Odsłon: 593

    Jakże jestem zadziwiany każdego dnia. Późnym wieczorem zagmatwałem się w zapisach, ale po czasie udało się przygotować do edycji trzy dni. Rano zostałem obudzony o 5.20 i "co do minuty" wszystko edytowałem.

    Nie planowałem Mszy św. porannej, ale z natchnienia powiedziałem żonie, że - zamiast kwiatów - ofiaruję za nią to nabożeństwo, co przyjęła z wielką radością. Kręciłem głową, bo to było od Boga Ojca...

   Od Ołtarza św. popłynie czytanie (2 Krl 5,1-15a) o dzielnym wodzu wojska Aramejczyków, Naamie, który był chory na trąd. Jego król napisał list do króla izraelskiego i wysłał swojego chorego wodza ze srebrem i złotem. Skierowano go do proroka Elizeusza, męża Bożego, który zalecił mu: „Idź, obmyj się siedem razy w Jordanie, a ciało twoje będzie takie jak poprzednio i staniesz się czysty!”

   Ten „pełen gniewu zawrócił, by odejść”, bo myślał, że prorok: „wyjdzie, stanie, następnie wezwie imienia Pana, Boga swego, poruszywszy ręką nad miejscem chorym i odejmie trąd”. Przecież ich rzeki mają lepsze wody od wszystkich Izraela?

    Po namowie przez sługi „zanurzył się siedem razy w Jordanie, według słowa męża Bożego, a ciało jego na powrót stało się jak ciało małego dziecka i został oczyszczony. Wtedy wrócił do męża Bożego z całym orszakiem, wszedł i stanął przed nim, mówiąc: Oto przekonałem się, że na całej ziemi nie ma Boga poza Izraelem!”

    Uśmiechałem się, wiedząc, że drogi Pana nie są naszymi. Dlatego ludzie nie wierzą w siłę modlitw, Mszy św. oraz osobistych próśb do Boga oraz wstawiennictwa innych z ofiarowaniem swoich cierpień.

   Pięknie w ciszy kościoła brzmiał refren psalmu (Ps 42): "Boże mój, pragnę ujrzeć Twe oblicze"...

Natomiast Pan Jezus w Ew (Łk 4,24-30) wskazał, że: „żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie”. Za te słowa bezpieka świątynna chciała Go strącić ze skały, ale Syn Boga Żywego przeszedł „pośród nich” i się oddalił.

    Cały czas prosiłem Boga o całkowite oczyszczenie żony, aby wszystkie jej grzechy przeszły na mnie. Eucharystia zwinęła się w rulon (nie wiem, co to oznacza). Tak zaczął się ten dobry dzień: żona zrobiła - w dniu jej święta - dobre śniadanie oraz kawę.

    Wieczorem wróciłem na nabożeństwo do św. Józefa z ponowną Mszą św. i Eucharystią - już w ramach dzisiejszej intencji, jeszcze mi nieznanej. Przykro, bo nagle znajomy lekarz znalazł się w objęciach śmierci. Zaraza nie budzi zapartych grzeszników, a na moje zaproszenie do kościoła uśmiechają się i kiwają głowami, a co myślą nie trudno się domyśleć. 

    Naprawdę wierni Bogu nie są mile widziani wśród swoich. Każdy zna takich, widzi w nich grzeszników („starych ludzi”), drażnią ich świadectwa wiary, ostrzeganie z zalecaniem nawrócenia.

  Nie spodobałem się też kolegom z samorządu lekarskiego po obronie krzyża Pana Jezusa, Wejdź:https://radiomaryja.pl/informacje/sad-okregowy-w-gdansku-trojanowscy-zniewazeni/

  Prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł koledze nawet nie zwrócił uwagi, ale zaocznie uznał, że mój protest to choroba psychiczna. Nawet pandemia nie budzi zastygłych w nienawiści do Prawdy Bożej...

      Naprawdę niemile jesteśmy przyjmowani wśród swoich…

                                                                                                                              APeeL

 

Aktualnie przepisane…

05.11.2005(s) ZA PRAGNĄCYCH GŁOSIĆ CHWAŁĘ BOGA OJCA

    Wychodzę na pierwszą Mszę świętą, a serce zalewa wielka radość, która jest wynikiem nagłego kontaktu z Bogiem Ojcem. To nie ma nic wspólnego z radościami ziemskimi, gdzie żartujesz, popisujesz się, chcesz być w centrum uwagi zadowolony z samego siebie.

    Nie zrozumiesz tego, ale ta radość wynika z poczucia, że mam Ojca, że przybył właśnie do mnie, a to zdarza się bardzo rzadko. Bóg cały czas jest z nami, ale poczucie Jego obecności jest łaską.

   Wyobraź sobie miliardy promieni, które łączą naszą duszę z Bogiem lub ocean Miłości w którym jesteśmy kropelkami. Piszę to, aby pokazać stałą łączność oraz łaskę przybycia Stwórcy, łaskę Jego powiedzenia: „Ja Jestem”. Nie potrzebuję żadnych dowodów na istnienie lub negowanie Boga, bo wiem, że Jest.

   Z tej radości wywołującej ból rozłąki wołałem: „Tato! Tato! Tatusiu! Ty mi wszystko dajesz w swojej nieskończonej dobroci! Ja mam być takim dla innych. Dziękuję, dziękuję, dziękuję”.

    Jedziemy, a za mną pędzi samochód aż pod kościół. Jakby w złości, napuszczony, wyrwany ze swoich obowiązków. Kto mu karze służyć za judaszowskie srebrniki? Przecież ma wolną wolę. Lepiej jest wybrać śmierć niż opuścić Boga, sprzedać swoją wolną wolę. Ustąpiłem mu, a podczas wchodzenia do kościoła powiedziałem, aby wyspowiadał się z dodatkowego grzechu!

   W Ew Łk 16, 9-15 była mowa o prawości w drobnych sprawach: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny ten i w wielkiej będzie wierny (...)”...tak samo jest z uczciwością!

   Wymiana starego rządu...to działanie Boga w sprawach ziemskich mojej ojczyzny. „Tak mi dopomóż Bóg”. Z płaczem proszę o pomoc i błogosławieństwo dla nowego rządu, prezydenta i tej władzy. Po św. Hostii chciałbym tutaj trwać i trwać!

   W centrum handlowym już sprzedają „mikołaje” na Boże Narodzenie! Łzy płyną po twarzy, bo chciałbym wykrzyczeć chwałę Boga Ojca na cały świat i oddać życie za wiarę! Nie pojmie tego człowiek normalny, bo to jest łaska. To ból i radość Boża. 

   Poranne ustąpienie drogi pędzącemu kierowcy zaczęło intencję modlitewną dnia. Po poście trwa napięcie, ponieważ przeszkadzamy sobie w spożywaniu posiłku. Zły namawia do jedzenia w piątek, a psuje śniadanie w sobotę.

    Wyszedłem i kupiłem kwiaty pod krzyż Pana Jezusa. Sprzedawca doradził, aby wazon przymocować cementem lub na jego dno położyć kamienie. Wydałem 50 złotych, a właśnie przybyli po stwierdzenie zgonu dziadka. Pojechałem na miejsce: starość, 85 lat, złamanie biodra i skręt jelit...wreszcie wyzwolony z ziemskiej udręki.

   Apostoł Paweł pozdrawia swoich współpracowników, a teraz z zaświatów mówi do mnie (Rz 16). Psalmista w Ps 145 woła: „Będę Cię wielbił, Boże mój i Królu.

"Każdego dnia będę Ciebie błogosławił i na wieki wysławiał Twoje imię.
Wielki jest Pan i godzien wielkiej chwały,
a wielkość Jego niezgłębiona.

(…) Niech Cię wielbią, Panie, wszystkie Twoje dzieła
i niech Cię błogosławią Twoi święci”…

                                                                                                                                     ApeeL

 

10.11.2005(c) ZA SPECJALNIE SŁUŻĄCYCH NASZEJ WIERZE

  Po wyrwaniu z przykrego snu (zabijanie psa jako symbolem walki z demonem) wołałem wielokrotnie: „Jezu! Maryjo! Ratujcie dusze kapłańskie". Pomyślałem o wszystkich specjalnie służących naszej wierze...do których należę. Przypomniały się słowo św. Pawła, że stałem się sługą z daru łaski udzielonej mi przez Boga.

   W kościele przywitała mnie pieśń maryjna („Chwalą Cię wszystkie narody”), a łzy zalały oczy i zacząłem wołać: „Mamo, Mamusiu dziękuję, dziękuję, dziękuję". W tym czasie patrzyły figury Matki Bożej..."Matki kapłanów". Tak wielkie żniwo, a tak mało pracowników...

  Dzisiaj, gdy przepisuję ten dzień (marzec 2021 r.) na YouTube trafiłem na wywiad z kapłanem, który porzucił sutannę: Jaki jest największy grzech Kościoła? – 7 metrów pod ziemią. Napisałem tam ponowny komentarz.

   Wskazałem, że w naszej wierze Cudem Ostatnim jest Eucharystia, a kapłan skalany nie kala swojej posługi. Po wymówieniu formuł konsekracji podaje mi Ciało Duchowe Pana Jezusa. Natomiast rozpoznam tego, który nie wypowie formuł lub przebranego. Za swoje grzechy odpowiada oddzielnie...

   "Zamieniłeś bycie cudotwórcą (zmiana chleba w Ciało Duchowe Pana Jezusa), masz teraz konflikt w sumieniu, gubisz swoją duszę i dusze tych, którym mieszasz w głowach. Można powiedzieć, że "sam pchasz się na śmierć" (wg Goebbelsa stanu wojennego), ale wieczną. Miałeś wszystko czyli namaszczenie. Z czym staniesz przez Bogiem Ojcem? Przecież wiesz, że Bóg Jest".

   Wciąż powtarzał, że z powodu grzechów kapłanów w naszym Kościele „nie ma Boga”. To wielka przykrość dla wiedzącego, że wszystko jest prawdziwe w wierze katolickiej.

   Zaleciłem, aby zszedł z tej podwójne błędnej drogi prowadzony przez demony, bo wyrywa z korzeniami dusze ludzkie. "Już od rana zalewają twoją głowę krzywdą, którą sam sobie uczyniłeś. Stałeś się wrogiem wiary katolickiej - jedynie prawdziwej. 

    Co powiesz naszemu wspólnemu Ojcu? Zawołał do Ducha Świętego. Poproś o ukazanie tego, co uczyniłeś? Szatan wykołował Cię. Kościoła Bożego na ziemi nic nie pokona, bo to będzie oznaczało Paruzję Zbawiciela".

   Podczas Mszy św. „patrzył" Święty Jan Chrzciciel...największy wśród ludzi! Od Ołtarza św. popłyną słowa o Mądrości Bożej, która jest odblaskiem wieczystej światłości. Natomiast Pan Jezus wspomniał o Królestwie Bożym (Łk 17), które nie jest namacalne, ale już tutaj na ziemi jest w nas. Tego nie można przekazać.

    To były błyski Światłości Bożej. Nasze ciało fizyczne jest zbyt słabe na takie kontakty i nie może wytrzymać dłuższy czas natchnień z nieba! Serce chciało pęknąć, gdy jeden z kapłanów uniósł kielich ze Świętą Hostią...

    Eucharystia była w intencji tego dnia, a w tym czasie płynęła pieśń o słodyczy naszego wygnania...w łączności z Bogiem Ojcem. Na pewno wielu ma moje doznania!

    Nie mogłem wyjść z kościoła, a teraz w pracy poprosiłem babuszkę, aby ofiarowała swoje cierpienia i całe życie Matce Pana Jezusa. Ona wszystko rozumiała i serdecznie podziękowała za te słowa. 

    Podziękowałem za ten dzień…

                                                                                                                       APeeL