Odsłon: 494

    Przedwczoraj miałem wyrzuty sumienia. Wówczas błyskawicznie przepływają nasze wyczyny, nawet odległe, których nie przypomniałbym sobie. W mojej łasce jest to wielkie cierpienie, ponieważ wszystko mam przebaczone, ale może nie zmazane, ponieważ nigdy nie prosiłem o odpust zupełny. Nie wiedziałem, że chodzi w nim o zniesienie kary. Na ziemi są to ułaskawienia skazańców...

    Dzisiaj zdziwiłem się, ponieważ zaproszony biskup z Ukrainy w kazaniu poruszył trudny temat radości...nawiązując do Słowa:

Ps: Iz 12,2-6"Głośmy z weselem, Bóg jest między nami. (...) Chwalcie Pana, wzywajcie Jego imienia (...) Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosłe rzeczy (...) Wznoś okrzyki i wołaj z radości (...)".

Św. Paweł (Flp 4,4-7): "Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!"

    Później w rozmowie z biskupem wskazałem, że istnieje autentyczna radość ludzka, której świadkiem byłem w nocy. W turnieju Klubowych Mistrzów Świata (siatka mężczyzn) rozegranym w Brazylii (mieście Betis)...po raz czwarty mistrzami została drużyna brazylijska Sada Cruzeiro. Wszyscy objęli się i dosłownie tańczyli w radości!

   To była namiastka Radości Bożej, której nie można wyrazić, bo pojawia się w naszej duszy...jako przeżycie mistyczne! Najprościej mogę to objaśnić na naszej miłości (różnego typu), a wszechogarniającej Miłość Boga Ojca.

   Nagle obejmujesz całą ludzkość (dzieci Boga), a szczególnie złych...w tym naszych "wrogów". Nie można tego też przekazać. Musisz to sam przeżyć, a jest to wielka łaska...zarazem współcierpienie Najświętszego Serca Boga Ojca. Te rozważania są nieprzydatne dla wiernych...tak jak listy św. Apostoła Pawła (mistyka mistyków).

   Później padną słowa o naszym sumieniu. Ja natychmiast pomyślałem, że jest to Boski Sędzia w naszej duszy. W poszukiwaniu w internecie otworzy się obraz mózgu, ale nasz rozum mamy po to, aby wybierać pomiędzy złem, a dobrem. Z moich codziennych zapisków wynika, że najtrudniejsze jest odróżnienie dobra od "dobra" podsuwanego przez Szatana i jego kamratów.

    Napłynęła ludzkość, a bliżej wszyscy, którzy negują nadprzyrodzoność: posiadanie duszy, istnienie natchnień (koledzy psychiatrzy), świata Aniołów i demonów z uwolnieniem duszy tuż po śmierci ciała.

   Na zakończenie będą pasowały słowa Jana Chrzciciela (Ewangelia: Łk 3,10-18) po zapytaniu: co mamy czynić? "Kto ma dwie suknie, niech [jedną] da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni" Celnikom zalecił, aby nie oszukiwali, a żołnierzom: "Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie".

    Tak poznałem intencję tego dnia, a później przez 1.5 godziny odmawiałem moją modlitwę (na meczu oldbojów w piłce nożnej). W tym czasie, podczas Męki Pana Jezusa pojawiła się: bezpieka świątynna, zdrajca Judasz, wybierający uwolnienie Barabasza ("ukrzyżuj Go"), sadyści znęcający się nad Zbawicielem w Ciemnicy (zdobądź ten wizerunek).

   Później krzyki opętanych Żydów do zalanego krwią Zbawiciela (po biczowaniu) z okrutnym krzyżowaniem (naciąganiem kończyn górnych z wbijaniem gwoździ). Cóż dziwić się Stalinowi i Hitlerowi, Boko Haram, Kimom w KRLD oraz szukającym wrogów islamistom...

   Każdy z nas ma sumienie. Szatan wie o tym! Wie też, że po jego uśpieniu należymy do niego i czeka nas śmierć wieczna...czyli duszy. Nie myśli o tym W. W. Putin jako mocarz napadający na słabszych.

   Ostrzegam każdego, który to czyta. W momencie śmierci w jednym błysku przepłynie filmik z naszego życia. Gdzie się schowasz? Jak się wytłumaczysz? Wiedz zarazem, że Miłosierdzie Boże trwa do ostatniego uderzenia naszego serca...

                                                                                                             APeeL

Aktualnie przepisane...

09.06.1994(c) ZA PROFANUJĄCYCH CIAŁA...

   Tuż po przebudzeniu napłynęły obrazy sekcji zwłok w których uczestniczyłem na studiach medycznych, gdzie resztki narządów wrzucano do jamy brzusznej - w atmosferze opowiadanych przez lekarza prowadzącego zajęcia - kawałów i śmiechu studentów.

   Teraz, gdy to przepisuję (09.12.2021) w telewizji pojawiła się b. premier Ewa Kopacz, która popijała kawkę w prosektorium z ciałami zamachu w Smoleńsku (10 kwietnia 2010 o godz. 8:41). Później w trumnach były dwie lewe nogi, a w brzuchach ofiar śmieci.

     Napłynęło wielkie poczucie świętości naszego ciała, które jest "opakowaniem" dla naszej duszy. Jest zrozumiałe, że świadomi tego nie profanują za życia własnych ciał (satanistyczne tatuaże, wymyślne ozdoby lub wyzywające strojenie się, itd.). Pojawiły się też obrazy z mojego życia i życia innych, prostytutki na parkingach oraz modelki. To nieskończoność profanacja ciała.

    Kiedyś czytałem o pracowniku prosektorium, sercem oddanemu swojemu powołaniu. Perfekcyjnie przygotowywał zwłoki z ich umyciem, perfumowaniem i pięknym ubieraniem.

    Błyskawicznie odczytałem intencję modlitewną tego dnia. W duszy popłynie śpiew: "Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata" z pragnieniem przyjęcia Eucharystii. W wyobraźni ujrzałem siebie chorego i oddalonego od Zbawiciela, bez możliwości przyjęcia w św. Hostii. "Jezu mój, gdyby zabrakło mi Ciebie!"

   Podczas wchodzenia do kościoła towarzyszył mi śpiew ptaków, a to dodatkowo sprawiło poczucie naszej świętości. Skulony i malutki siedziałem w ławce z wołaniem do Pana Jezusa i Ducha Świętego i przepraszaniem za wszystko z prośbą o zmiłowanie!

    Niewiasta obok w oczekiwaniu na zjednanie ze Zbawicielem chwyciła twarz w dłonie, a moje serce ścisnął ból, którego nie można opisać. Nie mogłem wyjść z Domu Pana, ale już trwał ziemski pośpiech.

   Wcześniej trafiłem na dyżur w pogotowiu, ale przerwano śniadanie wezwaniem do skacowanego policjanta, który zawalił służbę. Tak jest zawsze po poście w środy i piątki (w intencji pokoju na świecie)...demon psuje radość posiłku.

    Po "śniadaniu" trafiłem do stękającej staruszki, którą musiałem transportować do szpitala. Jej otoczenie to chata z kominem nakrytym starym garnkiem, "budynek" ocieplony liśćmi, wszystko jest pozabijane deskami, a na wózku dziecięcym leży miska!

    Podczas odmawiania mojej modlitwy (witryna) napłyną obrazy sprofanowanych ciał...w tym Pana Jezusa przez zawodowych oprawców w ciemnicy! Wyobraź sobie Drogę Krzyżową, skazańca i szalejący z nienawiści tłum. W tym czasie w mojej modlitwie Weronika ociera Twarz Pana Jezusa, a stanu mojego serca nie da się przekazać.

   W moim poczuciu największa profanacją Syna Bożego było obnażenie Go na Golgocie...wobec Matki Bożej i wszystkich.

    Byłem zadziwiony błyskami tych zdarzeń...płynącymi z łaski Boga Ojca! W tym czasie demon atakował mnie na wszystkie strony: niechęcią, a nawet nienawiścią do "towarzyszy" i głupim gadaniem o fałszu bolszewickim, który trwa. Dlatego wrogowie ludu są szczególnie pilnowani, bo przeszkadzają w budowie kapitalizmu socjalistycznego.

I tak miałem szczęście, że nie wyjechałem do chorego dzieciątka, gdzie inwalida chciał pobić lekarza! Ja trafiłem do ciężkiego krwotoku z nosa, a pod szpitalem obserwowałem wywożenie szczątków ludzkich! Przepłynęły obrazy tych, którzy wycinają ze zwłok różne części: oczy oraz tkanki do różnych celów.

    Właśnie pokażą obrazy z Rwandy, gdzie wymordowano 500 tys. ofiar ze sprofanowaniem ich ciał! W tym ataku złego mam "zapewnienie" Pana Jezusa, abym się nie bał! W pokoju lekarskim z włączonej kasety popłyną słowa kazania: "posyłam was tam, gdzie inni iść nie mogą lub nie chcą, posyłam do ubogich, chorych i grzeszących". Przypomina się wcześniejsze zdanie od Pana Jezusa, abym przeprowadzał do niego innych.

   Przepłynęła aborcja ("Niemy krzyk") i równocześnie czynione "dobro": zapłodnienie In vitro! Można wówczas "produkować" chłopców lub dziewczynki, itd. Zważ na profanację ciała kobiety, która trafia do aborcji. W tym czasie tyle rodzin pragnie adopcji dzieci!

    Późno, małe dzieciątko krzyczy, a znad tapczanu "patrzył" Pan Jezus Miłosierny! "Jezu pomóż!" Postanowiłem zabrać, mimo "dziwnej" pewności, że to tylko zapalenie gardła. Później dziecko krztusiło się i mdlało, a matka opowiadała o jego chorobach. Tak trafiliśmy do szpitala.

   Po powrocie do bazy zapaliłem lampkę przed Panem Jezusem z Sercem w koronie cierniowej. Migał płomień, a ja wołałem: "Panie Jezu! Jezu! Niech Twoje Serce będzie blisko mojego, proszę!"

                                                                                                                  APeeL