Po wczorajszym skuszeniu trwał niesmak, bo nie znamy granicy walki ze złem. „Głodówka”...tak, to jest to, a dzisiaj jest okazja (piątek)...jeszcze nie stosowałem tej broni. Wyjechałem do pracy słuchając z radia samochodowego smutnej melodii, w oczach pojawiły się łzy, a serce zalała wszechogarniająca miłość do innych.
W takim momencie uścisnąłbym każdego z moich nieprzyjaciół, ucałował i przekazał, że są moimi dobroczyńcami. Przecież oni pozwolili odkryć miłość Boga do mnie i moją do Taty!
Z wielką radością zacząłem przyjęcia chorych. Obecność Matki Bożej sprawiła milczenie, powagę z ponownym napływem wszechogarniającej miłości.
- Niech Pan Bóg i Matka Boża błogosławi panu i pana rodzinie...mówi na pożegnanie dziadek 90-letni. Ściskamy sobie ręce…
- Nawzajem, nawzajem.
Nagły zgrzyt, bo poza kolejką wprowadzają teściową sanitariusza, kobietę przebojową (typu pani Bukiet z obecnego programu CC)...z pryszczykiem na piersi. Po moich słowach pragnęła uciec. Przyjmuję ją i proszę, aby za to w swoim otoczeniu dokonała jakiegoś dobra. Natomiast koleżance - lekarce przyśnił się zmarły ojciec z piękną Monstrancją, którą niósł w rękach!
Wolno, wolno zbliża się koniec pracy. Pan oceni moje myśli, słowa i uczynki. Po powrocie do domu i chwilce snu wróciła siła i humor.
- Ojciec zdjął buty, pochodziłeś sobie, a teraz uważasz się za lepszego! Przypomniały się słowa jednego z pacjentów.
- Pilnują, aby nie kradł nikt spoza złodziei (ocena obecnej władzy)!
- Idź do kolegi lekarza, da ci dzień zwolnienia pod warunkiem ,że jesteś chora...powiedziałem do zmęczonej żony (tyle dni dał chorej sąsiadce)…
Teraz czytam „Sny i wizje” Jana Bosko, ale nie są to rady dla początkujących, ale bliskich świętości. Wybiorę tylko kilka zdań:
"Miłość zabiega tylko o Chwałę Bożą i zbawienie dusz. W miejsce miłości nie można wprowadzić zimnego regulaminu. Jezus Chrystus nie złamał trzciny nadłamanej, nie zgasił knotka o nikłym płomyku.
Trzeba znosić wady drugich, ponieważ na tym świecie nie ma doskonałości. Kto nie ma pokoju z Bogiem, nie ma go z sobą i z innymi. Serce nie połączone z Bogiem jest niespokojne, udręczone, krnąbrne, byle co je drażni, wydaje mu się, że wszystko idzie źle".
W TVP piękna Żydówka śpiewała smutną pieśń. „Panie Jezu daj jej znak o Sobie! Proszę Jezu mój...daj jej poznać, przecież są to tacy sami ludzie jak ja! Dlaczego nie chcą Ciebie?
Panie mój, proszę Cię przyjmij tę kobietę. Przyjmij cały zespół...daj im Twoje Światło. Proszę daj im Znak!” Tak przeleciało w moich myślach za wokalistkę, skrzypków i za tego, co grał smutno na flecie...
Niepotrzebnie wdałem się w dyskusję z córką…
- Nie ma innej drogi ku zbawieniu...tylko pójście za Jezusem.
- Są inne..oponuje córka.
- Wyjeżdżasz za granicę, którędy ją przechodzisz...tam gdzie chcesz? Tylko Pan Jezus prowadzi nas do Boga Ojca. Nie ma innego przejścia.
- A Janusz Korczak, a inni dobrzy ludzie?
- Są nagradzani za swoje dobro...dobrem.
- A Chińczyk?
- Nie wiem, dlaczego ktoś rodzi się Chińczykiem, bo być Polakiem oznacza otrzymać wielki dar: Dom Boga na ziemi!
- Mogę modlić się wszędzie!
- Tylko w kościele możesz otrzymać Komunię św.! Tylko Chińczyk może wybrać Jezusa bez Kościoła.
- Kościół to symbol…
- Ty jesteś niewierząca! Gdybyś w tym stanie znalazła się przed Trybunałem Bożym miałabyś kłopoty, nawet ciężką przeprawę. Jako ojciec proszę cię, abyś nie głosiła, że jest inna droga do zbawienia (to wąska furta wobec bramy prowadzącej do Czeluści)...
W smutku odmówiłem „Ojcze nasz” i uciekłem z jej pokoju. Zobacz jak szatan prowadzi dusze do zagłady. Serce ścisnął ból, ponieważ trudno być prorokiem we własnym domu. Ludzie nie chcą wiekuistego szczęścia!
„Matko Boża Wspomożycielko Wiernych proszę Cię otwórz serce córki, obejmij ją Swoją Opieką, wspomóż i nie dopuść do niechybnej zguby! Ty, Pani pragniesz i zawsze przybędziesz z pomocą potrzebującym. Daj znak mojej córce i jej podobnym. Przyjdź do niej i wskaż na Syna Swego"…
APeeL
Obudziłem się z myślą: „Zawsze dziękuj Bogu za dobro, nigdy nie patrz na zło”. W wielkiej słabości w moje dłonie włożyłem rękę żony, spojrzeliśmy na siebie, a ja zanuciłem: „Tyle jest serc”. Dalej patrzyliśmy na siebie i wszystko rozumieliśmy. Bóg nas połączył w ostatnich taktach dyskoteki, a teraz dał nam wiarę, dojrzałość i zrozumienie.
Wstałem i przez chwilę wahałem się czy być wcześniej w pracy. Pozostaliśmy z sobą, a później w wielkiej radości szedłem do pracy. Dodatkowo serce zalewała obecność Boga Ojca: „Dobry jest Pan. Dobry jest Pan Jezus”.
- Piesek wyprowadził pana na spacer?
- Proszę uważać, bo koń też podsłuchuje!
- Ta pani ma pierwszeństwo, bo to moja sąsiadka!
- Stan pani zdrowia poprawia się, ale stęka pani tak samo!
- Za Mszę św. płacą, ale w życie wieczne nie wierzą!
- Proszę mi nie płacić, ale opuszczać na sprzedawanych produktach!
- Proszę postawić w moim imieniu łazikom piwo.
Pacjent oponuje i w tym momencie przypomina mi się b. Albert...jak bardzo jestem mu bliski. Po moich argumentach pacjent przytakuje. Mówię mu „Pan Jezus jest blisko każdego dziecka, bliżej tego zaniedbanego, błądzącego, opuszczonego".
W prawdziwym ośrodku dla łazików, pijaków tworzymy miejsca pracy, umywalnie, dajemy zarobki, ubieramy, odkarmiamy i nawracamy. Nawet kilku nawróconych to wielki sukces. Pan sobie wyobrazi pijaka, który jedzie do swojej matki w nowym garniturze, zawozi jej trochę pieniędzy, ma zaświadczenie, że pracuje. Na dodatek całuje matkę w rękę...
W ten sposób prowadzimy wszystkich zbłąkanych ku Jezusowi.
- Pani syn był prawdziwym policjantem (został zamordowany): był chowany w dniu wyznaczonego ślubu, a pani wciska mi pieniądze!
- Szuka pani. Proszę zacząć od katechizmu, tam zaczyna się Prawda! Spokoju nie uzyska pani na ziemi i na tamtym świecie. Każdy myli się, gdy myśli, że po śmierci będzie miał spokój!
To wszystko jest już dokładnie opisane. Cudów i znaków już nie będzie. Kto zna Jezusa...On już wszystko pokazał! Kto Go nie wybiera musi „umrzeć”. Pacjentka powiedziała, że widziała mnie w kościele...nawet ustąpiłem jej miejsce! Inna lekko pogłaskała mnie po włosach i po twarzy "widziałam, widziałem". Ludzie potrzebują mocy i znaku...tutaj ujrzenia lekarza w kościele!
Teraz Pan dał chwilkę odpocznienia. Słoneczko, ptaszki, działka. Spojrzałem na krzew winny i zobaczyłem, że stary pęd umiera, a z niego wybija nowy, który daje owoc (grono).
Czytam Jana Bosko, ale na początku nie rzucaj się na dzieła mistyków, bo nie przebrniesz. To przypomina profesora i studenta.
Powołanie ziemskie to aleja wysłana różami i cierniami. Nigdy nie wolno upadać na duchu. Nie szukaj tego co twoje, ale Jezusa Chrystusa. Nie goń za łatwym życiem z wygodami, jesteś cząstką Jezusa Chrystusa - musisz pracować ofiarnie dla innych, być dla nich. Staraj się zawsze mieć silną i dobrą wolę. Nauka Niebios nie może być mieszana ze sprawami ziemskimi.
Nagle refleksja: o co prosić Pana...w czasie modlitwy, gdy dzwonią dzwony? „Panie! O co Cię prosić, gdy słońce jest nisko, pszczoła kończy zbiór, a ptaki wołają na kolację? O co prosić Jezu?"
Zrezygnowałem z kupienia wódki, ale wypiłem wino żony i zasnąłem podczas filmu: „Spisek na życie papieża”. Takie są początki boju duchowego...o własną duszę!
APeeL
Jeszcze niedawno ten dzień był świętem z przymusem jego obchodzenia. W krótkim czasie okupacji w głowach Polaków i to katolików namieszał kacapski fałsz. Prawie chce się płakać nad ich parą w gwizdek.
Ja wiem, że chodzi o ćwiczenie „wybrańców” z trzymaniem ich w gotowości bojowej i wierności! Posłuchaj na YouTube FPŻ KOŁOBRZEG 81- ,,Dzień Zwycięstwa"…(to śpiew zjednanej Armii Radzieckiej i Wojskiem Polskim).
Żona nie zgłosiła się na specjalny apel...potrącili jej dniówkę! Jak poprzednio trwał kabaret ziemski ze zwiększoną czujnością patriotów...wszelkiej maści!
Komu masz być wierny z czekaniem z zapaloną lampą? Tylko i wyłącznie Panu Jezusowi! Modlitwa w panice, gdy wszyscy zawiodą, a nie zaczynająca każde dzieło? W drodze do pracy ominąłem „komitet powitalny” i do gabinetu poszedłem okrężną drogą. Jednak „przyjaciel” czekał już na stanowisku...jako pierwszy pacjent!
Wprost chciałbym go zapytać: jaką chwałę uzyska za patrzenie, co czynią moje ręce i co mówię? Nasze myśli zna tylko Bóg Ojciec. Jaka czeka go chwała, przecież za to, co czyni już zapłacono.
- Niech mi pani wierzy, że Pan Jezus jest bliżej pani syna (alkoholik) niż mnie! Czeka na jego krzyk: „Jezu pomóż...odejmij mi nałóg”.
- Proszę przysłać z sanatorium kartkę z Wizerunkiem Matki Boskiej!
- Podczas rozmów ze św. Jehowy pytać o duszę, co jest z nami po śmierci, o Komunię Św. i Matkę Bożą.
- Proszę zawołać o pomoc, nie szydzić, sprawdzić, a dowie się Panie, że jest życie nadprzyrodzone...zaleciłem niewierzącej.
- Czy jest szatan?...do znawcy Biblii. Niech pan nie mówi, co mówię, tylko czy jest?
- Cóż wiemy o mózgu i słońcu?
- Matka Prawdziwa pomoże pani..wierzę w to!
Przez dwie godziny trwała moc duchowa...nawet pomyślałem, że słabszy ode mnie jest prezydent Wojciech Jaruzelski, bo on opiera się na „mocy” ludzkiej. Nic nie wie o świecie nadprzyrodzonym, Bóg dla niego to abrakadabra, obcy są mu ludzie cierpiący, bliscy śmierci oraz upadający na duchu i wątpiący.
Słoneczko chyli się ku zachodowi, a ja czytam wspomnienie pośmiertne (nie lubię, bo trudno coś napisać po śmierci człowieka). Właśnie zmarł ks. Stanisław Borecki (51 lat) proboszcz parafii w Mstowie k. Częstochowy. „Pozostały owoce Jego świętej służby (…) W dniu pogrzebu wierni tłumnie przyjęli Komunię Św., która była rozdzielana wokół kościoła”.
„Jezu, Jezu, Jezu...jakież to piękne i jak wielkie”. Twarz zalaną łzami chwyciłem w dłonie, a serce ścisnął ból. Wielka tęsknota za Panem Jezusem zalała duszę. Nagle odbierałem jednocześnie odgłosy: śpiew ptaków, przejeżdżające samochody i walenie motyczki o ziemię. Zapisałem słowa, które płynęły przeze mnie.
„Panie Jezu, Zbawicielu! Nikt nie dał oprócz Ciebie Chleba Życia! Nic nie oznacza złoto świata, wszelka władza i najlepszy wikt! Jezu! Ty nam tu dajesz Życie Prawdziwe. Władza z bogactwem oznacza śmierć!"
Tylko dla tych chwil warto żyć, a było to 5 minut z Jezusem! Zrozum teraz siłę Apostołów, którzy z byli z Nim, wprost dotykali świadectw i byli świadkami Jego cudów oraz męczeństwa. Dodatkowo później zostali zalani działaniem Ducha Świętego!
APeeL
Po przebudzeniu napłynęło określenie: „homo sovieticus” i nagle ujrzałem przepaść pomiędzy ziemskimi systemami zbrodniczymi, a Królestwem Bożym. My chcemy dobra ogółu i zbawienia ludzkości z powrotem do Ojczyzny Prawdziwej, a oni to samo, ale tylko dla „samych swoich”. Dlatego w tych systemach mordują nas...
Pacjenci przepuścili kobietę ubraną na czarno z mężem. Zmarła im matka, a teraz ojciec. Tak się złożyło, że ja mam ich pocieszyć, dać, co trzeba i pomóc. Powiedziałem: „bardzo rzadko zdarza się, aby Stwórca powołał do Siebie małżeństwo. Oni są teraz razem i radują się. Krzyczą do pani przeze mnie, aby nie płakać! Pani rozpacz ubliża Woli Bożej.
Proszę modlić się za nich, a pan niech rzuci w ich intencji palenie. Śmierć oznacza przejście przez most. Przecież tutaj jesteśmy na zesłaniu z dołączonym do duszy ciałem. Większość kocha to życie, bo ateizm i satanizm wskazują, że tam nic nie ma"...
- Widzimy, że pan doktór jest wierzący...co mamy zrobić z grobem, bo prosili o pochowanie w rodzinnych (swoich)?
- Pan Jezus nie zajmuje się trupami. Mnie mogą pochować tam gdzie padnę z grobem przykrytym trawą i krzyżem brzozowym.
Po wielogodzinnej pracy zesłabłem, a tu nagła wizyta domowa. Trafiłem do babci w białej czapeczce, co dało skojarzenie z „Sierotką Marysią i krasnoludkami”. W drewnianej chatce z dębową szafą i drewnianym łóżkiem oraz takim drewnianym zegarem była błoga cisza, a za oknem śpiewały ptaszki w takt tykającego zegara.
Przed chwilką szedłem z pochyloną głową, słaniając się na nogach...nawet nie miałem siły mówić. A Pan zesłał tak wielkie pocieszenie. Przypomniała się moja dwukrotna prośba o pomoc do Matki Bożej.
- Ile płacimy, panie doktorze?
- Niech wszystkie pieniądze świata zapadną się pod ziemię!
To nawet jest dziwne, ale brzydzę się nieprawnie zarobionymi pieniędzmi. Od wielu pacjentów nie przyjmowałem „podziękowań” w intencji łapowników czekających na Miłosierdzie Boże.
Serce zalał Pokój Boży, który nie ma nic wspólnego z naszym pokojem, bo dotyczy duszy. Na działce w słoneczku czytałem „Hymny maryjne” Romana Brandstaettera z pytaniami do mnie: Czy słyszysz ciszę? Czy widzisz ciemność? Czy serce twoje może wypowiedzieć Jego Miłość, Cierpienie i Smutek?
Z duszy wyrwał się krzyk: „Jezu, Jezu mój! Twój blask jest dla mnie nieogarniony, dla innych nieznany i niezbadany, a przez wielu wyśmiewany!"
APeeL
Kończy się dobry dyżur w pogotowiu z moim podziękowałem Bogu za odpocznienie. Napłynęły zalecenia: „wstań, nie spiesz się, zacznij pracę w spoczynku...nie rozmawiaj z drugim dyżurnym”. Nauczony doświadczeniem uczyniłem to, ale z wielkim trudem, bo mocnych ciągnie do dyskusji („kłótni”)!
Zalecenie okazało się słuszne, bo kolega w złości złorzeczył kierownikowi (za zły grafik dla niego) i gadał na Izbę Lekarską (nie zawiadomili o wyborach) oraz konkretnych lekarzy (oceniał ich złośliwie dając przykłady).
Nie lekceważ Belzebuba, który w tym wypadku wyraźnie chciał, abym nie zaczął pracy w przychodni z miłością od Boga. To miała sprawić „dyskusja” z przygodnym towarzyszem niedoli na dyżurze...w piwnicznej norze. Po latach każdy będzie miał oddzielny pokój lekarski.
Ja w dobrym nastroju trafiłem do przychodni, gdzie już był komitet powitalny „towarzyszy od towarzyszenia”:
- małżeństwo prostych ludzi wiernych służbie PRL-owi
- śledzący mnie „dozorcy”…
Szatan wówczas podsuwa złość na tych oszukanych braci, którzy marnują wiele czasu, a nawet swoje życie! Przez lata wielu umrze w wierności „władzy ludowej”. Dzisiaj, gdy to przepisuję (24.02.2021) nic się nie zmieniło…Bolesława Bieruta zmienił Borys Budka, a na dole wciąż trwa łapanie szpiega.
Wszechogarniająca Miłość Boga Ojca może zamienić się w nienawiść do braci i to bez powodu. Człowiek bez łaski wiary nie zna działania Ducha Świętego i nie odróżni ataku Bestii (pokój-niepokój, pragnienie dobra i zła, miłość i nienawiść, itd.).
Zacząłem przyjęcia wcześniej z uciskiem w ok. splotu słonecznego, a ta kula rosła i rozpierała klatkę piersiową...całkowicie bez mojego udziału. Wówczas pojawia się: rozdrażnienie, złość, nienawiść i chęć czynienia zła...bez powodu. To szatańska złość na ludzi, których nienawidzi.
Po zawołaniu o pomoc do Matki Bożej ten stan zaczął słabnąć. Nawet dotarła miła wiadomość o załatwionych wczasach. Sam zauważ jak jesteś kuszony, a będziesz wiedział o czym piszę. To jest całkowicie niezależne od naszej woli. Uderzenie nadchodzi niespodziewanie: na każdego coś innego.
Pracowałem z wielkim sercem:
- dałem skierowanie opisane na maszynie na całą stronę
- długie tłumaczenia i uspokajanie przestraszonych
- babci dałem skierowania do szpitala (nie otrzymała od badającego)
- powtórzenie leków dla dziadka bez jego prośby
- należne zwolnienia z pracy
- słabniesz o 15.00 i nie odmawiasz spóźnionemu...ateiście, który pytał z przekorą dlaczego po śmierci są tylko kary, a gdzie jest Miłosierdzie Boże?
Wyjaśniłem mu, że Miłosierdzie Boże nie kończy się ze śmiercią, bo jest nim także Czyściec (dziwne, bo nie uznają tego w prawosławiu). Po śmierci jest prawdziwy sąd z liczeniem na pomoc żyjących.
Jak się okaże jego żona jest śmiertelnie chora. Oprócz leczenia paliatywnego zaleciłem pojednanie jej z Bogiem, ale zobaczyłem jego wzdrygnięcie się przy słowie „Jezus!”. Po chwilce zrozumiałem jak wielki toczy się bój o pojedyncze dusze. Każda uratowana w ostatniej chwilce życia wywołuje radość w Niebie!
Zmordowany wyjeżdżałem z pracy wołając: „Maryjo! Matko moja!" W tym czasie miałem wielkie pragnienie samotności i ciszy. Mój pokój zauważyła żona mówiąc: masz rację, że trzeba całkowicie zaufać Bogu!
Pojechałem na działkę czytać: „Hymny Maryjne” R. Brandstaettera...odkryłem, że naprawdę jest Najświętsza Maryja Panna! Żona zdziwiła się, bo dla niej Matka była zawsze...
APeeL