Piątek, a cały kult Najświętszego Serca Pana Jezusa - z zaleceniem ustanowienia święta ku Jego czci - jest wynikiem jej objawienia z czerwca 1675 r. (uznanym przez Klemensa XIII, a papież Pius IX uczynił święto Najświętszego Serca Jezusa).

   M. M. Alacoque przekazała opis Serca Zbawiciela: „jaśniejące bardziej niż słońce, o przejrzystości kryształu, z widoczną raną, otoczone cierniami i z krzyżem na szczycie”. Dziwne, bo na stole od dawna leżał taki obrazek wycięty z jakiegoś pisma. Kręcę tylko głową z zadziwienia, bo nieskończone są drogi działania Boga.

    Po Eucharystii popłakałem się i skulony – przed Najświętszym Sakramentem – odmawiałem z garstką wiernych litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Później zapaliłem lampkę pod krzyżem i podlałem kwiaty.

   Wróciłem na Drogę Krzyżową z zamiarem niesienia krzyża Pana Jezusa...tak się też stanie. Przy ostatniej stacji wzrok zatrzymało czerwone Serce Jezusa na Jego pięknej figurze. To był ewidentny znak zamiany naszych serc...z prośbą o ochronę mojego (wada, drinkerstwo, wypracowane, zaburzenia rytmu z okresowymi bólami wieńcowymi). Ponowna Eucharystia sprawiła płacz w duszy i łzy w oczach...                                                                                                                           

                                                                                                                           APeeL 

 

 

13.11.1989(ś) Wołam do Ciebie Panie...

    Od czasu stworzenia radiowo-telewizyjnego programu katolickiego śledzę wyczyny powołanych do szerzenia Dobrej Nowiny. Piszę do nich uwagi, niech wiedzą, że ktoś ich obserwuje...przecież przed Bogiem Ojcem jesteśmy „obnażeni”.

   Wskazałem, że są miłosierni, bo otrzymali 15-20 minut i podzielili się w połowie z niewierzącymi. Zarazem boją się wymówić słowo; „Jezus” czyli „Ten, Który Zbawia”. Zapytałem też dlaczego nie kontynuują programu przed transmisją Mszy Św. („abyś dzień święty świecił”)..."będzie ktoś z was chory to zrozumie o co walczę".

   "Co na to wszystko mówi kierownik ks. Andrzej Koprowski? Czy rozumie swoją misję oddając czas przydzielony Panu Jezusowi na gadanie jak u cioci na imieninach, marnowanie go na czytanie „rozmaitości”...w tym zagranicznych z przekazywaniem bzdurnych badań OBOP-u na temat wierzących. Bezbożnikom wówczas chodziło o ukazywanie religijności narodu jako dowodu wolności.

   Wg moich obserwacji chodzących do kościoła jest ok. 70%, przyznających się do wiary 50%, a wierzących ok. 5% (w nieśmiertelność, istnienie Trójcy Świętej oraz Nieba, Piekła i Czyśćca z kultem Matki Bożej).

    W śnie spotkałem znajomą z LO, która siedziała przy nocnym stoliczku. Po przebudzeniu otworzyłem książeczkę; „Wołam do Ciebie Panie" na litanii do Imienia Jezus;

"Jezu, Synu Boga żywego, zmiłuj się nad nami.

Jezu, Synu Maryi Panny 

Jezu najmilszy, przedziwny, wielkiej rady zwiastunie, najcierpliwszy, najposłuszniejszy

Jezu cichy i pokornego serca

Jezu, cnót przykładzie, ucieczko nasza, światłości prawdziwa, mądrości przedwieczna, dobroci nieskończona”...

    W przychodni zaczął się znój codzienny, ale na czas mojej duchowej zadumy zaskoczyła mnie pacjentka; „pokażę panu pierś”. Oboje jesteśmy skrępowani, ale sprawa jest poważna. Zobacz konflikt dusza/ciało w codzienności.

   Wytrwałem do obiadu i w stołówce (piwnica przychodni) zawołałem do Pana Jezusa o pomoc. Wróciła siła i szło całkiem inaczej, a dodatkowo zostałem wyrwany na nagły wyjazd pogotowiem.

    Na początku dyżuru (od 15.00) zaproszono do gry w pokera, ale nie ma już powrotu do tej przyjemności. Nie można pogodzić hazardu z pragnieniami duchowymi. Z gry wyrwał mnie poród, a w czasie przejazdu słuchałem nagranej audycji telewizyjnej o bracie Albercie...

    „Jezus, Ty i ja jesteśmy synami Boga Ojca, braćmi!” Płynie głos nagrany na piękny śpiew, gdzie padają słowa do mnie; będę wart tyle, ile utracę...ile się pozbędę...ile zagubię. Wzorem wyniszczenia dla nas jest Pan Jezus, który dał przykład bycia najpiękniejszym synem ludzkim!

    Jego dzieło to miłosierdzie nad nami, oddanie życia z otworzeniem Nieba. „Panie Jezu wszystko oddaję Tobie i nie chcę żadnej rzeczy; domu, ziemi ani żadnej nagrody teraz i po śmierci”...

    Modlitwa w tej intencji trwała jeszcze następnego dnia, krążyłem po mieście i w tym czasie zrozumiałem, że trzeba tak czynić w każdej wolnej chwilce...

                                                                                                                             APeeL