Odsłon: 480

     Na dzisiejszej Mszy św. o 9.00 popłynie Słowo o stworzeniu natury ożywionej (Rdz 2,18-24). Nie wiemy, kto miał natchnienie zapisać cud stworzenia kobiety z żebra Adama.

    To jest trochę jak bajka, ale zważ na postęp medycyny, gdzie mamy komórki macierzyste z których mogą rosnąć narządy. Ponadto w drukarkach 3D - w ubytkach kości czaszki - stwarzamy go i wstawiamy. Dodam, że możliwości naszego mózgu to dopiero 5-10%.

   Napłynęła refleksja: z jakiej części ciała powstały żony homoseksualistów i lesbijek. Ciekawy byłby dziennik takiego "szczęśliwca". Nawet pochyla się nad nimi dziennikarz Terlikowski, "Tomasz", katolik zalecający tolerancję dla grzeszności.

    Na tym tle możesz zrozumieć Mądrość Bożą wobec której nasze rozważania - szczególnie o świecie nadprzyrodzonym - to brednie. Jeden wyśmieje cuda Boga, a inny pochwali Mahometa, który żon miał tyle ile żeber. Przy tym jest prorokiem większym od Pana Jezusa, Syna Bożego. To dopiero są brednie...

   Dalej: czy powstaliśmy ulepieni z gliny? Bóg Ojciec stwarza wszystko myślą, a glina jest symbolem wskazującym na stworzenie czegoś z niczego...czyli jeden wielki cud, a nawet bezmiar cudów.

     Normalny człowiek nie widzi tego, bo to "przyroda", która powstała "z  niczego"...

- słońce dajce życie, które właśnie "budzi się", księżyc "świeci", a ziemia jak szalona krąży wokół osi własnej i słońca

- łagodny wiatr, miły i ciepły

- śpiewające ptaszki pod domem i kościołem

- wreszcie Eucharystia, Cud Ostatni, Święty Chleb dla naszych dusz...

    Znowu mądry stwierdzi, że Tam Nic Nie Ma, zakopią i koniec. Zobacz mądrość takiego: pragnie żyć sto lat, narzeka na wszystko, a przy tym nie chce żyć wiecznie z przemienionym ciałem. 

   Jeżeli człowiek wykształcony wypowie słowa: dusza, szatan i życie po śmierci to każdy patrzy na niego "dziwnym wzrokiem". Natomiast tacy głoszą, że pochodzą z Wielkiego Wybuchu, a później - w ramach bolszewickiej bajki o ewolucji - doszli do osoby ludzkiej stworzonej na obraz i podobieństwo Boże. Nic nie da dyskusja, bo szydzą z wierzących w Boga Objawionego, a nie wymyślonego, który spełnia ich zachcianki.

    Pasuje tutaj buddyjska przypowieść o Enjadatcie, która po szczególnym omamieniu utraciła poczucie posiadania głowy. Po niespodziewanym uderzenie w głowę radośnie krzyknęła: "Ach, jaka jestem szczęśliwa . Mam głowę i wiem, że zawszą ją miałam". Na pewno takie puknięcie dobrze zrobiłoby wszelkiej maści racjonalistom. bo nie wiedzą, że mają rozum!

    Właśnie tacy, "uczeni w czytaniu" podeszli do Pana Jezusa (Mk 10,2-16) "chcąc Go wystawić na próbę (...) czy wolno mężowi oddalić żonę?" Zbawiciel wskazał na Mojżesza, który pozwalał dać list rozwodowy (ze względu na zatwardziałość ich serc), bo "Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!" Kto oddala swoją żonę i odwrotnie popełnia cudzołóstwo.

    Podczas schodzenia z chóru krzyczałem" "Pan mój i Bóg mój", a przed przyjęciem Ciała Pana Jezusa chciało się płakać z powodu tęsknej miłości za Stwórcą wszystkiego. Wróciły słowa Ps 128,1-6: "Niechaj nas zawsze Pan Bóg błogosławi. Szczęśliwy człowiek, który (...) chodzi Jego drogami. (...) Będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich, szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie".

   Na meczu oldbojów, przez 1.5 godz. krążyłem z płaczem odmawiając modlitwę w intencji tego dnia, a jakby na znak maleńki chłopczyk bawił się z ojcem. 

   Przed zapisem tego świadectwa wzrok zatrzymał tytuł artykułu: "Zakochani Grecy" ("Gość niedzielny" z 13 lutego 2005). Tam ks. Tomasz Jaklewicz wskazał na tle walentynek, że: "wszyscy ś w i ę c i  to ludzie zakochani (...) w Chrystusie. To miłość do Niego jest najważniejszą tajemnicą świętości".

    Potwierdziła to też dzisiejsza aklamacja (1 J 4,12): "Bóg w nas mieszka i miłość ku Niemu jest w nas doskonała"...

                                                                                                                                                                                                                                                                         APeeL

 

 

Aktualnie przepisane...

08.03.2005(w) ZA CUDOWNIE NAWRÓCONYCH...

     Zdążyłem na Mszę świętą o 6:30, a w Słowie płynącym od Ołtarza św. usłyszałem:

Prorok powie (Ez 47,1-9,12), że Anioł pokazał mu wodę wypływającą ze Świątyni, która dawała życie każdemu stworzeniu.

    Potwierdzam to, bo dzisiaj, gdy to przepisuję (04.10.2021) jest to Ciało i Krew Pana Jezusa czyli Eucharystia czasami podawana po zamoczeniu we Krwi Pana czyli przemienionym winie. Kiedyś ktoś uwiecznił obraz podczas konsekracji...z krzyża za kapłanem ze św. Ran Pana Jezusa płynęła św. Krew do takiego kielicha. Nie pojmiesz tego z opisów, musisz chociaż raz doznać ekstazy po zjednaniu z Ciałem Duchowym Pana Jezusa.

W aklamacji padnie zawołanie (J 4,42.15): Panie, Ty jesteś prawdziwie Zbawicielem świata, daj nam wody żywej, byśmy nie pragnęli. To, co napisałem jest zawarte w aklamacji

Natomiast w Ewangelii (J 5,1-3a.5-16) Pan Jezus podszedł do bezradnego, który od 30 lat czekał na pomoc przy sadzawce Owczej w Jerozolimie, gdzie dochodziło do cudownych uzdrowień.

    Tam usłyszał: "Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody". Rzekł do niego Jezus: "Wstań, weź swoje łoże i chodź! Natychmiast wyzdrowiał ów człowiek, wziął swoje łoże i chodził".

    Tak też było ze mną, ale po boju, który trwał aż do 2002 r. (odjęcie nałogu alkoholizmu). Ono wynikło z natchnienia od Matki Bożej, aby pacjentki modliły się za mnie (nawet zamawiały Msze św. w Sanktuariach). Dodatkowo ujrzę, że zostałem ocalony małym kosztem z mojej strony. Wiem teraz, że mam to odrobić wołaniem za innych, co czynię w odczytywanych intencjach.

    Teraz bój trwa dalej, ale w dążeniu do świętości. Nawet dzisiaj, gdy to przepisuję krzyknąłem do Boga Ojca na kolanach: "Tato! Jak to będzie, gdy się spotkamy?" W tym czasie napłynął obraz Osoby, Boga Ojca z objawienia s. Eugenii E. Ravasio, Osoby ludzkiej naszego Stwórcy, którego cząstka (dusza) jest w każdym z nas...stąd bierze się nasze tęskna miłość!

    W drodze do pracy rowerzysta zagapił się i nagle wjechał z ulicy podporządkowanej pod mój samochód, ustąpiłem  mimo pierwszeństwa i tak został ocalony. Jakże Pan Bóg wszystko pokazuje. Łzy zalały oczy, ponieważ ten człowiek mógł jechać z pracy w nocy lub zagapił się.

    Po przyjęciu chorych (7.00 - 14.30) kupiłem kwiaty dla żony, a Matce Bożej zapaliłem lampkę pod figurą przy bloku oraz wysłałem list, świadectwo wiary do "Rycerza Niepokalanej". Natenczas żona pokazała kaktusa, którego miała wyrzucić, a właśnie puszczał kwiatki. Takim zmarniałym byłem...

                                                                                                                         APeeL