Odsłon: 568

   W nocy zostałem wstrząśnięty wpisem na blogu Jana Hartmana (www.polityka.pl) z 30.07.2020; Tęcza i krzyż. Kto tu profanuje? Przed wyjazdem na Mszę św. (o 7.00), w garażu wzrok zatrzymała wielka korona cierniowa, którą wykonała żona. Ból ścisnął serce, łzy zalały oczy, bo napad na naszą wiarę był bezprecedensowy.

   Na placu kościelnym trafiłem na słowa z pieśni „Kiedy ranne wstają zorze”; „Boże w Trójcy niepojęty, Ojcze, Synu, Duchu Święty, - Tobie chwałę oddajemy, niech dla Ciebie dziś żyjemy”. Teraz zapatrzyłem się na figurę Pana Jezusa w koronie cierniowej...

    Przez głośnik popłyną do na - przez proroka Izajasza - słowa Boga (Iz55, 1-3a), abyśmy przyszli i skosztowali przysmaki bez płacenia. „Nakłońcie uszu i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie”. Potwierdzam to dzisiaj jako mistyk świecki (mistyka eucharystyczna), wiedzący, że chleb, który daje nam Bóg jest duchowym Ciałem Pana Jezusa, które łączy się z naszą duszą.

    Na ten czas mój profesor św. Paweł Apostoł powie (Rz8, 35. 37-39), że nic nas „nie zdoła odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”. To wielka prawda, bo nawet śmierć nie jest straszna („nie ten, co zabija ciało”).

    Natomiast Pan Jezus nakarmił pięcioma chlebami i dwoma rybami 5 tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci (Mt 14, 13-21). Dla szyderców i bluźnierców jest to bajka...

   Eucharystia sprawiła moją przemianę; z ciała mającego duszę na duszę z małym ciałem. Stało się jasne, że mam stanąć w obronie jedynie prawdziwej wiary katolickiej. Zarazem pojawiło się pragnienie odczytania intencji i odmówienia modlitwy (1.0-1.5 godz.), co zrealizuje się w czasie towarzyszenia grającym w piłkę nożną. Ciałem byłem na meczu, a duszą towarzyszyłem Panu Jezusowi w Bolesnej Męce.

   Wrócił wstrząs związany z czytaniem napastliwego wpisu profesora Hartmana na swoim blogu, bo „To nie krzyż jest w Polsce profanowany, lecz święty dla ludzi dobrej woli znak tęczy!Dali mój komentarz jako Teista!  Zważ, że teraz znakiem prześladowanych jest kolorowe płótno (nie tęczowe, bo brak indygo).

   Rodzi się pytanie; czy kolorowe płótno może zbawić jakąś duszę? Większość nie wie, że posiada duszę, a reszta neguje jej istnienie. Uważają, że po śmierci spotka ich los; kotka, pieska i karalucha. W dobie internetu nie docierają...nawet do profesora dalej trwające cuda. Jest to wynik zaślepienia powodowanego przez upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji.

    Wprost pragnę błagać profesora, aby zszedł z tej drogi, bo gubi siebie i swoich fanów. Można powiedzieć, że jest mordercą duchowym, który gubi siebie i innych...nawet podrostków. Nie widzi tego, bo ma czarną maseczkę na oczach.

   Szczególnie w tym wpisie widać demoniczny amok, który świadczy o jego opętaniu intelektualnym (inteligencja jest opanowana przez Bestię). Najgorszy człowiek nie pisałby w ten sposób jak profesor, któremu wydaje się, że „czyni dobro”, a jest tylko „ręką piszącą” i tuż po przebudzeniu pragnie atakować Stwórcę swojej duszy. Sam nie wyjdzie z tego, bo Szatan zna jego wartość w gubieniu dusz.

    To groźny stan i polityka.pl powinna rozstać się z jego czynieniem „dobra”, bo ateizm (brak łaski) nie oznacza szału Szatana, który znalazł sobie wykonawcę. Ktoś może pozwać portal do sądu (TVN zapłaciła karę za Kupę Wojewódzkiego), który też myślał, że wszystko mu wolno.

    Jako wyznawca ideologii (wg profesora jest nią wiara katolicka) żądam swoich praw, bo my jesteśmy dyskryminowani...tak było za czasów „Nie” oraz „Faktów i mitów”. Zobacz określenia autora blogu;

1. „Agresywne epatowanie krzyżem”. Profesor w krzyżu nie widzi znaku odkupienia i dalej krzyczy jak Żydzi, aby uwolnić przestępcę Barabasza! Wymienia przy tym poczynania hierarchów Krk (odpowiedzą za swoje czyny przed Bogiem), a sam oszukany przez Bestię wpadnie prosto do Czeluści.

   Nie ma Boga to nie ma Piekła, a kto to głosi jest głupi. Mądry jest tylko wyznawca nowej religii, która może rywalizować z makaroniarzami (pastafarianami). Proponuję podobnie „śmieszną” nazwę tej wymyślonej wiary; Kościół Kolorowych Szmaciarzy.

2. Od tysiąca lat niszczone jest to, „co tutejsze”. Prosi się pytanie; gdzie jest Pana ojczyzna? Niech Pan wróci do Izraela, bo tam już Boga nie ma.

3. „Zdaniem chrześcijan wszystkie ludy powinny ukorzyć się przez krzyżem i Jezusem Chrystusem”. To wyraźne działanie Antykościoła z chowaniem się za kolorowa zasłoną. Wyraźnie wpychani jesteśmy do kruchty, a profesor ogłasza siebie „królem”, któremu wszystko wolno...w tym paradowanie po mieście. Na świecie jest tylko garstka wyznawców Zbawiciela, ale to nie znaczy, że mamy być dyskryminowani…

                                                                                                                           APeeL

 

Aktualnie przepisane

03.09.1991(w) Miłość bez słów...

Odnajdziemy się w m i ł o ś c i...

    Wybija północ, a ja wołam; „w Imię Ojca i Syna i Ducha Św. proszę o błogosławieństwo dla żony, bo dzisiaj są jej imieniny". Wskoczyłem pod kołdrę i odmawiałem część radosną różańca.

    Po zejściu z dyżuru w pogotowiu (przed pracą w przychodni) o 7.30 przybyłem do żony z kwiatami, ale tam złość. Syn nic nie podarował, a córka była wyszykowana do wyjazdu na Litwę...też zła. Połączyłem ich dłonie, a żona powiedziała do niej, że; „nikt tak nie kocha jak matka”. Łzy zakręciły się oczach.

   Tutaj zauważę, że wiara może powodować rozdźwięk w małżeństwie...żona pragnie utrzymać czystość i z trudem tłumaczę jej błędność tego stanu. Zły w okresie, gdy małżonkowie mogą być razem sprowadza kłótnie, a w okresie potrzeby wstrzemięźliwości daje pokusy! Jest jasne, że są małżeństwa, które mają zadanie życia w świętości...

   W przychodni praca nie szła, trwała pustka w sercu z brakiem radości w niesieniu pomocy...nawet zawołałem; „Matko pomóż”. Po tym okrzyku odruchowo przerzuciłem fale radiowe i trafiłem na piosenki miłosne z mojej młodości.

   Do serca wpadły słowa; „co mi dasz?...ja Ci kwiaty, Ty mi śmiech i w miłości odnajdziemy się”! Zobacz co oznacza pomoc Nieba! Z wielkiego ucisku w sercu pojawiła się wielka tęsknota, chęć płaczu, łzy, które musiałem ukrywać przed pacjentem; „poznaj smak rozstania, zobacz jak tęsknię za duszami”. Wejdź jeszcze i posłuchaj Loreena McKennitt „Tango to Evora”…tak zmieszał się tamten i ten czas (31.07.2020)

    Tak, tak...każdego dnia inne doświadczenie, inne cierpienie, całkowicie niewidoczne zewnętrznie. Ciekawe co powiedziałaby pani psycholog na moje cierpienie; „tęsknotą za Panem Jezusem?” Tak ładnie radzi w audycji radiowej. Teraz pacjentka mówi;

- Ojciec opuścił nas, gdy byłam malutka...nigdy go nie szukałam, bo pił!

- Co będzie, gdyby Ojciec Niebieski przyłoży do pani taką miarę na Sądzie. To przecież była próba; czy pani drgnie. Jeżeli ojciec żyje i jest w poniewierce? Dałem jej adres Centralnego Biura Adresowego.

    Napływają podarunki; torba wielkich kani (co z tym robić?) oraz oraz książeczka od matki zakonnicy (Jezus Miłosierny oraz „Droga Krzyżowa”).

   Sprawdził się sen; pociąg – wyjazd córki oraz krzyż i zakonnica - ten podarunek. Kanie przydały się, ponieważ odwiedziła nas moja siostra, która je lubi. Dołożyłem jej książeczkę z wizerunkiem Pana Jezusa Miłosiernego.

    Sprawdziło się też wykopane złe jedzenie, bo przeholowałem...także z kieliszkami. 

                                                                                                                                   APeeL

 

04.09.1991(ś) Matka Boża jest ze mną...

    W śnie pojawił się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, a w tym czasie zbudził mnie ostry dźwięk budzika żony wstającej na Mszę św. Ponownie napływa; „wol­ne”...jakby przypomnienie. To już pewność. Chodzi o wolny dzień w przychodni za nadgodziny z późniejszym dyżurem w pogotowiu (od 15.00).

    W drodze na dyżur odmawiałem cz. radosną różańca. Nagle „ujrzałem” czystość królującą w Królestwie Niebieskim, która przenika wszystko. W tym jest czystość Najświętszej Maryi Panny, której szczytem było poczęcie Jezusa...z Ducha Świętego („Dziewica teraz i zawsze”).

    Ta czystość jest wzorem na nas, także małżeństw, bo świat głupieje na tle seksu. W przyszłości wzorem dla mnie będzie św. Józef z białą lilią do którego będę uciekał się w pokusach. Szczególnie napływają, gdy jestem w stanie łaski, podobnie jak żona i w tym stanie modlitwa otwiera Niebo, bo w sensie ziemskim jesteśmy świętymi!

   Zły wie o tym i wszystko robi, abyś upadł. Dlatego później zabiorę na działkę wodę święconą z klasztoru s. Faustyny. Obawiam się, że zły „rzuci mnie w kierunku żony” - nie chcę tego.

    W modlitwie przeszkadzają znajomi ludzie i nagły wyjazd do nieprzytomnej. Nie planowałem tego, a w czasie przejazdu w uniesieniu odmawiam modlitwę. Podczas zawracania karetką zauważyłem piękną figurę Matki Bożej Niepokalanej. To jakby podziękowanie od Matki za przyjęcie tego wyjazdu w sercu.

    Dzisiaj w pogotowiu jest spokojnie...nawet mogę modlić się na ławeczce. Ponownie wyrywają do babci w innej wiosce, gdzie mijamy taką samą figurę Matki Bożej. „Wołam” do Pana Jezusa o Miłosierdzie dla dusz oziębłych; „Panie Jezu, one nie wiedzą, że Jesteś. Bądź dla nich szczególnie wyrozumiały”!

   Dzisiaj modlitwa płynie sama - ja pracuję, a dusze modli się. W ręku mam książkę; „Matka Boża w moim życiu”, gdzie są słowa do mnie; „Jestem z tobą, Ja ciebie wybrałam, Bóg mi ciebie dał, pozwól się pokierować. Staraj się być coraz mniejszy, w twojej małości będzie twoja moc. Codziennie rano staraj się być bliżej Mnie. Będę zawsze z tobą – zaufaj. Staraj się być najpierw ze Mną. Nie lękaj się zła, moc Boża jest wielka. Ludzie zapomnieli o Mnie, mów im o Mnie”...

                                                                                                                                   ApeeL

07.09.1991(s) Jesteśmy poczwarkami...

    Tuż po północy machinalnie przeżegnałem się, ze wstydu odwrócony do wizerunku "Jezu ufam Tobie” (objadam się i piłem alkohol do lustra). Nagle napływa ostrzeżenie; „natychmiast przerwij to jedzenie i picie!" Naprawdę przestraszyłem się i rzuciłem wszystko, nawet kanapkę w środku jedzenia!

   Dopiero teraz przypomniałem sobie, że podczas wieczornej Mszy św. zawołałem; „Panie Jezu daj zawsze mocny znak, że to próba...zawołaj”! To była piękna Msza św. i wstrząsające przeżycia, a ja jak faryzeusz żydowski skończyłem post o północy i rzuciłem się na jedzenie i picie w nagrodę!  Pan Bóg nie lub takich czynów, których dobro wyznacza północ jako próg dnia.

    Teraz jadę do pracy, na odchodne pocałowałem żonę ze słowami; „Pan jest Dobry” i w uniesieniu zawołałem; „Panie Boże, Wielki Boże, tyle dobra zaznaję” powtarzając wkoło o sobie; marność nad marnościami!

   Przypomniała się wczorajsza Eucharystia, w kolejce stałem za bardzo wysokim osobnikiem i pomyślałem, że Matka Boża mówi do mnie; „masz być mały...coraz mniejszy, malutki!” Każdy wie jak trudno jest stać się takim i zrozumieć swoją marność, ale nie ujrzysz z tego bez Światła Bożego! W każdym z nas jest poczucie godności i trudno się uniżyć. To poczucie godności powoduje, że staramy się pokazać swoją ważność, swoje ja.

    W tej łączności ze światem nadprzyrodzonym demon zaskoczył mnie (w najmniej spodziewanym momencie); wyjazdem poza kolejką (za kolegę), a miałem chęć na picie kawy i modlitwę z dyskusją („nawracaniem”), która wywołuje odwrotny efekt.

    Po wszystkim stwierdzam, że na takie ataki jest tylko jedna rada; modlitwa, bo wówczas milczysz i nie dyskutujesz, a zły traci moc. Pies szczeka, a człowiek nie zwraca na niego uwagi. Dopiero teraz padłem na kolana, a w tej sekundzie weszła dyspozytorka. Nie mamy telefonu z pokojem lekarskim.

   W tym czasie w programie katolickim pokazywano dzieci głuchoniemych...dzieci wskazują na Pana Jezusa poprzez Jego rany na krzyżu. Miłość Boża sprawia, że w oddaleniu nasila się tęsknota za Bogiem, a to odsuwa znużenie.

   Wczoraj miałem chęć posiedzieć w kościele, ale kościelny spieszący się do swojego gospodarstwa na odległej wsi wyganiał brzękiem kluczy. Wielokrotnie chciałem zwrócić mu uwagę jako ateiście, ale dzisiaj wiem, że podobnie dzwoni do takich Bóg Ojciec.

    Na wyjeździe mówiłem, że w każdej sprawie trzeba zgłaszać się do Matki Bożej. Podczas powrotu z wyjazdu przypomniał się przekaz o kobiecie z krwotokiem po porodzie, która psom wyrzuciła 5-miesięczne dzieciątko. Jak taką ma sądzić Trybunał Boży?

   Nagle odeszły kuszenia, nie ma rozdrażnienia z uciskiem w okolicy serca, które zalewa radość i słodycz, a tego nie można przekazać. Na dodatek towarzyszy mi piękna melodia z poczuciem łączności z Panem Jezusem.

   Teraz oglądam audycję o zniszczeniu Sodomy i Gomory, gdzie królował homoseksualizm i różne wypaczenia erotyczne. Przepłynęły obrazy z mojego życie erotycznego, a smutek zalał serce, padłem na kolana i odmówiłem „Biczowanie Pana Jezusa”.

    Z „Apelu Miłości” padną słowa; „Wszystko ci przebaczam. Jesteś Moim za cenę Mojej Krwi i tobą chcę się posłużyć, aby zbawić wiele dusz, które tak drogo Mnie kosztowały. Nie odmawiaj Mi niczego”.

   Nieprzypadkowo obejrzę film o p o c z w a r k a c h...z obrzydliwości powstaje przepiękny motyl! Nie wiadomo skąd na moich spodniach znalazłem mocno trzymającą się poczwarkę. Dla mnie jest to jasne; tak z naszego grzesznego ciała ma wylecieć święta dusza (piękny motyl).

    Podczas modlitwy zalała mnie cichość i marność. Natomiast teraz mówię; „szanuję pana jako ateistę, ale po śmierci żyjemy...jesteśmy, a pan krytykuje Kościół Boży, a bez niego nie można otrzymać Eucharystii; przepustki do Nieba". Pracował jako policjant i w służbach nie powinna być nakazu bezbożności. Nasze życie jest niepewne. Mówiłem to spokojnie i zdecydowanie, zarazem ostrzegałem przed szatanem i jego sztuczkami.

   Z „Apelu Miłości” popłyną słowa; „Do grzeszników musisz odnosić ze współczuciem, a nawet ze słodyczą i modlić się za nich". Jakże to wszystko jest jasne. Przykładem jest obmawiająca nas wstrętna sąsiadka! Trzeba ją błogosławić i dziękować Bogu Ojcu za taką próbę, bo On patrzy co zrobisz.

   W ciszy serca módl się za nią i przyjmuj w jej intencji św. Hostię, nigdy się nie tłumacz, czyń swoje, bądź szczególnie dla niej grzeczny/a i wyrozumiały/a...obejmij ją swoim sercem, szczególną miło­ścią Jezusową - większą niż do własnych dzieci! Zrobisz to, a otrzymasz oklaski w Niebie! Łatwo tak się radzi, ale trudniej to wykonać!

                                                                                                                              APeeL

 

08.09.1991(n) ZA ZIEMSKIE SIEROTY…

    Na kończącym się dyżurze w pogotowiu zrywają (5.00) do straszliwego wypadku; samochód ściął słup linii elektrycznej. Po drodze płynie modlitwa różańcowa, bo dzisiaj jest dzień Narodzin Matki Pana Jezusa. Napływa Joachim...Anna...wędrujący obraz Matki Boskiej Częstochowskiej...właśnie wnoszą go do mojego mieszkania! Łzy zakręciły się w oczach.

   Z trudem wydobywamy z samochodu połamaną dziewczynę, a obok samochodu leży pijany i trzęsie się z zimna (tylko 4 stopnie C.). Ponieważ uciekłem od pierwszej chwilki tego dnia do Matki Bożej...wszystko układa się dobrze. Ruszamy z chorymi, zawiadamiam policję ("hieny” wg Szatana).

   Teraz w świetny sposób przeszkadza mi w modlitwie. Wczoraj przyniosłem do pracy zdjęcie Stalina z Bierutem. Wódź w pięknym białym mundurze („ojciec" ludu) i teraz ten obraz wpuszcza w myśli, a to wyklucza nawet wypowiedzenie; „Zdrowaś Maryjo”!

    Próbuję na różne strony, ale to przypomina przyklejenie plastra na czoło przy zawiązanych rękach!  Szatanowi pomaga sanitariusz, bo będzie okazja popatrzeć na pięknie zbudowaną pacjentkę. Zważ na moje męki duchowe. Z całą mocą przyzywałem w myślach wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego z wypływającymi z Jego Serca promieniami. Wierzę, że „ojciec narodu” przebywający w Czeluściach spłonie dodatkowo w moich myślach...nawet widzę jego zwęglony kawałek.

   Pod szpitalem prawie wołam do Nieba i nagle zrozumiałem, że dzisiaj jest wielki dzień dla mnie - narodziła się Matka Zbawiciela...to początek mojego zbawienia! „Dzięki Ci, Boże Ojcze za ten d a r - za św. Narodziny Najczystszej Panienki, która otworzyła mi Niebo...to Ona, Panna Panien, Niewiasta Niewiast, Matka Matek, Niewinna z Niewinnych, Czysta z Czystych...połączenie Prostoty i Cichości.

   To Ona, Matka moja Jedyna ma dostęp do Ciebie, Ojcze mój - dla Niej i Syna Swego uczynisz wszystko! Ty, Ojcze mój nie odmówisz Im niczego o co poproszę. Może to Mateczka wyprosiła u Ciebie, Ojcze dar wiary dla mnie? To Jej będę wiecznie wdzięczny. Dziękuję już teraz”...

    Dusza pragnie czystości, a ciało przyjemności. To walka między miłością ziemską do żony i miłością duszy do Matki! To konflikt, który będzie trwał do końca życia. W smutku zawołam; „Matko. Matko...całe życie byłaś czysta...tyle masz czystych kapłanów!”

   Wyjechaliśmy do kościoła, ale nie tam, gdzie miałem trzykrotne wezwanie (inny kościół). Teraz jesteśmy w próbie wynikającej z przewagi woli własnej...zbyt głośno i jasno, bo zajechaliśmy na odpust, a to raczej jarmark.

   Narasta rozdrażnienie, ale wołam; „Matko to dla Ciebie w intencji wczorajszych pogan...daj im promyk wiary, daj ulgę w złości serca, proszę”. Dziwne, ale wypada właśnie modlitwa przebłagalna; „za pogan”. W czasie słów o Duchu Św. spojrzałem na 11-letniego Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej, a dreszcz przepłynął przez moje ciało!

    „Matko dzisiaj Twoje urodziny...tam powinienem być, gdzie wezwałaś mnie do narodzin dla Nieba...przyjmij mój pobyt tutaj!” Stoję i odmawiam rozszerzoną cz. bolesną różańca i w tej modlitwie przeważa dzisiaj wołanie do Matki. „Co robiłaś podczas Ostatniej Wieczerzy? Jaki smutek zalewał wówczas Twoje Serce?

      Gdzie byłaś Matko, gdy Jezus modlił się w Getsemani, a gdzie podczas Jego poniżania w ciemnicy, a gdzie podczas biczowania? Biskup mówił o „zatrutym ziarnie”; mass mediach, złych kandydatach do parlamentu (jest za zabijaniem - nie wybieraj!).

    Później wrócą delikatne natchnienia; Matka i Czystość, a ja w tym dniu nie posłuchałem próśb o zachowanie czystości. Zobacz naszą nędzę. Czego można żądać od innych? Wieczorem będzie program o dyskryminacji rasowej, a przecież to trwa dalej u nas.

    Skarżysz się do „niezależnego” sądu, a wszędzie są sami swoi, towarzysze; sędzia czerwony, ławnik czerwony, sekretarka czerwona i woźny czerwony! Wypiłem kilka kieliszków, a zły kieruje mnie w kierunku mafii! Nic nie dało przełączenie kanału, bo tam był program wspomnieniowy o Jonaszu Kofcie z jego piosenką „Radość o poranku”...„Jak dobrze jest rano wstać”, a gościa jeszcze o 11.00 trudno było obudzić.

    Żartował też z czerwonej mafii i to w rządzie; „To wszystko mafia”…”Kiedy napiszesz. Niewinnego coś w klozecie. Mafia odczyta. Zapamięta cię i zgniecie (...) Nerwowo drżę. Chcą mnie wykończyć Zbuntowanego. (…) To wszystko mafia. Że nawet szóstka w totolotka się nie trafia”…

    Jako rodzynek trafił się Jan Pietrzak. Nagle przeniknąłem serce tego wielkiego Polaka! Tak chciałbym napisać do niego. Czuję jego smutek i zaślepienie w konflikcie; Wałęsa-Rutkiewicz-Pietrzak...mafia włożyła między nich drewniany kołek! Pan Bóg, Jezus i Matka zawsze są przy słabych.

    Podczas śpiewu Murzynów w kościele stwierdzam, że oni też są s i e r o t a m i ! Tak, to sieroty ziemskie, ponieważ nie mają Matki Prawdziwej! Czy ja mogę normalnie oglądać telewizję? Inna piosenka; „ty sam o sobie nie wiesz nic!".

    To wielka prawda, bo tylko Pan Jezus zna nas i nasze dusze. Tylko On może dać nam łaskę odmiany, tylko Jego prowadzenie może nas odmienić. Naprawdę sami niewiele możemy, a to jest już teren Mądrości Bożej!

    Przepisuję to, a do mieszkania ostro zadzwonił młody człowiek "zbierający żywność" (tak robią narkomani). Dziwne, w ręku miał torebkę cukru. Powiedziałem mu, aby podał adres...podjadę do niego i pomogę, bo po domach nie wolno chodzić. Podał ulicę, której nie ma u nas. Poszedł dalej, gdzie był przeganiany.

   Ja w tym czasie popłakałem się przy piosence Enrico Macias Zingarella, gdzie wstrząsająco tańczy Gina Lollobrigida oraz Je suis resté fidèle (Pozostałem wierny...) Posłuchaj jeszcze; Loreena McKennitt „Tango to Evora”, a nie pożałujesz…

        Tak zmieszał się tamten i ten czas (31.07.2020)...

                                                                                                                                   APeeL