Odsłon: 560

    Po wczorajszym dochodzeniu do równowagi duchowej zerwałem się na Mszę św. o 7.15. Z powodu bezsenności nie planowałem tego, a szczególnie edycji wczorajszego zapisu. Wyraźnie napłynęła pomoc i jak zwykle wykonałem zadanie „co do minuty”...

    Jak nie wierzysz w istnienie Ducha Świętego to zauważ jak daje mi natchnienia, pomaga w zapisach, podnosi na duchu, przynosi zaproszenia na spotkanie z Panem Jezusem Eucharystycznym oraz odmienia stan mojego starego ciała.

   Bardzo pomaga mi samochód, bo w 5 minut byłem w Domu Boga naszego. Na początku Mszy św. wzrok zatrzymała stacja Drogi Krzyżowej; „Pan Jezus zdejmowany z krzyża”. To zawsze oznacza, że „daję Panu Jezusowi ulgę”.

   Dziwne, bo na połączonych płytkach posadzki wzrok zatrzymał wizerunek ala ręki z palcem wskazującym. Po chwilce padną słowa proroka Ezechiela (Ez 2,8-3,4), który zauważył rękę ze zwojem księgi, który spożył z polecenia Pana.

   To symbolika, bo dzisiaj mamy Osobę Ducha Świętego, a wówczas Mądrość Boża była przekazywana w różny sposób. Prorok zaznał słodyczy jak ja po Eucharystii i mówił od Boga...takie jest też moje pragnienie po spożyciu Ciała Duchowego Pana Jezusa.

    Natomiast Pan Jezus w Ew (Mt 18, 1-5.10.12-14) wskazał uczniom, że największe w Królestwie Niebieskim jest dziecko jako symbol uniżenia, prostoty i zawierzenia. Ponadto mówił o radości pasterza odnajdującego owcę, która oddaliła się od stada.

   W tej chwilce, gdy to opracowuję wstrząsająco gra mi Leo Rojas El Condor Pasa, gdzie pasą się owce z  jedną malutką. Zostałem uniesiony ponad wszystko, a łzy zalały oczy z powodu poczucia obecności Boga Ojca. Nieprzypadkowo ma 244 miliony wyświetleń od 6 lat!

   Eucharystia ułożyła się w zawiniątko, a serca zalał pokój, pragnienie uniżenia, małości i milczenia. Duchowo stałem się innym człowiekiem...straciłem ciało, które stało się senne. Nawet pomyślałem o zaprzestaniu dawania świadectw wiary, bo trudno być prorokiem we własnym kraju...w sensie niewierzącej rodziny, otoczenia i niewiernego miasta...raju na ziemi!

    Ludzie nie rozumieją łaski Boga, która płynie przeze mnie do nich...także do kapłanów, ponieważ tylko garstka z nich wie coś o mistyce.  Ludzie w kłopotach ze zdrowiem wołają do Boga i dziwią się, że pomoc nie napływa natychmiast. Boga  Ojca to nie dziwi, bo wie, że cierpienie budzi niedowiarka...

   Ludzie nie widzą niepewności bytu, co pokazuje pandemia i wybuch w Bejrucie. Nie widzą też mojego "przypadkowego" spotkania i pokierowania w którym zalecam przekazanie cierpienia (uświęcenie) z proszeniem o prowadzenie. 

    Pełnia zadziwienia nadejdzie wieczorem, ponieważ nagle napłynie ponowne zaproszenie na Mszę św. o 19.00. Nie wiedziałem, że później będzie adoracja Monstrancji przed powrotem pielgrzymki z trasy do Częstochowy.

   Teraz Eucharystia ułożyła się w kielich kwiatu, a jakby na znak spadł wielki bukiet z podpory, który poprawiłem...w moim ręku pozostał taki biały kielich. Podczas adoracji odmówiłem modlitwę za dzień wczorajszy. Poznałem także intencję tego dnia i przez godzinę krążyłem odmawiając moją modlitwę.

   Zakończę tę intencję stwierdzeniem, że Pana Jezusa kocha się duszą, ale większość odrzuca Światłość...marnieją ich dusze, bo kochają swoje ciała. Musisz zrozumieć, że wszystko jest tylko dodane. Porzuć swoje ciało dla Światłości, a zrozumiesz, co oznacza Prawdziwe Szczęście…

                                                                                                                      APeeL

 

Aktualnie przepisane...

30.12.2005(pt) ZA LUDZI CIELESNYCH...

    Na wczorajszy dyżur w pogotowiu zabrałem cudowny wizerunek Boga Ojca. To był dobry dzień, trwała prawie święta cisza i miałem czas na czytanie „Poematu Boga - Człowieka” Marii Valtorty.

   Przytoczę fragment z Księgi czwartej (Część druga 44. Chleb z nieba). Tłum szukał Pana Jezusa, aby iść za Nim (po cudzie rozmnożenia chleba). Tam Szczepan wyjaśnił im, że to nie oznacza spożywanie w obfitości dobrego chleba, ale;

   „Ból, prześladowanie i męczeństwo. To nie są róże, lecz kolce; nie pieszczoty, ale policzkowanie. Nie chleb, ale kamienie przygotowane dla „chrystusów". I nie bluźnię, kiedy to mówię. Jego prawdziwi wierni staną się „namaszczonymi” (…), aby stać się ofiarami (…)”.

   Dalej Pan Jezus powie, że wielu szuka Go dla chleba oraz z powodu niezdrowej ciekawości, a do tego dołącza się zmysłowość z pragnieniem rzeczy niezwykłych. Pan wskazał, że powinniśmy dążyć za Nim dla pokarmu duchowego (wiem dzisiaj, że jest to Eucharystia), a nie tego, który napełnia brzuch.

  „Przecież jesteście duszami. Ciało jest szatą, a bytem nieśmiertelna dusza”. Wszędzie to rozpowiadam budząc zdziwienie, że wierzę w bajki. Zobacz ile troski wkłada się dla tego, co zmarnieje. Tak było wówczas i tak jest teraz.

    Zapragnąłem Mszy św. o 7.30 i z niepokojem oczekiwałem na zakończenie dyżuru, a w tym czasie trafił się nagły wyjazd. Nieraz pędzisz do umierającego, a na miejscu okazuje się, że „już mu przeszło”. Łzy zalały oczy. Boże mój! Ile jest przeszkód, aby trafić do Twojego Domu”...

   Dobrze, że wcześniej przybył zmiennik i udało się wyrwać z bałaganu, który zawsze towarzyszy zmianie dyżuru! Lepiej wówczas nie chorować. Opisuję to, aby pokazać działanie Opatrzności Bożej…

    W sercu pojawili się ludzie cieleśni, których nazywam "ziemianami". Tacy wypełniają nasz Kościół Święty („wierzący, ale niepraktykujący”)...często są to także wrogowie wiary, którzy machinalnie żegnają się przed jedzeniem lub odmawiają modlitwę wieczorną z przyzwyczajenia - jak mycie zębów!

    Tacy ludzie pragną nieśmiertelności...na świecie jest wielu zamrożonych w ciekłym azocie (-196 st. C.), a trzeba czynić to jeszcze na żywych. Jest to krionika w odróżnieniu od naturalnej hibernacji (sen ze spadkiem temperatury)...u naszych niedźwiedzi. Zamrożeni oczekują na ożywienie. To jest odwrócenie śmierci...wiara w ciało. Zobacz;

Ciało (hebr. bafar, gr. sarks, soma) to psycho-soma

Dusza (łac. anima), czynnik, który ożywia ciało, stanowi o tożsamości człowieka i jest źródłem ludzkiego poznania; w niektórych religiach także subtelny składnik osobowości ludzkiej, oddziela się od ciała po śmierci.

Duch (hebr. ruah, gr. pneuma) to dosłownie powiew czy wręcz wiatr, któremu nic nie jest w stanie się oprzeć (Ez 13,13; 27-33), ale także oddech...jako tchnie Boga w człowieku.

    W cichym kąciku kościoła serce zalała moc, pokój i radość Boża...tego nie wypowiesz żadnym językiem. Eucharystię przekazałem w intencji tego dnia...

                                                                                                         APeeL