Odsłon: 548

    Po przebudzeniu o 6.50 wiedziałem, że mam jechać na Mszę św. o 7.15. Piszę wciąż o tym momencie, ponieważ po prawidłowej decyzji - w prowadzeniu przez Boga Ojca - rozpoczyna się cały ciąg zdarzeń. Nie pójdziesz za zaproszeniem, a nie wiesz, co będzie za chwilkę.

    Od Ołtarza św. popłynęły piękne słowa wprowadzenia św. Pawła, że: „nauka krzyża jest głupstwem dla pogan, dla wierzących mocą Bożą (…) To znak wywyższenia Syna Człowieczego (…) Każda Msza św. jest taką Ofiarą krzyża (…)”. Napłynęła moja miłość do Zbawiciela oraz obrazy obrony tego Najświętszego Znaku na ziemi z dalej trwającą krzywdą... https://radiomaryja.pl/informacje/sad-okregowy-w-gdansku-trojanowscy-zniewazeni/ 

   Poprosiłem Ducha Świętego o pomoc w zapisie i sam zdziwiłem się jej przebiegiem. Ponieważ opracowuję zaległe zapisy z 1990 roku trafiłem na słowa czytania (Syr 27,30-28,7): „Pamiętaj na ostatnie rzeczy i przestań nienawidzić; - na rozkład ciała, na śmierć, i trzymaj się przykazań! Pamiętaj na przykazania i nie miej w nienawiści bliźniego, - na przymierze Najwyższego, i daruj obrazę!

    Odpuść przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy. Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? Nie ma On miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów? Sam będąc ciałem trwa w nienawiści, któż więc odpokutuje za jego przewinienia?”

   Także tam będzie Ewangelia (Mt 18,21-35) z zapytaniem Piotra ile razy ma przebaczać: czy aż siedem? Pan Jezus odpowiedział, że ma to być siedemdziesiąt siedem razy.

    W moim wypadku chodzi o moich prześladowców, a bliżej walkę z krzywdzicielami z Izby Lekarskiej, którzy „nie wiedzą, co czynią” i wymagają moich modlitw, a właściwie ofiarowania za nich Mszy św. Nawet pomyślałem, że wrócę - w ich intencji - na nabożeństwo wieczorne. Zarazem sam doznam oczyszczenia w Tygodniu Miłosierdzia.

    Eucharystia pływała w ustach i chciałbym tak umrzeć...w uniesieniu duszy rwącej się do nieba. Mojego stanu nie można przekazać żadnym językiem. Pojechałem po lampkę, aby zapalić pod „moim” krzyżem Zbawiciela, a serce zalała radość z dziękczynieniem, bo nic mi brakuje (dla ciała i duszy). Podziękowałem św. Józefowi za pomoc w moich sprawach dotyczących tego życia, a Duchowi Świętemu za łaski duchowe. Po powrocie do domu popłakałem się z wołaniem: „Abba Ojcze”.

   W ręku znalazł się art. „Odnalezienie krzyża” Jacka Salija OP (Tygodnik Solidarność 14 września 1990) z inicjatywy cesarzowej Heleny z późniejszym wybudowaniem tam bazyliki z jej konsekracją 14 września 335 r.

   Wróciłem na Msze św. wieczorną o 18.00 podczas której szatan zalewał mnie rozproszeniami oraz podsuwał nękających mnie prześladowców. To zostało przerwane, gdy z oddali wzrok zatrzymał sobraz Pana Jezusa Miłosiernego oraz baner z Janem Pawłem II na tle krzyża ze Zbawicielem.

   Dla mnie było to zrozumiałe: mam przebaczyć wszystko tak jak uczynił to nasz papież! Nigdy nie wspominał o tej zbrodni (prawdopodobnie ofiarował ją jako zbawiające współcierpienie), a nawet odwiedził w więzieni Ali Agcę!

    Wszystko zakończę słowami z w/w artykułu, że nie wystarczy zewnętrznie przyznać się do krzyża, ale trwać w sercu z Panem Jezusem ukrzyżowanym. Mądrze powiedział o tym Norwid w swoim „Promethidionie”, że mamy iść ze swoim krzyżem za Zbawicielem...

                                                                                                                     APeeL

 

Aktualnie przepisane (skróty)…

16.09.1995(s) ZA SŁUŻĄCYCH SZALEŃSTWU...

„O! Epoko nędzy! Służysz szaleństwu zamiast Miłości”...

   O 2:00 w nocy skończyła się relacja ze stanu wojennego (1982): ZOMO strzelało do ludu...we Wrocławiu zginął młody człowiek. Opowiadał o tym jego żyjący ojciec.

    Wcześniej miałem odczucie: oto ja jestem otoczony prześladowcami, którzy służą „słusznej” sprawie. Wielu nadal jest wiernych władzy ludowej  (okupacyjnej). Jest to wynik zniewolenia naszej ojczyzny. Sprzedawano się bezmyślnie. Jak wyjdą z tego zagmatwanego życia? Przecież ZOMO też było wojskiem tego typu. Trwała i trwa choroba „ruska”: łowienie szpiegów...to priorytet u bolszewików.

    W krajach wzorcowych są tacy od małego do umierającego staruszka. Czy za nich jest dzisiejszy dzień mojego życia? Przepłynęły obrazy takich sług: oddanych władzy, zbrodni, „dobrze" czyniących. Ilu służyło i służy temu szaleństwo! Wystarczy, że wskazałeś na kogoś...tylko wskazałeś i doniosłeś do władzy, a on został zamordowany! Jaka jest odpowiedzialność takich ludzi?

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (30 marca 2021 r.) to samo uczynił sekretarz NIL-u...on tylko podpisał uchwałę, że jestem chory! To oznacza śmierć cywilno-zawodową...zabójstwo duchowe z całkowitą bezkarnością i brakiem poczucie zła!

   O 6:00 zrywają dzwony kościelne (...)  Pocałowałem twarz Zbawiciela: nie zrozumie tego normalny człowiek (...) Właśnie ksiądz Peszkowski mówił o „Golgocie Wschodu”...o szaleństwie Stalina! Dopiero teraz wybudowano pomnik tych ofiar (2,5 miliony ludzi). Dotychczas nie można było tego uczynić!  

   W ręku mam ówczesną prasę: „Szaleniec w autobusie”, aresztowanie w USA terrorysty Hamasu Musę Abu Marzuka, zabójstwa przez KGB (kierowca został zatruty – trucizna z kierownicy pod wpływem ciepła rąk przenikała do jego ciała)...po uderzeniu w drzewo zginął generał Gusiew, nadal niewyjaśnione „samobójstwo” profesora Mariana Grzybowskiego (aresztowanego przez UB 26 listopada 1949 r.). Napłynęła też postać Pana Jezusa w czerwonym płaszczu...

      Podczas odmawiania mojej modlitwy za służących szaleństwu i za dusze takich przepłynął cały świat zbrodni: bolszewizm, faszyzm i wszystkie formacje służące przestępstwom. Na ten moment Pan Jezus mówi do mnie z „Prawdziwego życia w Bogu”:

   „Jedynie ze względu na tych, którzy mnie kochają i poświęcają Mi swoje życie, zmniejsza się mój ogień (...) wina waszej epoki jest wciąż duża jej i jej grzechy niezliczona, jej nieprawości tak poważne, że wasze drzewa przynoszą zaledwie kilka owoców"…

     Ze zmęczenia zasnąłem na ławce przed pogotowiem. W moim zesłabnięciu zerwana nas karetką do podobnego stanu. Na miejscu leżało trzech mężczyzn otoczonych pustymi butelkami! Wyprost kręciłem głową z zadziwienia. Pomyślałem, że mieszkamy w „Jelcynowie”, bo jego wódka tak właśnie przewróciła! Z telewizji popłynie informacja o zakażonej HIV, która świadomie przeniosła tę chorobę na 80 mężczyzn. To pewna forma terroryzmu.

   Zapalam ognisko, a z dna bagażnika samochodu wyjmuję zwichniętą gazetę z artykułem o szaleńcu! Kolega dyżurny pyta przewrotnie, co pokazują z nieba przez suche drzewa, a właśnie z radia płyną słowa Pana Jezusa (Ew. Łk 6,43-49):

   "Nie jest dobrym drzewem to, które wydaje zły owoc, ani złym drzewem to, które wydaje dobry owoc. Po owocu bowiem poznaje się każde drzewo; nie zrywa się fig z ciernia ani z krzaka jeżyny nie zbiera się winogron".

    Z powodu pragnienia zjednania się ze Zbawicielem podjechałem do kościoła, gdzie trafiłem na czas Eucharystii i żonę! Udało się! Teraz, na kolanach odmawiam koronkę do Miłosierdzia Bożego. Na dalekich wyjazdach pocieszenie sprawiają oświetlone figury Matki Bożej. Ponownie padają słowa Zbawiciela z „Prawdziwego życia w Bogu”:

   „Dziś mówię do ciebie, który Mnie czytasz, że Moje błogosławieństwa udzielane są temu, kto (…) najmniejszą rzecz czyni dla Mnie”. Dalej były ostrzeżenia, aby czuwać i nie ulegać pokusie oraz „Wywyższyłem cię. Uświadom sobie do kogo teraz należysz". To jest ostateczne potwierdzenie intencji tego dnia.

    O 1:00 w nocy zerwano do dyskoteki z pijanymi młodymi ludźmi i upadkiem jednego z nich na głowę (17 lat). Matka tego chłopaka była u mnie po zwolnienie lekarskie. Naprawdę mam pokazywane szaleństwo. Sam też tak żyłem i nie krytykuję tego. Pokazano mi to po latach.

   Z włączonego telewizora popłynął obrazy seksu oraz sceny rozgrywek mafijnych (wybuch). „Panie zmiłuj się nad tym światem. Zmiłuj się nad służącymi szaleństwu. Panie przyjmij ten dzień, modlitwy i Eucharystię".

   Pan Jezus dalej przekazuje z trzeciego tomu „Prawdziwego życia w Bogu” ostrzeżenie przed służeniem szaleństwu. Bestia sprawi, że poprzez fałszywego papieża dojdzie do wypaczeń chrześcijaństwa z uznaniem Syna Bożego człowiekiem.

     Ostatecznie Zbawiciel mówi z tego tomu: „przyjdę do was jak złodziej, nieoczekiwane. Obalę kłamstwa (…) wy, którzy błądzicie bez celu po tej pustyni, powróćcie do mnie, nawróćcie się (…) Kocham was”.             

   Taki właśnie jest Pan Jezus! Podziękowałem za ten dzień i przeprosiłem... 

                                                                                                            APeeL

 

 

17.09.1995(n) ZA OCALONYCH…

    W nocy pędziliśmy 140 km na godzinę z porodem, ponieważ rodząca miała ostre bóle z krwawieniem (łożysko przodujące?). 

   W rozmowie mówiłem do kolegi dyżurnego o Ojcu Prawdziwym...wskazałem, że mam łaskę wiary i wiem że Ojciec Jest. Kolega nie rozumiał różnicy w słowach: wierzyć a wiedzieć! Wyjaśniłem to na sierocińcu, gdzie są dzieci, które wierzą, że mają rodziców i całkowicie pewne sieroty, że nie mają.

   Serce kolegi było całkowicie zamknięte na nadprzyrodzoność, istnienie Królestwa Bożego i fakt naszego pobytu tutaj...jako buntowników muszących odpokutować grzech pierworodny. Wielu przeklina swoje matki, a ilu dalej buntuje się i złorzeczy Bogu Ojcu!

   Na ten czas padło słowo z „Prawdziwego życia w Bogu”: „j e s t e m”. To przecież mówiłem o Bogu Jahwe czyli „Ja Jestem”. Pan Jezus dodał: „Nie mów, że jestem zbyt daleko, aby kochać, ponieważ właśnie w tym momencie Moje Oczy spoczywają na tobie ze szczególna czułością”...

   Popłynie moja modlitwa i to nie ustna, bo Pan Bóg nie potrzebuję „gadania do siebie”. W tamtym czasie odmawiałem cały różaniec, a zły często mylił części. Teraz popłynie Msza święta radiowa z Ewangelią o zagubionej owcy i wielkiej radości z jej odnalezienia, a faktycznie dotyczy to grzesznika, który się nawróci.

   Napłynęło natchnienie, aby trafić to Sanktuarium gdzie doznałem nawrócenia. Wprost czułem, że "Matka Boża jest blisko mnie”. Zawołałem „zmiłuj się nad tym światem, nad braćmi i nad nami”. Łzy zalewały oczy!

   Kapłan zaczął Mszę świętą słowami o miłosierdziu Boga Ojca. To właśnie mówiłem koledze i to, że jesteśmy buntownikami – to nasza wina! Właśnie Izraelici buntują się w Księdze Wyjścia przeciw Jahwe, odlali złotego cielca! Psalmista wołał dzisiaj (Ps 103): "On twoje życie ratuje od zguby, obdarza cię łaską i zmiłowaniem". Wróciły obrazy z mojego życia z ostatecznym powrotem do Boga: właśnie tutaj w tym sanktuarium! Nagle zrozumiałem, że zostałem o c a l o n y! 

   Eucharystia dziękczynna oraz w intencji ocalonych (w sensie duchowym), którym nadal zagraża szatan. Poprosiłem o prowadzenie w zbawianiu. Jakże biedni są ci, którzy nie znają technik kuszenia demonów. Przecież on działa cały czas niezmordowanie ("nigdy nie śpi").  Cały czas pragnie szkodzić.

   Wracałem zadowolony z pokojem w sercu. W ręku mam artykuł. "Górnicy ocaleni"...relacja o uratowaniu czterech górników spod zwaliska w kopalni „Nowy Wirek”. Właśnie ocalał sąsiad w moim wieku...przeszło godzinę trwała modlitwa w tej intencji.

     Wróciły obrazy obozów i zesłań z garstką powracających. Tak też jest z duszami wracającymi do Boga Ojca! W ręku znalazł się art. „Fotograf", który uczestniczył w eksterminacji naszego narodu. 

    Wieczorem będę świadkiem odsłonięcia pomnika „Poległych i Pomordowanych na wschodzie”. W tym czasie „patrzył" Pan Jezus w koronie cierniowej, a ja płakałem podczas tej uroczystości, modlitw i przemówień. 

    Ciężko wzdychałem wołając: „Jezu, Jezu!” Ile bólu przynosi każdy dzień mojego życia!

                                                                                                                      APeeL