Odsłon: 457

"Moje owce słuchają mego głosu (..)". J 10,27

    Tuż po przebudzeniu wołałem do Boga Ojca: "Tato! Tatusiu!" Zarazem płynęły słowa, aby wszystko Go chwaliło jako Stwórcę. Dla kogoś normalnego jest to dziwne, ale zrozumiesz mnie mając małego synka.

    Zerwałem się na Mszę św. o 6.30, a w natchnieniu napłynęło: "n i e"! Nie wiedziałem czy to było ze strony Bożej, bo wieczorem będzie specjalne nabożeństwo w miejscu dawnej "kolędy". Po czasie okaże się, że chciał mnie zatrzymać Kłamca, bo już rano poznałem intencję tego dnia, która była wynikiem czytania (1 Sm 3,1-10,19-20):

    "Młody Samuel, usługiwał Panu pod okiem Helego", który zesłabł i Samuel spał "w przybytku Pańskim, gdzie znajdowała się Arka Przymierza". Pan wołał do niego trzy razy, a on biegł do Helego. Ten "spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha". Tak też się stało...

    Powstaje problem: czy Bóg mówi do nas dzisiaj? Ja wiem to, ale lepiej, gdy przeczytasz długi wywód ks. Michała Kaszowskiego. https://www.teologia.pl/m_k/zag01i.htm#1ks. Jest też przekaz do s. Eugenii E. Ravasio "Bóg Ojciec mówi do Swoich dzieci".

    Wieczorem pojechałem na czuwanie przed Monstrancją, gdzie odmówiłem modlitwę w intencji tego dnia oraz zostałem na Mszy św. za tych, których miał odwiedzić kapłan. Zostaliśmy poświęceni, a Eucharystię...przyjąłem jakby za siebie.

  Na początku zapisu posłuchałem natchnienia, aby zajrzeć na https://hartman.blog.polityka.pl/ z aktualnym wpisem: "Skąd się biorą nieszczepy? Z Kościoła!" Dałem tam komentarz jako dr. Bylejaki... 

                                             Panie Profesorze!

   Bardzo lubię Pana twarde poglądy za którymi stoi "dobro" nas wszystkich. Ponieważ za całym złem na świecie stoją wierzący pozwolę sobie na danie świadectwa o przebytym szczepieniu przeciwko "chińskiej zarazie" (wybuchu bomby biologicznej).

   Nie mogłem zaszczepić się, ponieważ mam wadę serca i kiedyś po takim przymusowym zabiegu doznałem zaburzeń rytmu serca. Na początku pandemii poprosiłem Boga o naturalne zachorowanie.

   Faktycznie trwało szereg dni: dreszcze, bóle kończyn dolnych, ogólne złe poczucie. Wokół wielu tak choruje i nigdzie się nie zgłaszają. To "zaszczepienie" uratowało mnie przy następnej fali pandemii (tamta miała moc 3/10, a ta 7-8/10)...naprawdę można umrzeć w krótkim czasie (1-3 dni).

   To były śmiertelne dreszcze i poty, bóle ciała, dominowała słabość, z trudem chodziłem, a towarzyszył mi kompletny brak apetytu oraz bezsenność. Te ostatnie przypadłości sprawiły, że schudłem prawie 10 kg (od dawna to planowałem), a bezsenność przydała się w opracowywaniu starych zapisów dziennika duchowego. Bałem się tylko "mgły mózgowej", bo to wykluczyłoby sens mojego dalszego istnienia.

   Zarazem wiedziałem, że jest to działanie Opatrzności Bożej, bo naturalna odporność jest lepsza niż po szczepieniu (jest to udowodnione). Jako lekarz nie jestem przeciwnikiem szczepień...wiara nie ma nic do tego.

    Bardzo dziękuję za reklamę "Gazety warszawskiej", ale jestem przestraszony stanem zdrowia Pan Profesora. Człowiek zapatrzy się na zarazę (karę Bożą, bo Apokalipsa już trwa), a umrze ze złości na udar mózgu, zawał serca, "skręt kiszek" lub nie obudzi się rano. 40 lat jeździłem pogotowiem...to trochę się napatrzyłem.

    Koniecznie musimy się spotkać. Mieszkam blisko, kupimy sobie maseczki w "Biedronce" (24 godziny chronią przed pandemią) i pogadamy przy sąsiednich stolikach. Nie zgadzam się jako wiedzący, że Bóg jest - w przeciwieństwie do Richarda Dawkinsa, że Boga nie ma ("Bóg urojony") - z opinią nie pasującą do tego wpisu:

    "Jeśli ktoś od dziecka wysłuchuje, że Maryja była dziewicą zapłodnioną przez Boga, skutkiem czego urodziła Jezusa, który też był tym samym Bogiem i który umarł na krzyżu, aby przebłagać Boga za nieprawości popełniane przez ludzi, to w jaki sposób taka osoba może traktować poważnie kwestie prawdy i fałszu? W jaki sposób ma szanować naukę, skoro w szkole wiedza naukowa funkcjonuje równorzędnie z baśnią?"

    Proszę bardzo, aby Pan Profesor nie wchodził na pole z napisem: Prawda! Sam to chciałem wyjaśnić, bo w radiu Maryja powtarzają: "Dziewica teraz i zawsze". Duch Święty wskazał mi na przekaz do Marii Valtorty ("Poemat Boga -Człowieka" Ks. Pierwsza 47 Narodziny Pana Jezusa str. 170).

    Poczęcie Zbawiciela i Jego przybycie na ten świat było cudowne! Pan Profesor neguje istnienie cudów, a nasze oko, narząd równowagi, myślenie, ręka i serce jako narząd oraz centrum miłości, itd. Nic nie wiemy o działaniu słońca. Naprawdę nie widzi Pan Profesor cudu stworzenia? Powstaliśmy na dnie oceanu z jednej komórki? To dopiero są bajki!

    W łasce wiary nauka nie ma nic do powiedzenia. Nawet koledzy lekarze traktują mistykę jako psychozę (katolicy całujący na Mszach św. sztandar "Primum non nocere"). Natomiast koledzy psychiatrzy (ateiści) negują istnienie natchnień, a przeżycia duchowe to dla nich: "braku krytycyzmu w stosunku do własnych przeżyć".

   Zarazem pani, która po pijaku wjechała Mercedesem do przejścia podziemnego w W-wie..."była niepoczytalna". Kto tu jest niepoczytalny?

                                                                                                                       APeeL