Odsłon: 528

     Trwał bój o Mszę św. poranną, ale w wyborze przeważyło nabożeństwo wieczorne. Jak nigdy zatrzymałem się na Mszy św. (TVP1 o 7.00) z Sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze, gdzie kapłan w kazaniu poruszył problem tych, którzy potrzebują znaków naszej wiary.

   Pan Jezus wiedział o tym, że nie uwierzymy jak nie zobaczymy cudów. Niewiernym nawet to nie wystarcza, bo każdy cud wytłumaczą lub wyśmieją.

   Za Panem Jezusem szły tłumy, które najpierw krzyczały Hosanna, a później „Ukrzyżuj Go”.  Wielu idących autentycznie odwróciło się, gdy Zbawiciel powiedział, że będzie trzeba spożywać Jego Ciało, bo inaczej nie będziemy zbawieni. To wywołało zarzut, że jest chory psychicznie.

    Moja łaska to mistyka eucharystyczna i bez Ciała Duchowego Pana Jezusa nie mogę już żyć. To też wywołuje zdziwienie, a koleżanki specjalistki od głowy stwierdziły, że jest to „brak krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć”. 

    Wreszcie Apostołowie z których jeden zdradził, a reszta rozpierzchła się po aresztowaniu Pana. Piotr – opoka trzy razy zaparł się Pana, do końca wytrwał tylko Jan.

   Natychmiast poznałem intencję tego dnia mojego życia. Zważ na jej powagę, bo wypadnie także za wielu czytających mój dziennik duchowy, ewenement na świat przekazujący relacje prosto z boju o dusze.

   Naprawdę ludzkość i pojedyncze osoby pragną znaków Boga, ale nie widzą ich (niepewność życia dla każdego z powodu pandemii). Każdy zna wydarzenia ze swojego życia,,.niech zapyta sam siebie co oznaczają?

   Większość nie ujrzy nawet łaski wejścia tutaj, bo wolą obrazki, głupie panienki lub opętańcze blogi wrogów naszej wiary (przykładem jest prof. Jan Hartman, mason, www.polityka.pl Zapiski nieodpowiedzialne).   

   Jest jasne, że w naszej wierze jest wiele abstrakcji (1. «pogląd lub twierdzenie oderwane od rzeczywistości» 2. «coś niekonkretnego, trudnego do zrozumienia lub pomysł nie do zrealizowania»). Nie przeskoczysz płotka z napisem: nadprzyrodzoność...bez łaski wiary! Jeżeli jej nie masz to nie wchodź w walonkach na teren ś w i ę t y!

    W południe odmówiłem dwa razy koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz część modlitwy z 22 lutego „za tych, którzy ciemiężą poddanych” oraz za obecną (odczytaną dzięki Mszy św. z Sanktuarium MB Częstochowskiej). Uniesienie duchowe z omijaniem ludzi jest bardzo męczące. Padłem w drzemkę z prośbą o obudzenie na Mszą św. wieczorną...tak się też stanie.

    W Ew (Łk 11, 29-32) Pan Jezus wskazał na nawrócenie Niniwy „dzięki nawoływaniu Jonasza”. Zarazem wskazał, że: „To plemię jest plemieniem przewrotnym. żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany (…)”. To było o narodzie wybranym, ale dzisiaj oznacza ludzkość, bo wiara w Boga Objawionego dotarła do krańców ziemi (nawet przez mass media).

    Człowiek bez łaski wiary nie ma żadnych przeżyć religijnych (żyje tylko tym światem). Dlatego w dzisiejszej aklamacji przed Ewangelią popłynie zawołanie z Księgi Joela (Jl 2, 13bc): „Nawróćcie się do Boga waszego (…)”.

   Eucharystia ułożyła się w pokarm (zwinięcie na pół jak naleśnik, a to oznacza wypoczynek)...tak będzie, bo padnę w sen od 18.00 do północy. Czy ujrzałeś moje dzisiejsze prowadzenie duchowe? 

                                                                                                                                       APeeL

 

Aktualnie przepisane...

06.05.1990(n) TYLE LAT BEZ BOGA...

    Po przebudzeniu miałem problem: czy przed dyżurem w pogotowiu być na Mszę św.? Natchnienie sprawiło, aby spać, bo „wszystko powie mi zegar”. Tak będzie o 6.20. Dotychczas korzystam z tej metody (24.02.2021 r.), bo obudzony przez Anioła wstaję rześki.

   W sercu popłynie pieśń: „O Pani, o Pani nasza!”, a Msza św. od pierwszych chwil sprawi wielką radość wewnętrzną. Na ten czas kapłan będzie mówił pewnym i silnym głosem, że Pan Jezus wskazał jedyną możliwość zbawienia, nie ma innej drogi. W tej chwilce moją osobę zalała światłość słoneczna (smuga przez witraż).

   Msza św. jest wielkim darem Syna Bożego...dla nas, śmiertelników. Poprosiłem o milczenie i napłynęło powtarzane: "Matka, Maryja...milczenie”. Kazanie było rozważaniem listu syna z seminarium do matki, która chciała wiedzieć czy ma powołanie. Popłakałem się, bo były tam piękne słowa o służbie Panu Jezusowi.

   Po Komunii św. siedziałem z zamkniętymi oczami i dziękowałem Jezusowi za ten dar. Dopiero po 2 godzinach napłynęła radość z poczuciem napełnienia przez Ducha Świętego. W tej chwilce zrozumiałem, że każdy mój czyn ma wartość nieprzemijającą. Teraz, już w pogotowiu z radiowej Mszy św. padną słowa, że nikt poza Panem Jezusem nie może doprowadzić nas do Boga.

   Jak dobry jest Pan...jak mnie dzisiaj nagradza. Piękne słoneczko, łagodna woń zieleni, śpiew ptaków, praca w parku-lesie, a do tego ławeczka, gdzie mogę trwać w kontemplacji: „Dzięki Ci Boże za te dary”.

   Z książki Jana Bosko („Sny i wizje”) padną słowa ostrzeżenia: „miej się na baczności”, bo szatan niespodziewanie może zranić każdego duchowo! Jakby na ten moment współpracownik biegał i dzwonił w jakieś sprawie, inny przeszkadzał zagadując o rządzie („badał moje poglądy”). Dodatkowo wezwano karetkę do babci (w mojej klatce schodowej), która nigdy nie wychodziła (nie widziałem jej od 15 lat)! Jej mąż, wzorowy komunista zmarł wcześniej.

   Mieszkanie zostało zmienione w norę, zapchane różnymi rzeczami ze smrodem w całej klatce. Zapach przeniknął moje ubranie, a wzywającej sąsiadce chciało się wymiotować. 

   Jakby dla równowagi trafiłem do dwóch domów, gdzie były wesela. Za każdym razem miałem poczucie, że: „Sakrament małżeństwa to piękna uroczystość, ale do chwili rozlania wódki”. Z drugiej strony Pan Jezus dokonał pierwszego cuda na weselu.

   Wróciło moje „wesele” z umęczeniem żony myjącej później gary oraz jej wczorajsza modlitwa w kuchni...na kolanach z różańcem w ręku. Łzy zalały oczy, a serce ścisnął ból, bo Bóg prowadził ją poprzez wiele cierpień...tak doszliśmy do Niego! Nie ma innej drogi, a wszelki sukces ziemski oddala od Boga.

   Dalej Jan Bosko pisze: „Błogosławiony to ten, co dla nas głupich był pośmiewiskiem i przedmiotem szyderstwa"! To myśmy zboczyli z drogi prawdziwej...umarli dla łaski Bożej. Takim właśnie byłem przez 40 lat. Tutaj ciekawa rzecz, nie możesz stać się naprawdę dobrym bez Boga...nie dasz rady!

    Proś o łaskę zmiany życia, bo już samo pragnienie bogactwa może zdeprawować serce...nie mówiąc o posiadaniu, władzy i sukcesie światowym. Dzień zakończyło oglądanie serialu „Mojżesz”... APeeL

 

07.05.1990(p)  Bój o jedną duszę...

    Kończy się dobry dyżur w pogotowiu z moim podziękowałem Bogu za odpocznienie. Napłynęły zalecenia: „wstań, nie spiesz się, zacznij pracę w spoczynku...nie rozmawiaj z drugim dyżurnym”. Nauczony doświadczeniem uczyniłem to, ale z wielkim trudem, bo mocnych ciągnie do dyskusji („kłótni”)!

   Zalecenie okazało się słuszne, bo kolega w złości złorzeczył kierownikowi (za zły grafik dla niego) i gadał na Izbę Lekarską (nie zawiadomili o wyborach) oraz konkretnych lekarzy (oceniał ich złośliwie dając przykłady).

   Nie lekceważ Belzebuba, który w tym wypadku wyraźnie chciał, abym nie zaczął pracy w przychodni z miłością od Boga. To miała sprawić „dyskusja” z przygodnym towarzyszem niedoli na dyżurze...w piwnicznej norze. Po latach każdy będzie miał oddzielny pokój lekarski.

    Ja w dobrym nastroju trafiłem do przychodni, gdzie już był komitet powitalny „towarzyszy od towarzyszenia”:

- małżeństwo prostych ludzi wiernych służbie PRL-owi

- śledzący mnie „dozorcy”…

   Szatan wówczas podsuwa złość na tych oszukanych braci, którzy marnują wiele czasu, a nawet swoje życie! Przez lata wielu umrze w wierności „władzy ludowej”. Dzisiaj, gdy to przepisuję (24.02.2021) nic się nie zmieniło…Bolesława Bieruta zmienił Borys Budka, a na dole wciąż trwa łapanie szpiega.

   Wszechogarniająca Miłość Boga Ojca może zamienić się w nienawiść do braci i to bez powodu. Człowiek bez łaski wiary nie zna działania Ducha Świętego i nie odróżni ataku Bestii (pokój-niepokój, pragnienie dobra i zła, miłość i nienawiść, itd.). 

   Zacząłem przyjęcia wcześniej z uciskiem w ok. splotu słonecznego, a ta kula rosła i rozpierała klatkę piersiową...całkowicie bez mojego udziału. Wówczas pojawia się: rozdrażnienie, złość, nienawiść i chęć czynienia zła...bez powodu. To szatańska złość na ludzi, których nienawidzi.

   Po zawołaniu o pomoc do Matki Bożej ten stan zaczął słabnąć. Nawet dotarła miła wiadomość o załatwionych wczasach. Sam zauważ jak jesteś kuszony, a będziesz wiedział o czym piszę. To jest całkowicie niezależne od naszej woli. Uderzenie nadchodzi niespodziewanie: na każdego coś innego.

   Pracowałem z wielkim sercem:

- dałem skierowanie opisane na maszynie na całą stronę

- długie tłumaczenia i uspokajanie przestraszonych

- babci dałem skierowania do szpitala (nie otrzymała od badającego)

- powtórzenie leków dla dziadka bez jego prośby

- należne zwolnienia z pracy

- słabniesz o 15.00 i nie odmawiasz spóźnionemu...ateiście, który pytał z przekorą dlaczego po śmierci są tylko kary, a gdzie jest Miłosierdzie Boże?

   Wyjaśniłem mu, że Miłosierdzie Boże nie kończy się ze śmiercią, bo jest nim także Czyściec (dziwne, bo nie uznają tego w prawosławiu). Po śmierci jest prawdziwy sąd z liczeniem na pomoc żyjących.

    Jak się okaże jego żona jest śmiertelnie chora. Oprócz leczenia paliatywnego zaleciłem pojednanie jej z Bogiem, ale zobaczyłem jego wzdrygnięcie się przy słowie „Jezus!”. Po chwilce zrozumiałem jak wielki toczy się bój o pojedyncze dusze. Każda uratowana w ostatniej chwilce życia wywołuje radość w Niebie!

   Zmordowany wyjeżdżałem z pracy wołając: „Maryjo! Matko moja!" W tym czasie miałem wielkie pragnienie samotności i ciszy. Mój pokój zauważyła żona mówiąc: masz rację, że trzeba całkowicie zaufać Bogu!

   Pojechałem na działkę czytać: „Hymny Maryjne” R. Brandstaettera...odkryłem, że naprawdę jest Najświętsza Maryja Panna! Żona zdziwiła się, bo dla niej Matka była zawsze...

                                                                                                                                APeeL