Zesłanie Ducha Świętego

     Wczoraj byłem na ponownej Mszy św. za ten dzień, ponieważ mam dyżur w pogotowiu, a utykam na nogę...kamuflując się przed żoną, która nic nie wie o moim problemie. Trwa niepokój o przebieg dyżuru, zarazem wierzę, że po moich modlitwach i błaganiach zostanę uzdrowiony.

     Z telewizji popłyną słowa: "Chcemy pomóc sobie", gdzie pokazano straszliwie biedną rodzinę wielodzietną...pogodzoną ze swoim losem!

     Jakże Pan pokazuje pokazuje wszystko, bo zarazem obdarowani narzekają i nie widzą, że wielu w tym czasie mieszka w psich budach. Teraz jest u mnie rolnik, który poświadczył pożyczkę dla czerwonego burżuja...musi ją spłacać i utraci wszystko.

    Chce się płakać, ponieważ żona narzeka na samotność, a ja muszę mieć dyżury, aby sprostać potrzebom dzieci. Zaczynam pracę od rozpoznania szkarlatyny u dziecka, zapalenia gardła u otyłej, bólu kręgosłupa z przeciążenia mięśni.

     Zaprosiłem panią z nadwagą do postów duchowych zalecanych w Objawieniu Matki Bożej Pokoju w Medziugoriu. Dodałem, że jest to prośba Matki Jezusa, a ja ją tylko przekazuję! Teraz uśmiechnęliśmy się z utykającym na stopę lewę...tak jak ja! Jego żonie powiedziałem, że uszkodzenia ciał są jakby odpowiednikami uszkodzeń dusz przez grzeszników!

     Przybył też całkowicie załamany ojciec, którego syn zabił się skradzionym Mercedesem. Pocieszyłem go, mówiąc o życiu po śmierci i potrzebie modlitw za niego z ofiarowywaniem za niego cierpień. W nocy miał znak - telewizor włączył się sam ze sceną podobnego wypadku.

     Ja w tym czasie miałem w ręku wizerunek Matki Najświętszej z Gorejącym Sercem w koronie ze słowami o "duszy całkowicie otwartej na działanie łaski". Chorą nogę wychłodziłem, a Pan dał kojący sen.

     Popłakałem się z powodu otrzymanych łask (uniknąłem śmierci lub ciężkiego kalectwa). Powtarzałem tylko: "Tato! Tatusiu! Przepraszam, a jeżeli taka jest Wola Twoja - proszę o łaskę uzdrowienia". Jednak później będę miał pokazane, że już uzdrawiam, ale duchowo i to wystarczy...

     Serce zalała niewyobrażalna  Miłość Miłosierna Boga Ojca! W takim momencie chciałbym przytulić wszystkich do serca i prosić o to, abyśmy byli jak najbliżsi bracia.

       Przed obudzeniem się z drzemki atakował mnie szerszeń, a z telewizji popłynęły obrazy żarłocznych żmij! Do ambulatorium zgłosił się wielki kierowca ukąszony przez osę z odczynem alergicznym: opanowaliśmy objawy lekami w zastrzykach. Podobny miał uczulenie na wit. B12, cały był dosłownie splamiony! Natomiast chirurg zaplamił krwią cały fartuch...samobójca ponacinał skórę.

    Za nim będzie napad kolki nerkowej i dziewczynka z różyczką oraz ropnym zapaleniem gardła. Jeszcze dwa przypadki ukąszeń przez kleszcze. W ręku znajdzie się "Super express", gdzie będzie relacja o zbrodni porwania z zabójstwem. Przypomniał się artykuł o Afganistanie z niewyobrażalnymi cierpieniami ludzi. jak tam ludzie cierpią.

     Zawiozłem żonie róże, chciało mi się płakać, bo mówiła o malutkich dzieciach, których faszeruje się lekami od urodzenia, napłynął też zabieg aborcji. Po powrocie z szybkiego obiadu trafiłem na pełną poczekalnię pacjentów, ale to były przypadki chirurgiczne oraz zawał serca, który musiał zabrać karetkę do szpitala.

     Tak poznałem intencję dzisiejszego dnia; za splamionych krwią niewinną (w aborcji)! Przypomniała się informacja o matce, która urodzone dzieciątka wrzucała do worka foliowego. Wyszedłem z pogotowia, a spod nogi umknęła jaszczurka. Z torby wybierałem stare truskawki dla mrówek, a w ten sposób splamiłem się "krwią".

     Teraz mam wyjazd do biednego i słabego, a właśnie przejeżdżaliśmy obok mojego krzyża Zbawiciela. Jeszcze Czeczenia i Afganistan...zbrodnia, zbrodnia i nie widać końca zbrodni. W ręku mam artykuł o dziecku "zamordowanym bez powodu". Znowu daleki wyjazd do umierającej, a to trasa z figurami Mateczki Najświętszej.

    Popłynie moja modlitwa przebłagalna, a w ramach prośby o uzdrowienie nogi w ręku znalazł się wyjęty z bałaganu Metindol, który dobrze działa w takich sprawach! Jakże pomagają z nieba. Babcia do której trafiłem ledwie zipie, a przy niej rodzina wierząca w cudowny zastrzyk Jakby dla odmiany trafiłem do domu staruszka koło sanktuarium w Starej Błotnicy, który mieszkał w strasznych warunkach. Cała kuchnia była obwieszona starymi obrazami!

     Kończę moją modlitwę, a łzy zalewają oczy. Tak Pan zło przemienił w dobro. Bez tego cierpienia nie miałbym takiej doznań. Teraz bogata z nerwicą, a mnie smakuje mleko i woda, Stwórca naszej duszy - dał nam wszystko na tym zesłaniu - do nawrócenia, ale cóż kogo obchodzi dusza i życie wieczne? To jakieś bajki!

     Podczas moich zawołań modlitewnych napływała bliskość Najświętszego Zbawiciela i Mateczki Najświętszej. Jakże nie chcę być na tym zesłaniu!

      O 19:30 z telewizji popłynie festyn z pewnym siebie prezydentem wszystkich UB-wców! Jego korzenie partyjne wypływają z niewinnej krwi! Teraz do akcji wkroczył Szatan: wyjazd do nerwicy z uporem rodziny, abym zabrał leczoną od lat do szpitala oraz narkoman, któremu nieświadomie dałem kiedyś 10 zł.! Wymęczony nie miałem siły podziękować Bogu Ojcu za ten dzień...

                                                                                                                           APeeL