Proszę każdego, który tutaj trafia lub właśnie trafił, aby w swoim życiu nic nie planować...nawet tego, co będzie jutro. Jest zrozumiałe, że wykluczamy z tego obowiązki i codzienne czynności związane z życiem. Niektóre z nich wymagają natchnienia, że mamy to wykonać "tu i teraz".

     Jeden raz to zauważysz, a zdziwisz się jak poszło sprzątanie garażu i samochodu, malowanie lub zgłoszenie się z jakąś potrzebą do właściwej osoby (wymiana rury wydechowej w samochodzie, reperacja spłuczki, zakupy, itd.).

     Przecież każdy ojciec ziemski zna potrzeby swojego dziecka i tak samo jest z tymi, którzy wszystko zawierzyli Bogu Ojcu. Krzyknij chociaż raz w swojej potrzebie: "Tato!" Nie spiesz się, bo jest badana nasz ufność.

     Jako lekarz nigdy nie spotkałem się z pacjentem, który modlił się o prowadzenie i trafił do mnie, a miałem serce dla starających się o rentę. Wszystko zbierałem i pisałem na maszynie (dzisiaj są komputery)...na komisjach lekarskich pytali czy jestem lekarzem z ich rodziny?

     Ile ludzie czynią dla dobra swojego przemijającego ciała, które jest cudem stworzenia, bo powstaje z prochu i w proch się obraca...z "czarnej" ziemi, z różnych jej składników jest tworzony cały świat ożywiony. Stwórca przez to pokazuje przemijanie ciała, ale ludzie nie wierzą w cud posiadania duszy, cząstki Samego Stwórcy...tak jak my powstajemy z rodziców. Nie rozmyślaj nad tym, bo ludzka mądrość tutaj nieprzydatna...trzeba ponownie się narodzić (z Ducha).

    Tak przecież było z narodem wybranym. Czekali na Zbawiciela z Nieba ze wstrząsającymi znakami...jak w rządzącej w KRLD dynastii (gr. dynasteia - 'siła; władza'), a tu syn stolarza. Trwają w swej durnocie dotychczas, a wystarczy podać dane (oczekiwany i zesłany), a sztuczna inteligencja odpowie: Pan Jezus jest Zbawicielem!

     Tej nocy nie mogłem zasnąć i od 2.00-5.00 zapisałem wczorajszy dzień z zaległym z 1998 r. (wejdź i przeczytaj). Po chwilce wahania zerwałem się na Mszę św. o 6.30, a to sprawiło, że później otrzymałem moc do edytowania jeszcze 6-u zapisów z tego roku! Sam się zdziwiłem...

     W Słowie od Ołtarza św. popłynie problem wierchuszki świątynnej co uczynić z Apostołami zamordowanego Zbawiciela (Dz 5,34-42)? Słusznie faryzeusz Gamaliel - uczony w Prawie i poważany przez cały lud - wskazał: jeżeli to działanie pochodzi od ludzi to się rozpadnie, a jeżeli od Boga to "nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem".

     Apostołów ubiczowano i zabroniono "im przemawiać w imię Jezusa". A oni cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla Zbawiciela. Od razu wiedziałem, że jest to intencja tego dnia z moją ofiarą (10 godzin pisania świadectw)...

     Eucharystia ułożyła się poprzecznie w ustach, a to wskazało na potrzebę milczenia w dniu dzisiejszym. W jednym błysku napłynęła duchowość zdarzeń:

- na posadce kościoła wzrok zatrzymał świecący krzyżyka z elektrycznego podajnika wody święconej

- w ręku znalazł się wielki krzyż pozostawiony przez pielgrzyma

- w kieszeni dotykałem krzyżyka w poszukiwaniu kluczy

- później podjedziemy z żoną pod mój krzyż, który coraz bardziej przechyla się ku upadkowi (zgnił u podstawy umieszczonej w metalowej obudowie)

- trafię na obraz powalonego krzyża przez kolegę na Kaszubach...

                                                                                                                                                  APeeL

    Podczas zakupu prasy, w dodatku "Dobre chwile" do "Faktu" wzrok zatrzymało zwątpienie w wierze aktorki Teresy Lipowskiej. Oto mój list do niej poprzez redakcję "Faktu".

                                                                           Pani Tereso!

     Proszę nie traktować naszego kontaktu jako przypadkowego, ponieważ nigdy nie czytam "Dobrych chwil", ale dzisiaj wzrok zatrzymały Pani słowa: "Chcę wierzyć tak jak kiedyś". 

     Wyjaśnię, kto wywołał w Pani zwątpienie - ze wskazaniem winy za ten świat - na naszego wspólnego Boga Ojca! Jest to Mefistofeles (Kłamca i Niszczyciel), który teraz sprzyja Pani "świadectwie" w mass-mediach z krzykiem:

- Boże, gdzie Ty jesteś?

- Gdzie Ty jesteś, Boże Miłosierny?

- Gdzie ja Cię mogę szukać?

   Szatan celowo uderzył w Panią ("M jak miłość"), a jego bronią jest zwątpienie! Pani nawet neguje jego istnienie i to jako katoliczka (tak sądzę). 

  Przeciwnik Boga sprytnie ukrywa się, atakuje szczególnie wierzących "wpuszczając im" myśli w pierwszej osobie (jako przykład): "nie pójdę na Mszę św."...co to mi da, gdy Bóg nie interweniuje wobec takich potwornych zbrodni?"

    Nabrała się Pani na jego prostą sztuczkę. Proszę zawołać do św. Michała Archanioła oraz do Ducha Świętego...może Pani to już uczyniła stąd mój list. 

   Proszę zauważyć, co jest w Pani głowie, bo Szatan szczególnie działa na Mszy św. do czasu przystąpienia do Komunii św.! Jest to zjednanie naszej duszy z Duchowym Ciałem Pana Jezusa. Belzebub wówczas ucieka, a nasze serce zalewa pokój i miłość, a także radość duchowa.

    Jeżeli list dotrze do Pani, proszę przygotować się do Sakramentu Pojednania i wrócić do jedynie prawdziwej wiary katolickiej. W żadnej innej nie ma Eucharystii (są tylko namiastki...dzielenie się chlebem na pamiątkę). Szatan może podsuwać też grzeszność kapłanów. To też jego sztuczka, bo wie, że nie kalają swojej posługi. 

   Bestia nienawidzi nas i pragnie zguby ludzkości z wpadnięciem miliardów dusz do Czeluści (stąd bierze się ludzkie pragnienie władzy nad światem).

    Podziękuje mi Pani za to, gdy spotkamy się w naszej Prawdziwej Ojczyźnie. Proszę nie gwiazdorzyć, ale zapragnąć świętości duszy, bo inaczej nie otworzą wąskiej furty do Raju! 

    Na nic idzie cała reszta naszych działań (władza, posiadanie, przyjemności życiowe...w tym sława).  Proszę panią o kontakt, bo Szatan chce zgubić Pani duszę...włożył na Panią krzyż diabelski!