Budzę się w nocy, złe poczucie, nie mogę modlić się...denerwuje trzaskanie podglądu? Wreszcie zrywa budzik...och, wszystko zasypało śniegiem!
Pod kościołem jestem pierwszy, wewnątrz płonie św. lampka...schodzą się babuszki, mimo śniegu i ślizgawicy. Obdarowałem kapłana z ofiarą na świątynię. Przypomniało się "spojrzenie" Matki Bożej Pocieszycieli Strapionych w Lewiczynie...tam ostatecznie nawróciłem się!
W czytaniu padły słowa, które przenikały serce...
Prorok Daniel (Dn 2,31-45), który po porwaniu z Judy stał się doradcą króla Nabuchodonozora wyjaśnił mu sen w którym wielki i ohydny pomnik bożka rozpadł się...jak wszystkie królestwa ziemskie.
Dopowiedział, że: "W czasach tych królów Bóg Nieba wzbudzi królestwo, które nigdy nie ulegnie zniszczeniu. Jego władza nie przejdzie na żaden inny naród. Zetrze i zniweczy ono wszystkie te królestwa, samo zaś będzie trwało na zawsze"
Dalej prorok Daniel (Dn 3,57-63a) zawołał: "Chwalcie na wieki najwyższego Pana" i błogosławił wszystkie dzieła Boga Ojca zapraszając do tego niebo i ziemię. Tak dzieje się w zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii!
Z Apokalipsy napłynie (Ap 2,10c) zalecenie, abym był wierny do śmierci, a otrzymam wieniec życia.
Natomiast Pan Jezus w Ewangelia (Łk 21,5-11) zapowiedział, że: "z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony. (..) Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. Będą silne trzęsienia ziemi, a miejscami głód i zaraza; ukażą się straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie." Dzisiaj, gdy to przepisuję (14.11.2023) Apokalipsa już pędzi...
Siostra zaśpiewała pieśń do Pana Jezusa, który każe weselić się, gdy łzy mamy w oczach. Wprost chciałbym wołać z dziękczynieniem: "łaska, łaska, łaska". Tak mało ludzie dziękują Ojcu Prawdziwemu! Padło słowo: "przygarnięcie" - ja zostałem przygarnięty przez Boga Ojca, teraz dziękuję, a ilu to czyni?
Św. Hostia będzie za "przygarniętych, którzy nie dziękują!" Mszę św. zakończyła pieśń do Matki Bożej o modlitwę za nas...pełen skupienia w sercu wyszedłem z kościoła.
W domu wzrok zatrzymał książeczka: "Panie mój", która otworzyła się na modlitwie za kapłana! "Panie Jezu...dziękuję Ci za tego kapłana...on mówi tak jak Ty, głosi Twoją naukę, w Twoim Imieniu przebacza nam i rozdaje Twoje Ciało. Przytul go z miłością!"
Jakże chciałbym pozostać w domu, w ciszy, ale to pokusa, bo dziś mam pracować. Naprawdę będzie masa ludzi, każdemu starałem się pomóc. Jeszcze jestem "nie rozgrzany", a już mówię do przestraszonego starszego pana, który nie może mówić (usunięta krtań po rozpoznaniu raka).
- Proszę przyjąć schorzenie, przekazać na Ręce Matki w intencji pokoju w Jugosławii...prosić o zabranie lęków, które są od Szatana. Pokoju Bożego nie uzyska pan w przychodni i przy pomocy leków! Sam przyznaje, że tylko w Kościele Pana Jezusa!
Nawał, po małej przerwie demon jątrzył "wykończę cię". Wiem, że to oznacza ponowy napór chorych. Tak będzie aż do 14.30! Później zorientowałem się, że dzisiaj to dzień podziękowań, a więc kawa dla kucharek i siostry, kwiatuszek w koszyczku dla żony, dwie lampki dla Pana Jezusa, a prasa będzie podrzucona do unieruchomionego inwalidy.
Koronka w intencji tego dnia i zacznie się moja modlitwa przebłagalna. W oczy rzucał się Pan Jezus porcelanowy, a to oznaczało utrzymanie czystości. Nasza czystość (wyrzeczenie) to piękny dar dla Boga Samego! "Dziękuję Ojcze za ten dzień"...
APeeL