Odsłon: 422

   Miałem moc w porządkowaniu dokumentacji oraz w zapisaniu wczorajszego świadectwa wiary...zeszło do 3.30. Z Królestwa Bożego obudzono mnie delikatnie i na czas spotkania z Panem Jezusem (Msza św. o 7.15).

   Poprzednia siostra organistka wychodziła z pobliskiego zakonu dokładnie w momencie rozpoczynania się "jej pracy". Teraz na codzienną Mszę św. przyjeżdża małżeństwo, ale nigdy nie trafiają na jej początek ze słowami: "w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego".

    W serce wpadły słowa mojego profesora św. Pawła (mistyka mistyków), że: jest pierwszym grzesznikiem (w sensie największym), a dostąpił miłosierdzia po to, aby Jezus Chrystus pokazał wielkoduszność tym, "którzy w Niego wierzyć będą dla życia wiecznego" (1 Tm 1.15-17).

   Ja byłem podobnym grzesznikiem i to jeszcze po nawróceniu, a tacy "pierwsi stają się ostatnimi". Ludzie żyjący do końca życia - bez świadomości posiadania duszy - nie znają wstrząsów z powodu grzeszności...

   W tym czasie psalmista (w Ps 113) głosił chwałę Boga Ojca, a zarazem stwierdził, że "z prochu podnosi nędzarza i dźwiga z gnoju ubogiego". Taka jest prawda i zna to każdy nawrócony (łaska).

    Nie możesz postanowić (zamiast otworzyć serce), że od jutra będziesz starał się wejść na drogę prowadzącą do świętości. Nie dasz rady, bo po kilku dniach stwierdzisz, że to zadanie nie jest dla ciebie. 

   Nawet wskazałem znajomej na klucze, którymi otwierała garaż...przecież jest to pokazane na inwazji "imigrantów" (za "dychę" czyli 10 tys. dolarów). Trzeba wówczas czekać (jak oni) na modlitwy "babć", a większość z nich woła o zdrowie. Najważniejsze jest zdrowie, ale naszej duszy...

   Pan Jezus dodał w Ew (Łk 6,43-49), że wszystko poznajemy po owocach ("nie zrywa się fig z ciernia"). Dobry człowiek "ze skarbca swego serca wydobywa dobro" i "z obfitości serca mówią jego usta". Taki buduje dom na skale, a nie na ziemi bez fundamentu.

   Eucharystia sprawiła ekstazę z zalaniem serca słodyczą i pokojem. Nagle poznałem intencję modlitewną tego dnia. Wróciło moje nędzne życie i łaska nawrócenia, posiadanie Domu Boga na ziemi i jedynie prawdziwej wiary katolickiej.

   Dodatkowo mam dach nad głową, codzienny chleb z pobliskiej piekarni oraz świadomość, że moje życie zacznie się dopiero po śmierci (w przemienionym ciele). 

   Mimo krótkiego snu byłem zadowolony, że w nocy przekazałem świadectwo wiary. Teraz napłynęła radość życia, chęć do modlitwy, dziękczynienie za leki podtrzymujące dobre poczucie (otrzymane po prośbie od Boga), śniadanie i kojący sen. Ludzie nie traktują tego jako dary, a miliony nie mają schronienia, chleba i poduszki pod głowę.

    Przez 1.5 godziny trwała moja modlitwa w intencji tego dnia. Po obiedzie i krótkiej drzemce miałem wielką chęć na wykonanie planowanych zadań: przeniesienia dziennika na nośniki, zebrania i wydrukowanie wszystkich kodów z uwagami, uporządkowania bałaganu i napisania do specjalisty od Joomli w sprawie wymogów jej zabezpieczenia. W ręku znalazł się wielki wizerunek św. Michała Archanioła...

   Proszę Cię nie zmarnuj mojego świadectwa, spróbuj ujrzeć wielkoduszność Boga Ojca i swoje obdarowanie. Nie patrz na najbliższych, którym "idzie", bo czas płynie i marniejemy w oczach, a to co "użyjemy" szkodzi naszej duszy.

   Podziękujesz mi, gdy spotkamy się w Prawdziwej Ojczyźnie. Ja widzę cuda Boga Ojca wokół, a co otrzymamy jako napływający imigranci...ludzka wyobraźnia tego nie ogarnie. Nadal nic nie wiemy o słońcu i gdzie kończy się kosmos.

   Niewierzący stwierdzi lakonicznie, że jest to "przyroda", a my powstaliśmy z jednej komórki na dnie oceanu. Nawet będzie miał tytuł profesora lub mienił się byciem racjonalistą. "Boże! Zmiłuj się!"

   Wiem, że dzisiaj jest rocznica zamachu na WTC. We wszystkich relacjach nikt nie mruknie nawet o Księciu Ciemności, który przywitał w swoim królestwie zamachowców, perfidnych zabójców niewinnych ludzi...

    Gdzie dojdziemy negując Istnienie Boga z lekceważeniem działania Przeciwnika, upadłego Archanioła o nadprzyrodzonej inteligencji...w czynieniu zła. Przecież inni już szykują się do zagłady ludzkości. Naprawdę nie widzisz, że Apokalipsa już trwa?

   Zważ, że nie ma śmierci (zostajemy tylko uwolnieni z ciała) - jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony. Masz wolną wolę i dwie możliwości: "bądź Wola Twoja" lub "róbta, co chceta"...

                                                                                                                 APeeL