W kościele podziękowałem Bogu Ojcu za sen, samochód, którym błyskawicznie przenoszę się na spotkania z Panem Jezusem o 6.30 oraz za Kościół święty z Chlebem Życia dla naszej duszy!
Od Ołtarza św. prorok Daniel wołał do Boga Ojca (Dn 3,25.34-43): "Nie opuszczaj nas (...) Nie odwracaj od nas swego miłosierdzia (...) Niech jednak dusza strapiona i duch uniżony znajdą u Ciebie upodobanie. (...) Ponieważ ci, co pokładają ufność w Tobie, nie mogą doznać wstydu. (...) Nie zawstydzaj nas, lecz postępuj z nami według swej łagodności i według wielkiego swego miłosierdzia (...)". Jakże to piękne zawołania...
Psalmista wprost wtórował (Ps 25,4-9): "Pamiętaj o nas, miłosierny Panie (...) Daj mi poznać Twoje drogi, Panie (...)".
Natomiast Pan Jezus wskazał (Ewangelia: Mt 18,21-35), że mamy przebaczać nie tylko siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem. W przypowieści wymienił króla, który darował dług swemu słudze, a ten zaczął dusić swojego dłużnika i wtrącił go do więzienia! Eucharystia przewijała się do przodu, a ekstaza zalała serce i duszę. Podjechałem z żona pod mój krzyż zapalić lampkę.
Na końcu dnia, przed wyjściem na modlitwę - w obecności grających w piłkę nożną - poznałem dzisiejsza intencję, a chodzi w niej o sługi (w sensie naszego służenia jedni drugim). Każdy zna takich w swoim otoczeniu, a nawet rodzinie. Podczas godzinnej modlitwy przesunęły się obrazy...
- policjantów tworzących gang okradający różnych ludzi
- żołnierzy strzelających do cywilów oraz bombardujących bloki mieszkalne
- lekarzy biorący udział w nielegalnej aborcji, poświadczających nieistniejące schorzenia, itd.
- kolegów z samorządu lekarskiego, którzy zamiast być przykładnymi działaczami napadają na wskazanych przez cichociemnych
- psychiatrzy świadomie stosujący psychuszkę, co powoduje śmierć cywilno zawodową takiej osoby
- sędziowie wydający niesprawiedliwe wyroki, często o charakterze politycznym
- świadkowie oszukujący po złożeniu przysięgi
- producenci i sprzedawcy złych produktów
- przywódcy partii i narodów, a nawet koalicji czy paktów obiecujący nieprawdę, robiący machlojki, oszukujący poddanych i to prosto w oczy...
Zobacz takich na świeczniku: Donalda Tuska, otoczonego bezbożnikami, którzy czynią porządki żelazną miotłą. Za jego przyzwoleniem napadnięto na wszystkie struktury naszego państwa, co określam "bondaryzmem". Jak wielkim trzeba być wrogiem rodaków, aby tak postępować ("sługi za szlugi"). Zarazem obiecał, że wszystkie krzywdy ofiar reżimu Jarka zostaną naprawione.
Jest pewne, że nie ma błogosławieństwa Bożego i już widzimy, że wpadł na minę przejmując stery naszego państwa w czasie zagrożenia III wojną światową, a nawet jej trwania.
Zapomniano o reprywatyzacji w całej ojczyźnie. Mateczka HGW nie reagowała na działanie czyścicieli kamienic (w zimie zdjęto dach). Ilu zmarło ze zgryzoty tracąc wszystko. Kto ukarał diabelskich właścicieli?
A kto miał ich ukarać, gdy "Stokrotka" od razu kupiła takie mieszkanie, a nigdy nie poruszyła tej zbrodni na naszym narodzie. Teraz tacy złodzieje sądzą złodziei, kłamcy kłamców, zbrodniarze wskazują na swoje ofiary, a zabić można w różny sposób...
APeeL
Aktualnie przepisano...
21.05.1993(pt) ZA TYCH, KTÓRZY NIE WIEDZĄ, ŻE ZE ŚMIERCI ŻYCIE TRYSKA...
W środy i piątki pościmy z żoną w intencji pokoju na świecie. Podczas odmawiania modlitwy porannej blisko mnie usiadł gołąbek...wprost zesłany z nieba! Napłynął obraz św. Franciszka - cóż wielkiego sprawić z nieba, aby gołąbek usiadł na ramieniu? Wiem, że to znak - pokoju!
Przykro mi, bo wielu ogląda się za mną! Szkoda mi tych zniewolonych ludzi. Przecież nikt nie może odmówić współpracy z władzą po zapytaniu: "pomożecie, wiecie rozumiecie". W KRLD mamy wzorowe państwo bolszewickie...prawie wszyscy donoszą na wszystkich, a kto się wyłamuje nie otrzymuje kartek na żywność i умирает. Zabiera się ludziom wolną wolę, jedyny dar od Boga, a "dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie".
W Sowietach, takich zamyka się w psychuszkach. Uzasadnienie jest proste, bo tylko choremu psychiczne nie podoba się władza, która chce tylko dobrze. Ponadto urojeniem jest widzenie wielkiej ilości wiernych władzy ludowej! Zamknięci w szpitalu po lekach faktycznie wariują, a to jest dowód poświadczający rozpoznanie.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (05.03.2024) - tak właśnie stało się ze mną - na przełomie 2007/2008 r. i od 15 lat - koledzy specjaliści "od głowy" (obowiązkowo ateiści) - wmawiają mi chorobę. Zarazem to nieuctwo błogosławi Izba Lekarska ("państwo w państwie"). Niech Dobry Bóg wybaczy im wszystko, ponieważ "nie wiedzą, co czynią".
W przychodni jeden pacjent jest na etacie: zawsze jest pierwszy (nie wiem o co chodzi). Tłumaczyłem mu, aby nie pokładał ufności w ciele, które gaśnie! Czy to właśnie intencja modlitewna? Faktycznie zaczęła się, bo właśnie zdrowa staruszka szuka "wyleczenia".
Tłumaczę jej, że jest zdrowa i powinna za to dziękować Bogu! Za nią przybyła młodsza w celu kontroli poziomu cholesterolu, jakby od niego zależało życie (wielu ma podwyższony genetycznie). Ci ludzie nie zmieniają się od lat...wloką za sobą diabelskie krzyże.
Jedna z takich miała znak w kościele: poproszono ją o niesienie różańca podczas procesji. Opowiedziała o radości, która ją spotkała. Zaleciłem, ale kłopoty przekazywała Matce Bożej, czyniła różne wyrzeczenia i nie przeszkadzała w prowadzeniu.
Wyszedłem na wizytę, serce zalewała radość i pokój oraz płynęły modlitwy. Dzisiaj poprosiłem Boga Ojca - o łaskę zbawiania ludzkości - wraz Panem Jezusem. Właśnie mówię o duszy pacjentce z gasnącym ciałem...zapraszając ją do kościoła. Natomiast żonie opiekującej się ciężko chorym mężem zaleciłem doprowadzenie go do nawrócenia.
Podczas koronki do Miłosierdzia Bożego, a później po rozpoczęciu mojej modlitwy poprawialiśmy z żoną kwiaty na krzyżu. Zaskoczyły mnie dwa ptaszki w gnieździe. Jak Pan mnie zadziwia każdego dnia. Cóż warte byłoby moje życie bez modlitw?!
Żadnym językiem świata nie wypowiesz kojącej ciszy w kościele Zbawiciela! Zaczyna się Msza święta, a Pan sprawił, że za mną pięknie śpiewała kobieta. Cały czas klęczałem z twarzą w dłoniach i wołałem w intencji tego dnia. Kompletnie nie obchodzili mnie ludzie, znajomi, bo moje serce pragnęło bycia z Jezusem!
Pan przemówił do św. Pawła (Dz 18,9-18): "Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście."
Natomiast Pan Jezus (Ewangelia: J 16,20-23a) zapowiedział: "Wy będziecie płakać i zawodzić, a świat się będzie weselił. Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w radość." Jednak prawdziwa spotka nas po ponownym przybyciu Pana Jezusa...
Eucharystia sprawiła uniesienie duchowe, a po Mszy świętej Pan skierował mnie do bogatych ludzi zajętych pracą, a on chora. "Proszę pana, aby pan nie rozwijał się, będą pokusy - jeszcze to, jeszcze tamto. To błąd, bo nie ma śmierci, a to wielka tragedia, tym bardziej że mieszkacie przez ulicę z kościołem. Niech pan ujrzy "dobro" jakie czyni żona: miesza wapno, a mogła dzisiaj przyjść do Matki Bożej!
Wzrok padał na książeczkę "z tej śmierci życie tryska". Dzisiaj mówiłem wielu to samo, że śmierć oznacza początek życia! To tragedia dla ludzi niewierzących!
Nie ma w moim życiu przypadków, bo późnym wieczorem otworzy się książeczka Jacques'a Fescha skazanego na śmierć: "Za 5 godzin ujrzę Pana Jezusa". Tam będą słowa: "Pojmij, czym jest Msza św.! Chrystus na krzyżu! (...) oto miłość - na tym krzyżu - o to miłość wytrzymująca gwoździe, ciernie, bicz z ołowiu (...) od niego ucz się kochać Boga i ludzi! (...) kochać znaczy umierać dla miłości umiłowanego (...)".
Jakże to piękne - taki sam człowiek jak ja! To ewidentne działanie Ducha Świętego. Podziękowałem Bogu Ojcu za ten dzień ...
APeeL