Odsłon: 577

„Błogosławiony Jesteś Ojcze, Panie nieba i ziemi!

W Tobie są wszystkie moje źródła! (Ps 87,7)”…

    Zobacz prowadzenie przez Tatę, bo wczoraj córka przypomniała żonie, że dzisiaj jest dzień ojca ziemskiego (będzie dzwonić i składać mi życzenia). Nie lubię obchodzić żadnych „świąt” świeckich z urodzinami i imieninami włącznie. To jedna z metod Szatana, który odciąga nas od duchowości.

   Córka jest odwrócono od wiary i Boga („socjalistka”), wchłonęła ją „warszawka”, wiem, że pragnie złożyć mi obowiązkowe życzenia, które zakończy słowami o miłości („kochane pieniądze przyślijcie rodzice”). Dodatkowo żona przypomniała, że dzisiaj jest rocznica śmierci mojego ojca oraz imieniny zmarłej matki (zejście się).

    Ja w tym czasie pomyślałem o naszym Prawdziwym Bogu Ojcu, który dotychczas nie miał takiego dnia! Każde umiłowane zwierzątko ma taki;

17 lutego jest Światowy Dzień Kota.

1 lipca jest Dzień Psa (piszę w oryginale, aby nie urazić wyznawców), a Dzień Kundelka wypada 25 października, który zarazem jest Dniem Ustawy o Ochronie Zwierząt...

12 kwietnia swoje święto obchodzą "urocze i popularne" chomiki, 21 lipca świnki morskie, 20 grudnia rybki, 4 kwietnia myszki i szczury, a 16 lipca wypada święto dla węża. To nie są żadne żarty... 

    Stwórca Wszechrzeczy musiał uniżyć się i przemawiając do s. Eugenii Ravasio po łacinie (nie znała tego języka) poprosił, aby w dniu 7 sierpnia obchodzić święto ku czci Boga Ojca. Teolodzy watykańscy zamiast krzyknąć; „och, tak...zapomnieliśmy” przez dziesięć lat badali rygorystycznie prawdziwość tego objawienia!

    "Pragnę, żeby jeden dzień lub przynajmniej jedna niedziela była poświęcona dla uczczenia Mnie w szczególny sposób pod imieniem Ojca całej ludzkości. Chciałbym, aby to święto miało własną Mszę i oficjum.”

    Jeszcze dzisiaj nie mogę zrozumieć dlaczego nie ma kultu Najświętszego Serca Boga Ojca. Gdyby papież miał moją wiarę na pewno nie czekałby na czyjeś objawienia... Mistyczka, św. Gertruda z Helfty, obdarowana została niegdyś łaską ujrzenia cudownego i przejmującego zdarzenia eucharystycznego, które opisała następująco: Pan Jezus Hostię, którą trzymał w ręce, zanurzał jakby w Sercu Boga Ojca i wyjmował czerwoną jak krew.

    Od rana edytowałem zapisy, a później byłem ledwie żywy. Na placu kościelnym trwały kojące powiewy wiatru. Podczas litanii do Serca Pana Jezusa próbowałem zasnąć na sekundę, ale nie udało się (stawia mnie to na nogi). Padłem na kolana dopiero podczas błogosławieństwa Monstrancją...

   Z całej Mszy św. w sercu zostały słowa z Ew (Mt7, 6. 12-14); „Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby /../”. Napłynęły komentarze na blogu prof. Jana Hartmana pod jego wpisem 15.06.2020 o naszej wierze jako ideologii...wprost ujrzałem całe masy dusz tak właśnie ginących.

   Na ten czas Bóg Ojciec mówił; „Znam słabość Moich stworzeń! Przyjdźcie do Mnie, przyjdźcie z ufnością i miłością, a Ja po waszej skrusze przebaczę wam! Nawet gdyby wasze grzechy były tak odrażające jak bagno, wasza ufność i wasza miłość pozwoli Mi o nich zapomnieć do tego stopnia, że nie zostaniecie osądzeni! Jestem sprawiedliwy, to prawda, ale Miłość odpłaca za wszystko!”

    Po Eucharystii, która ułożyła się ochronnie („parasol” na podniebieniu) wróciłem na plac kościelny, gdzie klęczałem dalej, a po błogosławieństwie szybko wróciłem do domu, gdzie wpadłem do łóżka z nadzieją na sekundowy sen, ponieważ chciałem odmówić moją modlitwę w intencji tego dnia.

   Tak się stało, a sen to był błysk obrazów dzieci oraz ich zabawek! Przypomną się słowa umiłowanego ucznia Chrystusa - św. Jana Ewangelisty, który wołał w zachwycie: Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy (1J 3,1)…

    W wielkiej radości przez godzinę wołałem w mojej modlitwie za tych, którzy zapomnieli o Bogu Ojcu…

                                                                                                                                    APeeL

 

Aktualnie przepisane...

17.12.2006(n) ZA ŻYWYCH UMARŁYCH...

    Po przebudzeniu w środku nocy, w ręku znalazł się "Poemat Boga - Człowieka” Marii Valtorty, gdzie w jej zapisie widzenia z dnia 26 II 1945 r. Zbawiciel mówił do małej grupy; Pokój wam, którzy szukacie Słowa...

    <<Człowiek popada w błąd, kiedy rozmyśla nad życiem i śmiercią /../ Nazywa „życiem" czas, gdy - zrodzony przez matkę - zaczyna oddychać, odżywiać się, poru­szać, myśleć, działać. „Śmiercią" /../ kiedy zamienia się w zwłoki - zimne i niewrażliwe, gotowe do złożenia w grobie. /../

   Życie nie jest (samym tylko) istnieniem. Istnienie nie musi być życiem (latorośl, owieczka /../ Życie o którym wam mówię, nie zaczyna się wraz z istnieniem (cielesnym) i nie kończy się równocześnie ze śmiercią ciała. Życie ,o którym mówię, nie ma początku w łonie matki: zaczyna się, kiedy w Myśli Bożej rodzi się stworzona dusza, by zamieszkać w ciele. Nadprzyrodzone życie duszy ginie, gdy je zabija grzech.

    Na początku człowiek jest tylko nasieniem /../ zasiewem ciała /../ jakby tylko formujące się zwierzę. /../ ten niby zwierzęcy kiełek istnieje - nie tylko - z biciem serca, ale „żyje" wg Myśli Stworzyciela i jest stworzonym na obraz i podobieństwo Boże, jest dzieckiem Boga, przyszłym mieszkańcem NIEBA.

    Zamieszka tam, jeśli życie (nadprzyrodzone) będzie w nim trwało. Człowiek może istnieć i - przy zachowanym wyglądzie ludzkim - nie być już człowiekiem lecz grobem, w którym życie (nadprzyrodzone się rozpada…).

    Życie zaczyna się przed narodzeniem /../ i nie ma już końca, gdyż dusza nie umiera /../ staje się wieczne, doskonałe i szczęśliwe jak jego Stwórca.

    Czy mamy obowiązki wobec życia? Tak. Ono jest darem Bożym. Należy używać i zachowywać troskliwie każdy dar Boży, bo to rzecz tak święta jak jej Dawca. Czy poniewieralibyście podarunkiem króla? /../ Dlaczego więc poniewierać darem Bożym ?

   Jak dojść do „życia” ponad i poza istnieniem? Przyjdźcie do Życia. Przestańcie jedynie „istnieć", a zacznijcie „żyć". Śmierć wtedy nie będzie „końcem”, lecz początkiem bezmiernej radości /../ będzie tryumfem tego, co żyje przed ciałem. /../

   JA widzę jednak plamy w sercach i wszędzie martwe dusze. /../ Nie bądźcie ż y w y m i   u m a r ł y m i. /../ Mówię wam: czyńcie pokutę, otwórzcie wasze serca na Słowo, wprowadzajcie w czyn niezmienne Prawo. Umacniajcie wyczerpane, obumiera­jące w was „życie”. Jeśli ono jest już martwe, przyjdźcie do Życia Prawdziwego. Płaczcie nad waszymi grzechami. Wołajcie; „Litości">>.

    Wówczas rozmawiałem ze św. Jehowy; „Cóż możecie mi przynieść? U was Zbawiciel jest zwykłym człowiekiem; Jezus, Bóg-Człowiek jest negowany przez ateistów, islamistów, a także przez was. Ja nie mam duszy? Nie ma Ducha Świętego, Matki Zbawiciela, Objawień, Kościoła Św. i cudu nad cudami; Eucharystii?

    W drodze na Mszę św. życzyłem znajomej z córka zdrowia duszy, bo większość pragnie zdrowia ciała. Wskazałem im, że śmierć jest początkiem życia wiecznego...duszy! To zarazem jest tragedia większości, ponieważ czekają, a po śmierci ich dusza nie może już nic uczynić..dla siebie! 

   Zmarł nasz kanonik, rezydent, przybyło dużo ludzi. Mały chłopczyk czytał seplenią słowa św. Pawła Apostoła, a znam je z własnego doświadczenia; „Pan jest blisko! 0 nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej spra­wie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem”. Tak czynie we wszystkich sprawach. Nawet teraz, gdy edytuję ten zapis w ręku znalazł się wizerunek Ducha Świętego...

   Po Eucharystii, podczas modlitw wiernych za kanonika miałem sześć symbolicznych snów (potrafię zasypiać na sekundy);

1. Kapłan, ale nie nasz - naród żyjący wg Prawa

2. Mały domek ze słomą na dachu - to szopka, symbol Bożego Narodzenia!

3. Duży kielich mszalny wypełniony po brzegi, pięknymi, czerwonymi winogronami - to Męka Zbawiciela otwierająca Królestwo Boże

4. Kapłan za Stołem Ofiarnym w ornacie ze znakiem ryby - chrześcijaństwo

5. Na stole znalazł się piękny bochen chleba posypany makiem - Duchowe Ciało Pana Jezusa (Eucharystia)

6. T o r y - do Królestwa Niebieskiego prowadzi droga z której nie można skręcić, a jest nią wiara katolicka!

   Siostra organistka kręciła głową, a żona pytała jak to zapamiętałem? Sam się dziwiłem, bo szczególnie chodziło o kolejność! Ilu wybiera się w drogę powrotną do Raju? Większość uśmiecha się i traktuje głoszących bajki jako chorych. Przecież Pana Jezusa ubrano w czerwony płaszcz...

                                                                                                                            APeeL