Odsłon: 458

   Przełamałem drogie każdemu ciałko, aby trafić na spotkanie z Panem Jezusem o 6.30. Ja wciąż o tym samym, ale słuchając się natchnień (od przebudzenia) dzień przebiega wg Woli Boga Ojca.

   Od Ołtarza św. popłynie relacja z wojny Filistynów z Izraelitami, którzy doznali sromotnej porażki...zapomnieli bowiem o sprowadzeniu Arki Przymierza Bożego.

    Przypomniała się powtarzana prośba do rządzących, aby zawierzyli wszystko Bożej Opatrzności z odwiedzaniem Świątyni Opatrzności Bożej (po co wybudowanej?). Na pewno byłaby omijana przez totalną opozycję!

   "Gdy Arka Przymierza Pańskiego dotarła do obozu, wszyscy Izraelici podnieśli głos w radosnym uniesieniu, że aż ziemia drżała. (...) Kiedy Filistyni usłyszeli głos okrzyków" i dowiedzieli się, "że Arka Pańska przybyła do obozu" przelękli się. "Wołali: Biada nam!"

   Wiedzieli bowiem o plagach zesłanych na Egipt. Jednak Izraelici ponieśli jeszcze większą klęska, a Arka Boża została zabrana. Czy to był moment jej zaginięcia?

   Przypuszczam, że Izraelici przestali być chronieni za swoje złe postępowanie. Właśnie opracowuję świadectwo wiary z 27 czerwca 1994, gdzie jest dowód na moje przypuszczenie (Am 2,6-10.13-16):

"sprzedają za srebro sprawiedliwego, a ubogiego za parę sandałów (...)

depcą głowy biednych i ubogich kierują na bezdroża;

ojciec i syn chodzą do tej samej dziewczyny (...)

wylegują się przy każdym ołtarzu i wino wymuszone grzywną piją w domu swego Boga".

   Psalmista wołał wówczas ze smutkiem (Ps 50,16-23):

"Czemu wymieniasz moje przykazania i na ustach masz moje przymierze? (...)

Ty widząc złodzieja, razem z nim biegniesz i trzymasz z cudzołożnikami.

W złym celu otwierasz usta, a język twój knuje podstępy.

Zrozumcie wy, co zapominacie o Bogu, abym was nie porwał i nikt was nie ocali".

   "Natomiast dzisiaj psalmista wołał z błaganiem (Ps 44): "Odrzuciłeś nas, Boże, i okryłeś wstydem, nie wyruszasz już z naszymi wojskami. Nie odrzucaj nas na zawsze!"

    Po Eucharystii napłynęła ekstaza z pragnieniem pobytu w Domu Pana. Tego stanu nie można przekazać. Wówczas odchodzą wszystkie rozmyślania, pojawia się Pokój Boży, wyciszenie, różnie nasiona słodycz...także w ustach. To odbywa się błyskawicznie, nie wymaga żadnych pozycji i medytacji (joga, buddyzm). Z człowieka cielesnego stajemy się duchowym.

   Zajrzałem na  https://hartman.blog.polityka.pl/ z wczorajszym wpisem, gdzie dałem komentarz...

@ Andrzej Falicz

    "Zadziwiająco słusznie wskazał Pan na nasze lekceważenie zdrowia, co czyniłem nawet jako lekarz (hazard i pijaństwo, jazda „pod wpływem”, a o reszcie wstyd mówić).

   Faktycznie na społeczeństwo spadają wyczyny wymienionych, którym podsuwa się smakołyki, słodkie i wyskokowe napoje oraz ogłupianie przez mass-media…

   Ludzie nie dbają o zdrowie fizyczne, a zdrowie ma trzy poziomy: duchowe, psychiczne i fizyczne. Pan przykłada wagę – jak większość – do zdrowia ciała, które stetryczeje wcześniej lub później.

   Komentarza wymaga stwierdzenie, że jako katolik jestem: paskudną hołotą, zbydlęciałym polskim motłochem całującym na Mszach św. księdza w rękę…z pytaniem do Profesora jakby nas nazwał? Trzeba zauważyć, że jest to debilizm duchowy, bo nie ma Pan pojęcia o Mszy św.!

   Ja nie mam kultu kapłana…nawet nie obchodzi mnie jego grzeszność, ponieważ nie kala tego, co czyni. Jego ręce sprawiają Cud Ostatni (zamianę chleba w Duchowe Ciało Pana Jezusa)".

    Wieczorem, podczas meczu oldbojów - w intencji tego dnia - odmówię całą moją modlitwę ...

                                                                                                                APeeL

                                                                                                                            

Aktualnie przepisane...

27.06.1994(p) ZA UPOKARZAJĄCYCH INNYCH...

NMP Nieustającej Pomocy

   Mieszkam w bloku, gdzie obok figury Matki Bożej jest sala weselna (wielka udręka dla najbliżej mieszkających) z krzykami i przekleństwami o świcie. To jest dręczenie jednych przez drugich: silniejszych czyli budowniczych Polski Ludowej i ludzi normalnych.

   Przepłynęły obrazy poniżania ludzi, a zarazem badania kobiety per rectum przez chirurga z późniejszym zaleceniem: proszę się ubrać. Przecież można wręczyć gazę lub papier toaletowy.

    Na Mszy św. porannej było kilka osób, a wyszło trzech kapłanów, aż krzyknąłem w duszy powtarzając: "Jezu mój!" Gościnnie odprawiał też ksiądz profesor, który mówił wolno, tak jak pragnie moje serce! Pojedyncze słowa pieśni i czytań wywoływały skurcze w sercu, a dusza wprost mdlała.

   Zawołałem tylko: "Panie Jezu przecież nie mogę być dobry dla innych bez Ciebie!" Nie bierz tego dosłownie, ponieważ w Mądrości Bożej są dobrzy ludzie, ale przeciętnie dominuje obojętność lub "dobro", które nie wynika z miłości Boga Ojca.

   Na ten moment popłynie pieśń i padną słowa: "Pójdźmy do Pana!"..."Dobry Boże"..."Jego Światłość". Każda Msza św. jest taka sama, a zawsze inna, bo to łaska Boża! Ujrzysz wszystko z moją wiarą. Od Ołtarza św. popłynie Słowo o bezeceństwach narodu wybranego (Am 2,6-10.13-16).

   Po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii nie mogłem wyjść z kościoła, a później zacząłem pracę z wielką miłością i naprawdę pomagałem z serca, pocieszałem i pouczałem...

- Ja wiem, że pani uczestniczy w życiu Kościoła, a takich Szatan atakuje z większą mocą, wpuszcza zwątpienie, straszy śmiercią, a wracamy do wieczności.

- Starsze panie krępują się, ale ja to rozumiem. Przecież wstydliwe jest mówienie o świądzie pochwy, a  grzybica dla mnie to normalna typowa dolegliwość!

- Pomagam biednej, którą porzucił lekarz rejonowy...z wdzięczności podarowała mi jagody dla syna.

   Nie biorę dodatków, a w tym czasie "spojrzał" kalendarz z dzisiejszym świętym (NMP Nieustającej Pomocy).

- Zgłosił się pacjent, któremu przed dwoma laty pomogłem i namalował mi Matkę Bożą Pokoju z Medjugorie. Serce zalała radość, a żona później powie; "myślisz, że otaczając się obrazami staniesz się święty?" Pan Jezus zna to cierpienie, ponieważ też doznał tego od swoich.

   Nic się nie odezwałem, bo wiedziałem, że to poniżenie mam ofiarować Matce Bożej za tych, którzy upokarzają innych. Żona popłakała się po wyjaśnieniu, bo pochodzi z parafii pod tym wezwaniem i ma wielki kult tej Matki. Nawet Jej obrazek powiesiła w  kuchni.

    Na dalekim wyjeździe pogotowiem przesuwały się figury Matki Bożej i tak trafiłem do wioski "Boże"...do chorej z figurą Matki Bożej Niepokalanej, obrazem Pana Jezusa z Najświętszym Sercem oraz wielkim obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy! Ze zadziwienia krzyknąłem w duszy: "Och! Jezu mój!" 

   Starsza pani cieszyła się z naszego spotkania, posiadała leki i nie wymagała mojej interwencji. Ja wiem, że to był znak od  Matki! Podczas modlitwy napłynęły słowa: "Oto mój Syn umiłowany".

   To słowa do Pana Jezusa, ale nie dziw się, ponieważ w tym momencie uczestniczyłem w Bolesnej Męce, współcierpiałem ze Zbawicielem i z całego serca pragnąłem miłosierdzia dla tych którzy upokarzają innych. Napłynął obraz uwięzionych w czasach stalinowskich, dręczonych zimnymi i gorącymi kąpielami oraz przebieg Bolesnej Męki Pana Jezusa.

   Ból Pana Jezusa objął moje serce i duszę! Popłynie "św. Agonia" z koronką do pięciu Ran...aż zesłabłem na ławce przy pogotowiu i skulony z bólem głowy zasnąłem na chwilkę, a to zawsze stawia mnie na nogi.

   Jakże kocha nas Matka Prawdziwa! Ile radości daje Koronka Pokoju. Przypomniał  się telefon jakiegoś warszawiaka, który skarżył się w telewizji na suszenie rzeczy na balkonach, a to jest znak pokoju. Właśnie z telewizora popłynie obraz odznaczających się prezydentów Polski i RFN-u! 

   Wezwano do chłopca, którego ukąsił kleszcz. W tym czasie wzrok zatrzymał obrazek Matki Bożej i Pana Jezusa z Sercami na szafce w ambulatorium. Pięknie świeciła Głowa Pana na tle krzyża! 

  Nie spodziewałem się tak pięknego dnia, przyniosłem Panu Jezusowi gałązki z kwiatami jaśminu, a Zbawiciel powiedział ("Prawdziwe życie w Bogu" tom VI str. 36): "Pokój niech będzie z tobą. Nie bój się, ponieważ Ja jestem przed tobą"...

                                                                                                       APeeL