Po przebudzeniu serce zalała miłość Boża. Wyszedłem na Mszę świętą o 6:30 z zapewnieniem żony o mojej miłości. W samochodzie wzrok zatrzymało pismo: "Miłujcie się" oraz AVE z tytułem: "Który Jest i jest Miłością". Po ruszeniu samochodem w sercu popłynie pieśń: "Bóg jest miłością" z powtarzanym wołaniem "Tato!"

      Stałem w przedsionku kościoła, gdzie jest woda święcona i kobiety całujące Pana Jezusa na krzyżu. Właśnie będzie płynęła pieśń: "Kochajmy Pana, bo serce Jego kocha i szuka serca naszego".

     Kapłan będzie mówił o miłości Pana Jezusa, a w tym czasie "patrzył" wizerunek Jezusa Miłosiernego. Wzdychałem tylko powtarzając imię, "Tego Który Zbawia" (czyli Jezusa). To błyski zalewające serce wielkim uniesieniem duchowym.

      Pan Jezus w Ewangelii (Mt 6,19-23) wskazał, abyśmy nie gromadzili "sobie skarbów na ziemi", ale "w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje".

      Właśnie przybył kapłan do którego pragnąłem przystąpić do spowiedzi. Sakrament Pojednania jest wielką łaską Boga Ojca. Nie ma możliwości innej spowiedzi, bo podsuwa to Szatan (wspólna i czort wie jeszcze jaka).

      Siostra Faustyna modliła się kiedyś i spostrzegła, że w miejscu kapłana był Sam Pan Jezusa!  Wielki ból sprawiają mi wierni władzy ludowej, którzy nawet w Domu Boga na ziemi przeszkadzają w intymności spotkania ze Zbawicielem...traktując moje uniżenia jako "aktorstwo". Podszedłem i mówiłem kapłanowi o moim życiu modlitewnym i bólu doznawanym od władzy wciąż ludowej. Także o utracie czystości z powodu obdarowywania przez wdzięcznych pacjentów.

      W wyjaśnieniu kapłan porównał nasze cierpienie z cierpieniami Pana Jezusa! Prosił o przeczytanie litanii do Najświętszego Serca Zbawiciela. Serce zalała pieśń: "Bóg jest miłością (...) zbawieniem naszym".

     Popłakałem się podczas Eucharystii z powtarzaniem imienia Pana Jezusa, a słodycz zalewała duszę. Na ten czas w przychodni nie było ludzi, a z radia płynęła piosenka Krawczyka. To było od Boga Ojca, to od taty. Łzy zalały oczy...

     Później trwał nawał pacjentów od 7:20 do 15:15 z dalszym dyżurem w pogotowie. Czekałem na duchowość zdarzeń dotyczącą odczytu intencji modlitewnej, a tu...

- czyszczący szambo, myjący samochód, ubrudziłem sobie fartuch kawą

- przybyła pacjentka ze zmianami barwnikowymi na skórze

- chora z krwiakiem w stawie i sinicą oraz pacjent z półpaścem.

     Krążyłem odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego oraz zacząłem moją modlitwę przebłagalną w intencji tego dnia. To wszystko trwało do 19:00.

      Dzisiaj były śmieszne zdarzenia, ponieważ pierwsza chora chciała mnie obdarować, ale prosiła o wydanie reszty! Teraz facet, który wziął forsę od swojej żony dał mi papierek z telefonem. Jeszcze karta zgonu gratis, ponieważ  zwłoki zmarłej były w kaplicy!

     Jakże Pan zadziwia swoimi próbami. Cała noc była spokojna, trafił się tylko jeden daleki wyjazd...do porodu.

                                                                                                                               APeeL