Odsłon: 467

Święto św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty

    Dzisiaj jest dzień imienin naszego zaginionego syna. Nie wiedzieliśmy wówczas, że można było zlokalizować jego działający telefon. Na komendzie policji zbyto nas stwierdzeniem dyżurnego w okienku, że "dorosłych nie poszukujemy". Nic też nie zanotował. Taka jest nasza bezduszność w potrzebie lub krzywdzie i cierpieniu innych.

    W czasie bolszewickiego napadu na mnie w Naczelnej i Okręgowej Izbie Lekarskiej w W-wie (2007/2008 r....notabene trwa to dotychczas) podkreślałem ten fakt, bo w rozpaczy mogła mi umrzeć żona. Dla tej demonicznej opcji o to chodzi. Nie zabijamy gościa z listy proskrypcyjnej, ale nękamy go na wszystkie możliwe sposoby. Właśnie tego typu napad trwa na moją ojczyznę.

    Jakże zadowoleni są wszyscy POlacy od szwaba poprzez ruska do Tuska, katolika wierzącego inaczej...zwolennika czerwonej i tęczowej zarazy. To człowiek ciężko chory psychicznie, radzi jak zmienić Konstytucję i wyjść z UE! Wg mnie źle skończy, bo odebrał pokój naszej ojczyźnie i jawnie jej szkodzi.

    Dla Tf!N-u nadal najważniejsza jest krzywda "spółkujących inaczej"...prawie płaczą nad nimi codziennie wskazując, że nie jest to choroba, ale przypadłość z którą się rodzimy i obnosimy na obscenicznych paradach. Nawet seksuolog, dziadek Starowicz wypowiedział się na ten temat przed śmiercią.

    Ja proponuję organizować podobne parady z zoofilami, pedofilami, a nawet nekrofilami (pociąg seksualny do zwłok), bo ich dyskryminujemy, a przecież też się z tym rodzą. Widzi taki zwierzę i ma pobudzenie seksualne...tak jak inni po ujrzeniu dziecka lub osoby zmarłej. Dlaczego ich się karze, przecież tacy ludzie bardzo cierpią. Zapytasz jaka jest moja rada na to? Prosta. Czystość przez którą taki może zostać świętym i trafić do Królestwa Bożego. 

     Siedziałem do 4.00 i na Mszy św. o 6.30 nie dotarły do mnie czytania, cały czas rozmyślałem o aktualnych problemach. A właśnie dzisiaj w Ew. (Mt 9,9-13) Pan Jezus powołał celnika Mateusza...wskazując zdziwionym faryzeuszom, że "nie przybył powołać sprawiedliwych, ale grzeszników".  

     Na ten czas święta Hostia ułożyła się pionowo wzdłuż jamy ustnej, a to oznacza "My" (Tata mówi: "Ja Jestem z tobą"). Tego nie mogę uczynić samemu, wielokrotnie próbowałem, ale bezskutecznie. Faktycznie otrzymam pomoc, a później będę miał radość i werwę do pracy.

   Przepłyną obrazy wszystkich, którzy czekają na zagubionych. Ogarnij cały świat i znajdź się na miejscu tylko matek zagubionych dzieci (od małych do dorosłych): na wojnach, po ataku na WTC, porwaniach z poszukiwaniami. Nawet w tej chwilce szuka takich "Itaka", a ile jest takich. Ci ludzie, całymi latami czekają na najmniejszy znak, wiadomość lub telefon. Napłynął obraz zagubienia się 11-letniego Pana Jezusa w Jerozolimie.

    Z natchnienia pojechałem na Mszę św. wieczorną...już w intencji duszy syna. W wielkim bólu wołałem do Pana Jezusa, aby wspomógł go, przekazał moje cierpienia w jego intencji. Po spojrzeniu z obrazu s. Faustynki poprosiłem ją o dodatkowe wstawiennictwo.

   Zarazem przepłynęły moje winy, bo nie miałem dla niego czasu, a nawet przegoniłem go, gdy przybył z jakimś problemem. Ponadto nie znałem wówczas objawów depresji, dodatkowo psychiatra przerwał dobrą kurację (przeważnie bierzemy leki do końca życia). W takim stanie nie nadawał się do małżeństwa, ale mocna narzeczona parła do ślubu.

    Teraz słowa św. Pawła czytała dziarska nastolatka...jak spikerka z Korei Północnej (Ef 4,1-7.11-13), a padną zalecenia dotyczące naszego postępowania, które ma być godne powołania ze znoszeniem "siebie nawzajem w miłości. (...) Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich (...)".

                                                                                                                    APeeL

 

Aktualnie przepisane...

03.12.1991(w) Świeca roratna...

    O 1.30 przebudziły mnie niepokoje i jakiś smutek w sercu. Myśl wróciła do wczorajszego "Słowa na dzień", gdzie wskazano, że Pan Jezus całe Swoje Życie był poza ("aut")! Urodzony na wygnaniu, odrzucony przez świątynię, społeczeństwo...samotny w czasie Męczeńskiej Śmierci.

    W myślach szukałem połączenia pomiędzy Jego Męką, a własną izolacją. Nadszedł obraz M. M. Kolbe zamęczonego przez hitlerowców: cóż złego zro­bił w życiu, że znalazł się w obozie śmierci? W tej sytuacji jasno ujrzałem marność mojego osamotnienia...

- Co mam czynić?

- Módl się!

    Dzisiaj, gdy przepisuję to świadectwo wiary (21.09.2021) w czytanym "Dzienniczku" s. Faustyny padnie rada dla niej: do Królestwa Bożego wchodzi się przez cierpienie. To oznacza świadome przyjęcie różnych prób, które nas uświęcają. Wiele cierpień wynika z naszych wyczynów ("diabelskiego krzyża")...

    W ciszy nocnej popły­nie "św. Osamotnienie Pana Jezusa". Zbudził ranek i dalej odmawiałem modlitwy, ale bałem się przekazać ten dzień Ojcu Ojcu z prośbą o Jego błogosławieństwo, ponieważ planowałem pić alkohol!

    Natenczas Bóg Ojciec powiedział do mnie - przez starego pijaczynę (nad grobem): "w Adwencie i Poście nigdy nie piję...absolutnie, nie wypada!" Słuchałem tego zadziwiony, ponie­waż codziennie trzeba stawać się lepszym. Zapragniesz, poprosisz, a Bóg Ojca - da moc!

    Młodej astmatyczne zaleciłem, aby prosiła Matkę o złagodzenie ciężkich napadów astmy nocnej. Poprosiła i napadów nie ma, wygląda ładnie i jest pogodna.

     O 14.30 wracałem do domu z napadem tęsknej miłości do Pana Jezusa, której nic nie może ukoić! Zapaliłem lampki na krzy­żu, a zły podsuwał: "kup alkohol...coś dla ducha i dla ciała". Zobacz zgrywusa, a wiedz, że nasz Tata ma poczucie humoru, a on jest zimnym draniem. To wielki bój, ale posłuchałem mocnego "nie! nie! nie!"

    O 16.00 żona zapaliła świecę roratną i w ciszy modliliśmy się - pierwszy raz wspólnie! Program katolicki pokazał sylwetkę prawdziwego kapłana, ale dla Pana Jezusa po­psuły się mikrofony lub głośniki w telewizji. To przykrość, której nie dostrzegła moja żona.

    Jak wielką łaskę dał nam Bóg Ojciec poprzez przekazanie Syna na Męczeńską śmierć. Pan Jezus wskazał nam Drogę, Prawdę i Życie...otworzył Niebo! "Dzięki Ci, Ojcze"...

                                                                                                               APeeL

 

11.12.1991(ś)  Pokój Mój wam daję...

    W środku nocy odmówiłem koronkę pokoju, a później w sekundowych wizjach sennych Bóg Ojciec pokazał mi w jaki sposób zsyła Pokój Boży na ziemię i do każdego z nas. Tutaj dodam, że Pokój Boży nie ma nic wspólnego z naszym pokojem ("świętym spokojem"), a w praktyce brakiem kłótni i wojny. Musisz sam to przeżyć, bo doznań duchowych nie można przekazać.

    Nie potrafię edytować rycin, ale wyobraź sobie promienie pokoju spływające od Boga Ojca na odpowiednie kraje lub miejscowości, gdzie ludzie proszą o ten dar. Natomiast osoby otrzymują go w Komunii świętej czyli zjednaniu naszej duszy z Duchowym Ciałem Pana Jezusa.

    Tego też nie można przekazać, a nasza zmiana odbywa się w mgnieniu oka. Nie musisz przybierać odpowiednich pozycji z mantrowaniem. Pokój może zalać duszę każdego poza Eucharystią...w błyskach różnej długości, nasilenia i czasu trwania. To potwierdza jego piękne poczucie. Raz przeżyjesz, a będziesz pragnął, aby to trwało wiecznie. Chyba tak jest w Królestwie Bożej Miłości.

    Dzisiaj trwał ziemski pokój w pracy. Kowalowi zaleciłem, aby wykonał kilka krzyży (jeden dla mnie), które będą wywoływały dobro. Otyłej pani przekazałem zalecenie MB Pokoju z Medziugorie: posty w środy i piątki, bo demon pragnie, aby chorowała. Starszej, aby już nie praco­wała, ponieważ to daje złość i odciąga ją od duszy. Trafiła się też babcia, któ­rej dla wnuczków podarowałem buty, a niewidomemu płaszcz do ko­ścioła, ponieważ miał brzydką kurtkę.

     Na koniec przybył do mnie człowiek z dwoma torbami (z dobrą energią), który jest ciekawy świata. Zdziwiony słuchał mojej definicji szczęścia, że jest to odnalezienie Ojca Niebieskiego i świadomość, że On czeka na nas!

    Po nim wszedł kapłan, który nie chciał rozmawiać o mojej łasce: odczytywaniu Woli Boga Ojca poprzez decyzje chwilki (przeciwstawne natchnienia), bo od tego zależy przebieg dnia, a niekiedy całego życia.

   Trzeba Ojca pytać i prosić o prowadzenie, a on uważał, że trzeba działać - jak nie wyjdzie to znaczy, że to było niezgodne z Wolą Bożą! Po co błądzić, gdy można pytać o drogę. Na koniec zepsuł moją czystość i bezinteresowność wciskając mi "brudne" papierki.

    Po powrocie do domu włączyłem kasetę z nagraniem pięknych słów o Panu Jezusie w audycji o Simone Weil. W tym czasie moją duszę zalał Pokój Boży...

                                                                                                                       APeeL

 

17.12.1991(w) ZA POZORNIE OPUSZCZONYCH PRZEZ BOGA...

    Tuż po północy otrzymałem odpowiedź na pytanie: "co oznacza Niepokalane Poczęcie?" Właśnie z książki św. Bonawentury padną słowa do mnie: "całe twoje życie i wszystkie twoje wyrzeczenia nie zasłużyły na to, aby Pan dał ci łaskę ujawnienia tych wątpliwości!" Nie będę już pytał..już wiem!

    Dzisiaj, gdy przepisuję to świadectwo (22.09.2021) sprawa nie jest prosta dla niewierzących i typu matki Joanny od demonów (prof. Joanny Senyszyn), która szydziła z "niepokalanego poczęcia" Pana Jezusa, a jest to Narodzenie Matki Bożej bez grzechu pierworodnego.

    Teraz trzeba przeczytać jakąś rozprawę o grzechu pierworodnym. Mnie jest to niepotrzebne, bo nie oglądam się wstecz, a do tego na grzechy Pierwszych Rodziców. Obchodzi mnie powrót do Królestwa Bożego, które większość neguje, a Belzebub (władca demonów) wie tak jak ja, że istnieje, a na ziemi jest już w nas. Tego nie można zrozumieć i przekazać.

    Przed wyjściem do pracy zdenerwowały mnie rozważania (język żmii duchowej) prof. Zofii Kuratowskiej. To lekarka z czerwonej opozycji (1931-1999) z UD. Zmarła w Pretorii, zwłoki skremowano i zgodnie z jej życzeniem częściowo rozrzucono nad jeziorem w Afryce (fanaberie pośmiertne).

    W drodze spotkałem koleżankę i nie mogłem kontynuować modlitwy, a w przychodni trafiłem na młyn, kłótnie i krzyki z napieraniem chorych w złości. Sam dodatkowo gadałem jak najęty...nawet do kucharek podczas obiadu (o polityce).

    Dzień zakończy się kłótnią z pacjentką - o chociaż 3 tygodnie - zwolnienia lekarskiego! Przy tym rzuciła na biurko plik papierków. Wyrzuciłem ją z gabinetu - poprzez wyjście i zamknięcie drzwi. W wielkim zdenerwowaniu wybiegłem z przychodni, a przywitała mnie praca młota pneumatycznego!

    Cała nadzieja w powrocie do domu, ale pod garażem usłyszałem "dzień dobry" od towarzysza, a w domu trafiłem na zajęte WC! Usiałem załamany: "Zdrowaś Mario", a syn właśnie włączył aparaturę.

    W sercu trwał wielki smutek z powodu dzisiejszego dnia i niegodnego zachowania. Zarazem wystąpiło poczucie opuszczenia przez Boga Ojca! To jest największy strach jaki od­czuwa człowiek z łaską wiary, ale właśnie rośniemy w takich próbach.  Przełożę to na relację z moim synem. Poddaję go próbom, ale on o tym nie wie, że obserwuję jego zaufanie do mnie z obawą o to "co zrobi ojciec".

    Na ten czas w księgarni, gdzie trafiliśmy na zakupy popłynie kolęda: "Lulajże Jezuniu", a na wysokości moich oczu wzrok zatrzyma wielki obraz "Ostatniej Wieczerzy". Łzy zalały oczy, ponieważ ujrzałem dwa najważniejsze dni z życia Pana Jezusa: "Narodziny oraz odejście z tego świata. Podczas modlitwy zauważyłem dwie pocztówki ze słowami: "Czemu rozpaczasz duszo moja? Ufaj Panu (...) Do Ciebie, Panie wznoszę duszę moją (...)"...

    Na zakończenie tego dnia oglądałem zbiorowe, przymusowe śpiewy bożkowi Mao w Chinach (w czasie Rewolucji Kulturalnej). Dzisiaj (22.09.2021) tak samo jest w Korei Północnej.

    Dzień kończą słowa przeczytane u św. Bonawentury, gdzie Pan Jezus na krzyżu zawołał: "Boże, mój Boże czemuś Mnie opuścił?" Natomiast u małej Tereski trafiłem na słowa, że w chwilach opuszczenia (badania nadziei) woła do Boga i Wszystkich Świętych: "Choćby Bóg mię zabił, w Nim ufać będę".

    Dopiero teraz przypomniałem sobie, że rano oddałem moją wolę Bogu Ojcu, a później byłem zadziwiany przebiegiem tego dnia...

                                                                                                                            APeeL