Odsłon: 488

Nie ma Boga oprócz Jahwe...

   Wyspałem się za wszystkie czasy (2.00 – 12.00)...nie przeleciała nawet mucha (zima), żona czuwała na swoim dzidziusiem (nic dziwnego, bo mam dodatek opiekuńczy w wysokości 200 zł), a szatana odgoniły moje dobre duchy.

   Kojący sen zakończyła wizyta w zakładzie pogrzebowym, gdzie pomogłem w wydaniu przepustki (karty zgonu)...z płaczem powiedziałem, że pomodlę się za nieznanego mi pana, aby trafił do Czyśćca.

   Już na jawie dodam, że wokół trwa bezbożność, nikt nie przygotowuje się do śmierci czyli do życia wiecznego, a niebo kojarzy się ze świętymi.

   Pomyślałem, że powinienem otworzyć zakład przygotowujący dusze powracające do życia wiecznego (forma internetowa) ze zróżnicowanym opłatami; Jerzy Urban musiałby podzielić się majątkiem jako zadośćuczynienie za swoje bezeceństwa (mógłby zostać cennym wolontariuszem). To tyle ironezji…

   W środy i piątki nadal pościmy z żoną...w formie złagodzonej w intencji pokoju na świecie. W ciągu 36 godzin spożyłem dwie kanapki z serem i ogórkami konserwowanymi, trzy mandarynki, dwa banany, trochę mleka oraz trzy kawy (podtrzymujące moje życie).

    Przed wyjściem do kościoła na Mszę św. o 17.00 rzuciłem wzrokiem na czytania. Uwagę przykuły słowa psalmisty (Ps 104), które trafiły w moją dusze spragnioną Boga: „Chwal i błogosław, duszo moja, Pana (…) Boże mój, Panie, Ty jesteś bardzo wielki. Odziany w majestat i piękno, światłem okryty jak płaszczem”.

    W tej radości chciałbym głośno krzyczeć o cudach Stwórcy, chwalić Pana i radować się z innymi. Przechodząc koło warsztatu samochodowego wzrok padł na imię właściciela: Radosław. Tak, bo dominowała we mnie radość z pragnieniem sławienia Boga Ojca...

   Nie można przekazać radości duchowej, której namiastką są uciechy ziemskie...dające przesyt, a nawet niezadowolenie. To także fakt, że cały cud stworzenia jest dopiero przed nami, ale o wszystkim dowiemy się trafiając do Królestwa Bożego. Ilu na całym świecie pragnie tego?

    Cóż oznacza cała nasza wiedza, która z wiekiem znika z mózgu (niepamięć). Przypomniał się nasz kapłan, który woził za sobą całą bibliotekę książek i pism (nigdy ich nie przeczyta). Nawet nie ma sensu szukać jakiś cudowności ziemskich lub specjalizować się w czymś, bo nie starczy czasu.

   Natomiast nie chcemy słyszeć o duszy w której zapis wszystkiego jest wieczny...także naszych grzechów, które Bóg wymazuje raz na zawsze po Sakramencie Pojednania. Wypomina je uporczywie Książę Kłamstwa…

   W kościele „spojrzała” s. Faustyna, a dzisiaj było to bardzo wyraźne. Poprosiłem, aby podziękowała Bogu Ojcu, bo jestem najbardziej obdarowanym człowiekiem na świecie (wiara, wiara, wiara i cała reszta dodana).

    W tym czasie płynęły słowa (Rdz 2,4b-9.15-17) o stworzeniu człowieka z gliny, przekazania mu wszystkiego z zakazem: „z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz”.

   Nie wiem, co teolodzy piszą na ten temat, ale jest to symbolika (faktycznie jesteśmy prochem) i nie było to w Raju, bo tam nie mamy ciał fizycznych. Czy drzewo poznania to nasze chęci bycia bogami (Kim w KRLD)? Nie wiem i nic nie da dociekanie tego, ponieważ cała Prawda zostanie ujawniona po naszym powrocie do Królestwa Bożego.

    Na ten czas siostra śpiewała pieśń: "Pójdźcie błogosławić Pana...
Wszystka ziemio, niebo całe. (…) Niechaj śpiewa Panu chwałę.

Bóg najświętszy, Bóg miłości, w Sakramencie utajony,
Teraz, zawsze i w wieczności niechaj będzie pochwalony".

    Kręciłem głową z zadziwienia, bo to wszystko wyprzedziłem w prowadzeniu przez Boga Ojca. Eucharystia długo „pływała w ustach”, chciałbym tak umrzeć. Dopiero po połknięciu - na zakończenie śpiewu „Święty Boże” - doznałem zjednania duszy z Duchowym Ciałem Pana Jezusa. W podziękowaniu otrzymałem od Taty kwiat, który leżał na ziemi (ktoś zgubił na dzisiejszym nabożeństwie pogrzebowym)...

    Podczas powrotu w sercu płynęła pieśń: „Raduje się dusza ma (…) Będę Ci śpiewał z całej siły. Sławić Cię będę za Twe dzieła (…) Błogosławić będę Twoje Imię (…) Uwielbia dusza moja Pana”...
    Sam już nie wiem, co powiedzieć, bo nie znam żadnych pieśni. W tej radości duchowej żadna modlitwa nie pasowała. Mówię Ci, że wszystko jest prawdziwe w wierze katolickiej…

                                                                                                                                APeeL
 

 

Aktualnie przepisane...

17.09.2005(s) ZA WYDAJĄCYCH PLON

    Na Mszy św. Pan Jezus w Ew. (Łk 8,4-15) przekazał przypowieść o siewcy i ziarnie, które „padło na drogę (…) skałę (…) między ciernie, a w końcu (…) na ziemię żyzną”, gdzie wzrosło i „wydało plon stokrotny”.

   To jest analogia do Słowa Boga (ziarna), które trafia do tych, którzy poznali tajemnice Królestwa Bożego (wezwanych i wybranych oraz namaszczonych sług Pana). Słowo Boże podobnie jak ziarno trafia do:

1. tych, „którzy słuchają”, ale „potem przychodzi diabeł i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni”.

2. przyjmujących Słowo, którzy „wierzą do czasu, a w chwili pokusy odstępują”.

3. także do takich, których „rozpraszają troski, bogactwa i przyjemności życia”. Tak „bywają zagłuszeni i nie wydają owocu”

4. wreszcie do „wydających owoc przez swą wytrwałość”.

    Przypomnę sobie o tym podczas siania trawy pod oknem. Czekałem na sposobną chwilę, a właśnie padało. Podziękowałem Matce Bożej za poczucie Jej bliskości i za Jej łaski.

    Na ten czas za naszymi oknami był festyn związany z owocobraniem, ale nieudany ponieważ było b. zimno i pochmurno. Jakby na znak reperowałem: odkurzacz, rower, odtwarzacz i mikrofon.

   Dodatkowo zadzwoniła synowa, bo wnuczek płakał całą noc z powodu zapalenia ucha. Na ten moment uśmiechnęła się Matka Boża Pokoju, a w ręku znalazła się reklama leku Ceclor...dodatkowo na ulicy spotkałem koleżankę z poradni laryngologicznej.

                                                                                                            APeeL

18.09.2005(n) ZA PRAGNĄCYCH ZMAZANIA GRZECHU

Świętego Stanisława Kostki. Patrona Polski

   Smutno mi, ponieważ podczas współżycia miałem marzenia seksualne, a jest to grzech. Wcześniej śniła się zaplamiona pościel i tak się stało...przeprosiłem Matkę Najświętszą.

    Pojawił się ból duchowy z pragnieniem oczyszczenia. Dlatego zawsze mam radość z patrzenia na obraz (znaleziony na śmietniku)...św. Józefa z białą lilią. Kto miał natchnienie, aby tak przedstawić przybranego ojca Pana Jezusa.

    Pod krzyż zawiozłem nacięte klocki białej brzozy i wysprzątałem, bo ludzie wyrzucają tam rożne rzeczy...nawet pampersy. Zły wpuszczał „jakieś kościoły”, bo chciał przeszkodzić w Sakramencie Pojednania. Podczas przejścia do naszego kościoła miałem łzy w oczach.

    „Proszę księdza. To gorsze niż u psa, który działa instynktownie, a tu grzeszność bez potrzeby i to u mnie, który wie, że jest Matka Boża”.

    Kapłan odpowiedział od Boga: „Komu więcej dano od tego będą więcej wymagać”. To prawda, bo Bóg nie sądzi nas wg naszej oceny (jesteśmy lepsi od innych, a na pewno grzeszymy mniej, bo tamci są gorsi).

    Płakałem przed i po spowiedzi, a młoda para stała za mną tak jak przed wejściem na dyskotekę! Oni robili łaskę Bogu, że przybyli tutaj jako grzesznicy. Po spowiedzi klęczałem przed wizerunkiem Matki Bożej z lilią...wrócił św. Józef z tym kwiatem. Radość zalała duszę, a ciało odpadło...

   Bóg jest Dobry i Miłosierny. Napłynął pierwszy święty (Dobry Łotr) oraz zwykli świeccy pracujący w Winnicy Pana przez całe życie. 

    Nasze pokusy mają różny charakter: od jedzenia poprzez seks, władzę i pragnienie zemsty. W tym czasie napływały osoby aferzystów, splamionych polityków, nieczystych kapłanów, lekarzy, sędziów i policjantów. Przypomniały się obrazy z Katmandu, gdzie przykuwano dziewczęta do ściany i gwałcono.

    Podczas wyjścia z kościoła dotknąłem figurę Pana Jezusa na krzyżu i poprosiłem Matkę Bożą o to, abym był dobry w pracy…

                                                                                                                    APeeL