Odsłon: 408

   Wczoraj nie dano mojego komentarza na blogu Jana Hartmana (www.polityka.pl), gdzie mieszał z błotem wiarę katolicką (jest na mojej stronie). Pisałem normalnie, nie ubliżałem, ale mając łaskę wiary wskazywałem - pewnemu siebie ateiście, przewodnikowi Parad Grzeszności - na indolencję i ignorancję, a właściwie debilizm duchowy.

   Skok bolszewików na mass-media i okupacyjne "pranie mózgów" zrobiło swoje. Dajesz komentarz broniący wiarę, a on wpada do kosza. Właśnie przepisuję dwa świadectwa wiary z 1994 pasujące do tej sytuacji:

1. 02.07.1994(s) ZA UPORCZYWIE WREDNYCH

2. 03.07.1994(n) ZA ŻYJĄCYCH W CIEMNOŚCI...

    Zdziwiony czytałem wciąż aktualne przeżycia z tamtego czasu:

<<W sercu pojawiło się dotknięcie Boga z poczuciem Jego bliskości. Napłynęło polecenie w sensie, abym był "królem mojej duszy". Jakże pasowało ówczesne wołanie psalmisty (Ps 30): "Panie, mój Boże, z krainy umarłych wywołałeś moją duszę i ocaliłeś mi życie spośród schodzących do grobu".

   Wyraźnie zaczynam odczuwać, że Pan wskazał na mnie, abym dokumentował moje nadprzyrodzone doznania (mistyczne). Ja naprawdę pragnę tego, a właśnie wzrok zatrzymał tytuł: "Misja świeckich"...

   Wiedziałem, że Pan wyśle mnie tam, gdzie trzeba. Moja tutejsza obecność nie jest przypadkowa. Wiem też, że nie odniosę sukcesu duchowego, bo trudno być prorokiem wśród znajomych.

   Wróciło postawienie krzyża powalonego przez czas...tuż po moim nawróceniu (1986-1988). Wówczas Bóg Ojciec objawił mi Swoje Imię, a teraz Pan Jezus mówi, że po każdej takiej modlitwie kilka dusz otrzymuje zbawienie.

   Popłakałem się spocony i zakurzony na działce, a podczas obcierania łez napłynęło natchnienie, że: "niesienie Mojego Krzyża daje Radość Bożą".

   Wówczas pomyślałem o przebiegającej obok, nowej trasie szybkiego ruchu (E7) z barami, a zarazem brakiem parkingu z kapliczką i krzyżem, gdzie katolicy mogliby odetchnąć i nabrać mocy. Jedziesz, wiesz, że jest takie miejsce, zatrzymujesz się, dziękujesz lub prosisz o coś.>>

   Natomiast dzisiaj (18.01.2022) pojadę na godzinne adorowanie Monstrancji z późniejszą Mszą św. o 17.00. Przed wyjściem napłynęło polecenie ściągnięcia czytań ("Pustynia w Mieście. Czytania"). Polecenie okazało się słuszne, bo zarazem potwierdziło moje słowa w powyższych świadectwach sprzed lat.

Chodziło o to, że zawiódł Saul - namaszczony na króle Izraela. Pan wskazał teraz na Dawida, a Samuel wziął "róg z oliwą i namaścił go pośrodku jego braci. Począwszy od tego dnia duch Pański opanował Dawida". Tak została podana dzisiejsza intencja modlitewna (1 Sm,16, 1-13).

   Dzięki temu wołałem przez godzinę: za wskazanych przez Boga i za dusze takich. Po wszystkim zostaliśmy pobłogosławieni Monstrancją.

   Na Mszy św. psalmista wołał od Boga (Ps 89/88): "Ja sam wybrałem Dawida na króla (...) wyniosłem wybrańca z ludu (...) namaściłem go moim świętym olejem (...) On będzie wołał do Mnie: "Ty jesteś moim Ojcem, moim Bogiem, Opoką mojego zbawienia".

   Eucharystia ułożyła się laurkę jako podziękowanie za pracę w nocy i obronę naszej wiary oraz obecną modlitwę. Wszystko zaczęło się od obrazu Monstrancji w koronie cierniowej (podczas drzemki), a teraz po zjednaniu z Panem Jezusem wzrok przykuł wieniec z kwiatów na głowie Anioła Pokoju z Medjugorie.

   Zesłabłem z powodu braku snu i modlitwy w uniesieniu duchowym (cierpienie), ukoił sen, a potem otrzymałem pomoc w wyprostowaniu ochrony komputerów. Większość ludzi normalnych nie ujrzałaby tego, a przez to nie dziękowałaby Bogu Ojcu za sprawienie im radości...

                                                                                                            APeeL

Aktualnie przepisane...

02.07.1994(s) ZA UPORCZYWIE WREDNYCH

   Mam szczęście do kłopotów, ponieważ synek grzebał się, podwiozłem go do autobusu, który właśnie odjechał. Wypchnąłem go z samochodu, a żonie powiedziałem, że zdążył, bo wciąż gra niemowlaka.

    Natomiast w pracy przywitała mnie niespodzianka - nie było dyżurnego pediatry, a dodatkowo zmarła babcia (musiałem jechać i stwierdzić zgon)...jeszcze powtórki leków, matki przestraszono dziećmi, które muszą chorować, aby mieć odporność.

   Dobrze, że miałem staż pediatryczny na noworodkach. Maluszek fika nóżkami, ale ma gorączkę 37.5 stopnia Celsjusza. Inni lekarze boją się takich, a z drugiej strony trzeba zachować ostrożność, uspokoić i odpowiednio poinformować matkę.

    W pośpiechu opuściłem "stanowisko tortur" trafiając na "czuwajów". Wielu jest pełnych nienawiści do mnie (oto chodzi "władzy") z przekleństwami na ustach, a nic im złego nie uczyniłem...przecież sami wybrali służenie RP Ludowej.

   Wrócił obraz takiego umierającego, zapartego do końca, któremu podsuwałem książki i wołałem do Boga o otwarcie jego serca. Zewnętrznie umierał jako odwrócony od Boga, a także do mnie. Może zawołał w ostatnim momencie o przebaczenie? Tego nie wiem.

   Moje serce też stało się takie, a modlitwa w takim stanie jest niemożliwa. Pan Jezus prosił przez Vassule, aby wołać: "Emmanuelu! Przyjdź, mój Umiłowany, aby ożywić moją duszę".

   Od 15.00 po koronce do Miłosierdzia Bożego zacząłem wołać w intencji tego dnia. Przepływali: politrucy, ubecy, ci, którzy całe życie kogoś udają, a wiedzą, ze służą zbrodniczemu systemowi. W ich intencji i całej reszty na świecie - w drodze pod krzyż z kwiatami, które kupiła żona - popłynie moja modlitwa (trwa zawsze ok. 1.0 - 1.5 godz.).

   Jakby na znak natknąłem się na wielkie, całkowicie suche drzewo. To prawda, bo tak wyglądają dusze "władców tego świata". Tyle razy tędy przechodziłem, a właśnie dzisiaj go zauważyłem.

   W stanie tęsknej miłości do Boga wyszedłem do kościoła, a ten stan koiła moja modlitwa. Kłamca kusił do jej wcześniejszego odmówienia, bo zna przebieg naszego dnia, szczególnie według woli Boga Ojca. Wcześniejsze odmówienie tej modlitwy byłoby "ustne" i pozbawiłoby mnie obecnych przeżyć.

   Zadaniem szatana jest mieszanie szyków, nalewania młodego wina do starego bukłaka. Tę modlitwę będę odmawiał aż do śmierci! Dzisiaj, gdy to przepisuje (18 styczeń 2022) stwierdzam, że te słowa były prorocze.

   Jeszcze przed chwilką w sercu płynęła pieśń: "wszystko oddać dla Niego, Jego Miłością żyć"...nawet pytałem, kto mi to śpiewa?

   Jakże różne mamy powołania na tym zesłaniu, bo ja służą Bogu, a nie obłędnej idei. W ten sposób stałem się wrogiem zbrodniczego systemu! Jakby na ten moment przechodziłem obok domu kolegi lekarza, wiernego władzy ludowej, który udawał, że "pracuje w ogródku". Ile jest takich uporczywie wrednych, coś udających.

   W kościele wzrok zatrzymała figura Pana Jezusa w koronie cierniowej, a to prośba o przyjęcie tego cierpienia i jego ofiarowanie (uświęcenie). Musiałbyś zrobić film i pokazywać to wszystko błyskach. Jakże pasuje moja modlitwa, bo właśnie wypada Droga Krzyżowa i św. Agonia Pana Jezusa.

   Na czas tych przeżyć w ławce za mną usiadł bierny, ale wierny. Stękał przy tym i męczył się wyznaczonym zadaniem. Uciekłem do przodu, aby nie przekazywać mu znaku pokoju! Wcale nie z nienawiści, ale dla jego obudzenia. W tym czasie błagałem Boga Ojca intencji uporczywie wrednych, a przepływały osoby nawet z najbliższy z rodziny.

   Oczekiwałem na "Polskie ZOO" po wypitym kieliszku z telewizora "patrzyła" figurka Pana Jezusa w koronie cierniowej. To wielka prośba: "nie czyń tego". Cały czas mam pokazywaną moją marność, którą znam.

   Napłynął obraz obozu hitlerowskiego, a ja widzę obóz ziemię (nasze zesłanie). Stąd wyzwala nas śmierć, tam też tak było. Droga do życia jest pokazana, jest to Kościół święty, ale Szatan podsuwa namiastki; innych bogów, wszelkiej maści dobro, w tym używki.

   Na końcu tego dnia włączyłem kasetę z której popłynęła pieśń ze słowami: "Co zawinił, że był bity pejczami, obrzucany błotem i wyśmiany. Jego święte zraniono skronie, drogę swą znaczył krwi kroplami".

   W ręku znalazło się "Za i przeciw" (komunistyczne udawanie świętej gazety). Padłem na kolana i podziękowałem za ten dzień, ale tęsknota nie ustąpiła. W ciszy, przy nastrojowej lampce, kwiatach w pięknym wazonie przez okna dobiegała muzyka z pijackimi krzykami młodych. To dwa światy, bo w tym czasie "patrzył" Pan Jezus z Całunu.

Popłakałem się z całego serca. Jakże piękny był to dzień...

                                                                                      APeeL

03.07.1994(n) ZA ŻYJĄCYCH W CIEMNOŚCI...

Święto św. Tomasza, Apostoła

    Tuż po przebudzenie demon zalewał mnie wyjazdem do sąsiednich kościołów, ale nie wymienił Sanktuarium MB Pocieszycielki Strapionych w Lewiczynie. Wzrok przykuła biała lilia oraz słowa: "Bądź pozdrowiona Maryjo, Pan z Tobą".

   W drodze wzrok zatrzymały wyschnięte korzenie drzew. Przypomniałem sobie czas, gdy byłem "umarły", tak jak te korzenie. Natomiast przed Sanktuarium wzrok przykuła smuga po odrzutowcu z ziemi do Nieba. Tak, bo tutaj zaczęło się moje nawrócenie i powrót do Królestwa Bożego!

    Lud odmawiał koronkę do Miłosierdzia Bożego, a ja znalazłem się przy konfesjonale. Zły nie lubi tego...właśnie zasłabł młody chłopiec i musiałem interweniować.

   Kapłan wspomniał o potrzebie uciekania się do cichości i pokory Pana Jezusa, jego uniżeniu oraz miłości do Matki. Popłakałem się i usiadłem pod obrazem Zbawiciela, który wręczał jakiemuś świętemu dwie biała lilie.

    W dzisiejszej Ewangelii (J 20, 24-29) będzie mowa o niewiernym Tomaszu: "Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę". Powiedział mu Jezus: "Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli".

   Sam zobacz bezmiar codziennych znaków. Niewierzący musi dotknąć rany w boku Pana Jezusa, a bliżej ujrzeć jakiś cud. Mnie to jest niepotrzebne, bo takim Cudem jest Eucharystia.

    Przepływała wczorajsza słabość i obecna moc po spowiedzi z "patrzeniem" Matki z Dzieciątkiem oświetlonej słońcem. Podczas Eucharystii wróciły słowa kapłana o komunistach i okropnym zachowaniu posłów, którzy przywrócili zabijanie nienarodzonych.

   Po procesji z Monstrancją będzie zbiórka na Rwandę, a to dla mnie próba przed urlopem...także czystości. Bez wahania oddałem wszystkie pieniądze bogatego pacjenta. Podczas wychodzenie ponownie wzrok zatrzymał obraz z białą lilią, a serce zalała radość i pokój.

   Na spacerze przyłączył do nas zabłąkany piesek i bardzo cieszył się, że jest z nami. W tym czasie śpiewały skowronki i dojrzewało zboże. Wielki ból sprawiła moja modlitwa odmawiana (chwilami) po dziesięć razy.

   Później Pan powie z "Prawdziwego życia w Boga" (tom VI): "Skosztuj goryczy Moich łez. Pozwól mi umiłowany odpocząć w twoim sercu (...) pociesz Mnie, pociesz Mnie (...) stoję jak żebrak przed każdymi drzwiami (...) tak niewielu Mnie słucha". Ja wiem o tym, że tylko garstka idzie za Panem!

    W ręku znalazło się pismo "Nie z tej ziemi" (lipiec 1994) o żyjących w ciemności i zamazujących prawdę: wróżby, joga, dusza i kosmos, reinkarnacja. Do tego będzie film o naszym pochodzeniu od małpy!

    W piśmie będą artykuły poruszające...

- magiczne rytuały ("nowoczesne pogaństwo")

- magię księżyca

- krąg mandali, tarota i astrologię

- "Dusza w kosmosie", bo "sami wymyśliliśmy raj"

- młody człowiek ma przekazy w czasie relaksacji od człowieka ukrywającego się pod jakimś pseudonimem (szatan robi sobie żarty).

    Tyle lat kupowałem to pismo z "żyjącymi w ciemności". Padłem na kolana z podziękowaniem Panu Jezusowi...

                                                                                                      APeeL