Odsłon: 575

    Po wyjściu na Mszę św. o 7.15 z późniejszym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa zacząłem wołać: „Tatusiu! Dziękuję Ci za wszystko...za samochód, łóżko, wodę głębinową z kranu, codzienny świeży chleb, za słońce, a także za moich prześladowców z Izby Lekarskiej”.

    Napłynął obraz Aniołów Bożych, którzy nie mają łaski dalszego współcierpienie z Panem Jezusem w nawracaniu grzeszników. Tak właśnie stało się ze mną...nie poszły na marne modlitwy pacjentek oraz zamawiane za mnie Msze św. i to w Sanktuariach! Pan Bóg nie reaguje natychmiast (próba zawierzenia), ale w nagłej potrzebie także nas chroni...jak ojciec ziemski maleńkie dziecko.

    W oczekiwaniu na Mszę św. usiadłem pod krzyżem Pana Jezusa, w miłym chłodzie poranka przy wstającym słońcu i śpiewie ptaków. Z frontu kościoła „patrzyła” na mnie figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej z trzema gołąbkami. Popłynął „Anioł Pański” z moim zawołaniem z pieśni: „Pod Twą Obronę Ojcze na niebie grono Twych dzieci swój powierza los”…

    Kapłan we wprowadzeniu wskazał na Cud Eucharystii, chleba i wina czyli Ciała Duchowego Pana Jezusa i Jego św. Krwi. Nie pojmiesz tego bez mojej łaski wiary (mistyka eucharystyczna). Napłynął obraz wykonanego zdjęcia na którym - za kapłanem (podczas Konsekracji) - ze św. Ran Zbawiciela płynęła św. Krew do kielicha z winem. Stąd Słowa Zbawiciela: „bierzcie i jedzcie to jest Ciało Moje; bierzcie i pijcie, to jest Krew Moja”.

   Przez serce przepłynął promień miłości Bożej z pojawieniem się łez w oczach. U mnie jest to „znak Prawdy”! To wszystko docierało od Ołtarza św. przez głośnik, a ja w tym czasie byłem w raju na ziemi.

    Teraz w Słowie (2 Kor 12,1-10) mój profesor św. Paweł przekazał wszystkie swoje cierpienia ze stwierdzeniem, że „z siebie samego nie będę się chlubił, chyba że z moich słabości (…) Abym zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała (…) Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, ale (…) powiedział: Wystarczy ci mojej łaski. (…) Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa”.

    "Wystarczy ci Mojej łaski"...to słowa Boga Ojca do mnie. Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem atakującemu szatanowi (moimi krzywdzicielami), że właśnie za nich poświęcę ten dzień mojego życia. Przypomniała się Ew (Mt5, 43-48) sprzed trzech dni ze słowami Pana Jezusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują (...)”.

    Po tej decyzji wzrok zatrzymała stacja Drogi Krzyżowej: „Pan Jezus zdejmowany z krzyża”. Tak jest zawsze, gdy czynię to, co pociesza Zbawiciela: „zdejmujesz Mnie z Krzyża, dajesz mi ulgę w dalszym umieraniu za ludzkość”.

    Na ten czas psalmista wołał w Ps 34(33): „Bójcie się Pana, wszyscy Jego święci”. To prawda, bo normalny człowiek nie boi się Boga Ojca, ale tylko wiedzący (bogobojny), że grzeszymy także w myślach (ludzie normalni nie traktują tego jako grzechu, bo nikt nic nie widzi i nie wie o tym).

     W Ew (Mt 6, 23-34) Pan Jezus powie o poganach martwiących się o wszystko oraz służących dwóm panom. Napłynął obraz kolegi prezesa z OIL, który trwa tam od 15 lat (można tylko dwie kadencje): brał udział w napadzie na mnie (stanął po stronie antykrzyżowca), a na Mszach św. całował na kolanach sztandar z napisem: „Primum non nocere”.

    Eucharystia przewijała się do przodu z ułożeniem w kielich kwiatu oraz zwinęła się jako pokarm dla pracującego na Poletku Pana Boga. W późniejszym nabożeństwie do Serca Pana Jezusa wołałem za kolegów z samorządu lekarskiego i za dusze zmarłych w tym czasie.

    Śmiertelny upał zatrzymał mnie w domu, a nie potrafię wołać do Boga w czterech ścianach. Modlitwę odmówię jutro, bo wielu tych kolegów mam przyprowadzić do Boga, a szczególnie prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej prof. Andrzeja Matyję, który przewodzi wszystkim lekarzom w RP.

                                                                                                                               APeeL