Odsłon: 611

   Po przebudzeniu na czas Mszy Św. o 7.15 podziękowałem Bogu Ojcu za pomoc w zapisach z dawaniem świadectwa wiary...tak potrzebnego obecnie (trwało to do 5.00 rano)..

    Apostoł rybak, św. Piotr mówił (1P5, 5b-14); „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.” Nie widzę tego wśród małych i wielkich, a zamiast maseczek powinno ubrać się w wory pokutne z błaganiem o Bożą interwencję. Świat jednak wierzy w moc własną.

    W tym czasie „spojrzał” krzyżyk na piersi s. Faustyny, co oznacza czekające mnie cierpienie. Pan Jezus rozesłał Apostołów na cały świat (Mk 16, 15-20). Kto przyjmie chrzest ten będzie zbawiony, a Imię Pana złe duchy będą wyrzucane, a chorzy uzdrawiani.

   Eucharystia przewijała się, ułożyła w łódź (ochrona) oraz w laurkę (podziękowanie za mój wysiłek). Tylko my za nic nie dziękujemy, a po utracie darów dodatkowo winimy Boga Ojca, bo gdyby był to nie pozwoliłby na nasze krzywdy.

   Dzisiaj mam podaną całkowicie odmienną intencję. Zaraz zapytasz jako to podaną? Podana, ale nie wprost, bo nie słyszę żadnych głosów i nie mam widzeń, ponieważ „błogosławieni są ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Ponadto dziecko duchowe jest uległe, wyrzeka się własnej woli...staram się tak czynić we wszystkim.

   Intencje modlitewne odczytuję poprzez tzw. „duchowość zdarzeń”. Ty też wiesz, co oznacza; „swędzenie ręki lewej”, kot przebiegający drogę, „coś mi mówiło”, ale w tym czasie negujesz istnienie świata nadprzyrodzonego z wyśmiewaniem Piekła oraz Czyśćca! Przecież niegodnych nie może bezpośrednio trafić...w ramiona płaczącego z tęsknoty za nami Deus Abba, Świętego Świętych!

   Popłakałem się z powodu zguby większości braci za których dzisiaj mógłbym oddać swoje życie. Pomnóż tę moc przez miliardy, a zrozumiesz pragnienie Pana Jezusa w odkupieniu nas (zakładników). Czy wiesz ile warta jest twoja dusza? Dowiesz się kiedyś, że jest to cząstka Stworzyciela w nas samych...poproś, aby stało się to przed śmiercią.

   Piszę to, bo żyłem podobnie do wielu; pracoholik, drinker i karciarz. Gdzie trafiłbym w wypadku śmierci podczas pędzenia do wypadku? Budzisz się po drugiej stronie i wszystko wiesz, a już nic nie możesz zrobić. Jest to pokazane u przebywających w śpiączce mózgowej...słyszy taki doktorków rozmawiających o jego narządach do przeszczepów, ale nie może krzyknąć!

    Czas płynie i tacy dowiedzą się, że jest tylko Jeden Bóg, w Trójcy Jedyny, Który się Objawił. Przyjmij ode mnie, że jest to Prawda. Przecież sam z siebie nie mógłbym uczęszczać do kościoła...od 30 lat. Może to czynić tylko człowiek z łaską uznawany przez normalnych za chorego psychicznie. To Szatan podsuwa im, że Tam Nic Nie Ma...

    Z natchnienia otworzyłem książkę „Oczami Jezusa” (kup w internecie, a nie pożałujesz), która otworzyła się na słowach Zbawiciela do rybaka; „twoja rodzina jest pełna miłości, co raduje Boga”.

   Właśnie rozmawialiśmy z żoną o miłości w małżeństwie...na starość. Dopiero wówczas, mając łaskę wiary możesz ujrzeć Mądrość Bożą w stworzeniu kobiety i mężczyzny mających dar przekazywania życia oraz beznadziejność forsowania „spółkujących inaczej”.

    W telewizji był piękny reportaż o rodzinie wielopokoleniowej, która prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Babcia ma poczucie humoru; podczas wyrywania chrzanu wykopywanego przez zięcia, wywróciła i krzyczała na wesoło...ratunku. Wnuczce pokazała jak robi się kiełbasy z wędzeniem drzewem gruszkowym. Wszyscy żyli i żyją w wielkiej miłości.

     Natomiast dla nas przykładem jest Św. Rodzina...

                                                                                                                                       ApeeL

 

Właśnie przepisane...

18.09.1992(pt) Dziękczynienie Panu Jezusowi...

    Minęła północ…to już inny dzień, przeglądam prasę i o pierwszej w nocy z trudem płynie moja modlitwa (jest na witrynie). Budzę się jeszcze dwa razy, ale zasypiam podczas tego czuwania, a to czas cierpienia Zbawiciela w ciemnicy. Takich miał Pan Jezus apostołów i takich ma obecnie...

     Dzisiaj w przychodni czeka mnie wiele pracy, która jak się okaże będzie szła sprawnie...wprost będzie się paliła. Nawet sam dziwiłem się moją energią, ale to była moc Boża. Falami napływało pocieszenie, które określałem słodyczą Bożą. W takim stanie wykluczone było zdenerwowanie się, a nawet zwykłe rozdrażnienie i znużenie.

    Wówczas jeszcze nie wiedziałem, że jest to działanie Ducha Świętego!  Dzisiaj przeważa wprawa i pomoc Boża...

    Intencję odczytałem po wejściu do oddziału wewnętrznego (jeden poziom z gabinetem). Łzy zalały oczy, bo do mojej pacjentki z izolatki przybył kapłan...

    Pan skierował nas z żoną na działkę, gdzie z prawdziwą ra­dością wykonywałem różne prace, bo wysiłek fizyczny jest potrzebny ciału jak woda i chleb. Dalej falami - do serca i duszy - napływała słodycz, zalewająca także usta...jak po Eucharystii! Nie można przekazać tego nadprzyrodzonego doznania. Tę radość wzmogła wiadomość o przyjęciu syna na studia.

    Dopiero w drodze na Mszę Św. pojawiło się pragnienie modlitwy dziękczynnej z wołaniem;

- Panie Jezu dziękuję Ci za to, że wytrzymałeś rozciąganie i przybijanie do Krzyża...Jezu Miłości moja bądź uwielbiony! Ojcze Przedwieczny podziękuj Swojemu Synowi za to co uczynił dla mnie i dla nas...dla naszego zbawienia”.

- Dziękuję Panie Jezu, że przyjąłeś najwyższe poniżenie z podniesieniem na Krzyżu, za Twoje wybaczenie oprawcom, za nagradzanie ufających z przekazaniem mnie Swojej Matce.

- Dziękuję za wskazanie na Ojca, który pozornie opuszcza nas, jednocześnie badając naszą miłość...

- Dziękuję za Twoje pragnienie mojego zbawienia...wówczas na Krzyżu i teraz, za Twoje wykonanie Woli Ojca ze złożeniem Swojego Życia...także za mnie oraz za Twoje św. rany Rąk i Stóp oraz św. ranę Boku...źródło Miłosierdzia...

   Żona widziała mój stan i nie odezwała się ani słowem. Wyczerpany ciężkim dniem i uniesieniem modlitewnym drzemałem w rozświetlonym kościele z dużą ilością młodzieży. Jak radzi sobie w takich sytuacjach radzi Jan Paweł II?

     Tuż przed Eucharystią św. napłynęła wielka moc; „Przepraszam Panie Jezu za przysypianie, bo chciałem Ci podziękować...Ty, Jezu rozumiesz moje umęczenie, bo Sam nie miałeś gdzie przyłożyć św. Głowy”. To były błyski w których odczułem zmęczenie Pana Jezusa podczas pobytu na ziemi. Łzy zalały oczy, a św. Hostia była wynagradzająca.

   W tym stanie duchowym i podczas ścisłego postu nie obchodził mnie świat, w tym oglądanie wiadomości telewizyjnych…

                                                                                                                          APeeL

 

19.09.1992(s) Umęczenie służbą...

    W eterze czułem zły dzień i przezornie przeżegnałem mieszkanie wodą święconą od s. Faustynki prosząc, aby „dzisiaj wszystko działo się z Wolą Bożą”, bo czeka mnie ciężki dzień (dyżur w pogotowiu z równoczesnym zabezpieczaniem oddziału wewnętrznego). 

    Wczoraj miałem problem - co zrobię z tym pacjentem, który przyjedzie? Izolatka zajęta, a właśnie przybyła rodzina z informacją, że dziadek zmarł. Nie chodzi o to, że pozbyłem się problemu, ale jego pobyt na ziemi był już niepotrzebny - on zmarł już wcześniej (udar) i prowadził życie roślinne.

    Co pewien czas napływało od Szatan; „dziś cię wykończę”. Wszystko wykonywałem na granicy wytrzymałości nerwowej i chwilkami wołałem; Panie pomóż...Panie pomóż”. Właśnie zerwano do zatrzymania moczu, a łzy zalały oczy, ponieważ chore na sali śpiewały do Matki Bożej; „O! Maryjo pozostań z nami...bądź i nie opuszczaj nas!”

    Jakby dla kontrastu mamy wezwanie do komendy policji, gdzie szarpie się, ubliża i grozi nam pijany osobnik. To dwa światy. Wyobraziłem go sobie trzeźwego i słabego w chorobie.

    Teraz pędzimy z krwotokiem, a ja wołam do Matki o pomoc; „Matko bądź z nami...nie opuszczaj nas". W tym czasie napłynęło natchnienie, że mam pro­sić o zbawienie dla zespołu karetki. Moje serce objęło tych mężczyzn, ale w modlitwie przeszkadzała obecność Złego.

   Po czasie pędzimy do zawału serca, a ok. 15.00 myśl krążyła wokół tych, którzy nie mają czasu dla Jezusa, zagonionych, a wreszcie umęczonych. Ponieważ przysypiałem z tego powodu ostatecznie wołałem „za umęczonych służbą”.

   Ze szpitala wracaliśmy z ciężko chorą, którą przekazana nam odwieźć do domu. Jakby na pocieszenie w oddali ujrzałem kościół na tle krajobrazu! Intencję potwierdziło wielkie zmęczenie lekarza dyżurnego.

   Przypomniało się umęczenie Pan Jezusa i tak zawołałem; „Boże, Ojcze Przedwieczny - przez zasługę umęczenia Pana Jezusa - miej miłosierdzie nad pełniącymi służbę”. Po odejściu Szatana padłem w blogi sen. Bardzo cieszył się pacjent z izolatki...mówił o radości i pokoju napływającym po przyjęciu Eucharystii!

- Pan jest na krzyżu (łóżko) i każdy dzień pana jest święty, może pan wielu zbawić swoim cierpieniem...rozmawialiśmy jak bracia.

    Ponownie mówiłem do personelu o Niebie, Matce, mocy Bożej, której nie chcą ludzie oraz nasz­ej słabości i odpowiedzialności za zbawienie innych...aż przestraszyłem się, że jest to pokusa gadatliwości!

    Jakby na potwierdzenie tego ze „Słowa na niedzielę” padło zalecenie, że sami musimy popra­wiać siebie. Bóg wie o naszej słabości i On dokonuje przemiany, a ja to potwierdzam! Od 16.30 do 23.00 stała się wielka cisza!

    Dopiero po tym czasie miałem wyjazd do pijanego z rozbitą głową. Po drodze do szpitala wołałem w jego intencji. Po wszystkim podziękowałem Bogu Ojca z prośbą o zbawienie dla tych wszystkich, których spotkałem dzisiaj...

                                                                                                                           APeeL

 

31.03.1988(c) Nadprzyrodzoność...

   W poszukiwaniu wiary i Boga budzi się zainteresowanie nadprzyrodzonością (światem niewidzialnym). Jednego z kolegów lekarzy wciąż zagadywałem o jego zainteresowanie tym tematem, ale zawsze odpowiadał, że jest to nadprzyrodzoność czyli działanie inne niż sił natury.

   Słusznie, ale pozostał w tym stanie aż do śmierci z pogrzebem katolickim. Inny pan (piszę to 25.04.2020) na nadprzyrodzoność miał określenie, że jest to energia. Tkwi w tym oszustwie przez 30 lat, a po śmierci też trafi do naszej świątyni.

    W pobliżu naszego świata istnieje świat niższych i złych duchów. Czyhają one, aby mieć wpływ na nas, szkodzić lub opętać (podobieństwo do chorób psychicznych). Opętanie polega na opanowaniu świadomości przez istotę obcą. Ich napad może pojawić się nagle z różną mocą...jak grom z jasnego nieba.

   Nie zależy to od stanu wiary...wystarczy posiadać pewną medialność (możliwość pośrednictwa między tym, a tamtym światem). Sprawa ta dotyczy także duszpasterzy i lekarzy.

    Już w tamtym czasie miałem doświadczenia. Oto przykład „rozmowy”, ale nie bierz tego dosłownie jak studiujący Biblię św. Jehowy oraz koledzy psychiatrzy ateiści, wrogowie wiary, bo Tam Nic Nie Ma. Rozmowa w świecie duchowym odbywa się w myślach i nie wolno jej prowadzić, bo początkującego oszuka Szatan. Tutaj był to mój Anioł Stróż, a wszystko poznasz po owocach...

-  Kto do mnie mówi?

-  Czy pytasz z ciekawości?

-  Czy zapiski zaleca robić zły?

-  Jaki interes miałby Zły, abyś robił zapiski?

-  Niejednokrotnie podpowiada...

-  W jakim momencie i w jakim celu?

-  Czy mam teraz modlić się?

-  Nie! Wypiłeś, idź spać, a rano weź wolny dzień w pracy!                        

 

                                                                                                                                   APeeL