W środy i piątki pościmy z żoną w intencji pokoju na świecie. Na wczorajszym dyżurze w pogotowiu spożyłem spóźnioną kolację. Wstałem wcześniej w oczekiwaniu na zmiennika, ponieważ czeka mnie ciężka praca w przychodni...chorzy czekali już od 6.35 (praca będzie trwała od 7.00-18.30)...bez wytchnienia!
Prawie pewny swego zacząłem przyjęcia chorych (jeden budynek z pogotowiem w piwnicy), a właśnie w tej chwilce mam trzy wezwania karetki, które załatwiłem w ciągu 30 minut...
- ostra dyskopatia po jakimś "nastawianiu" (zastrzyk z zostawieniem skierowania do szpitala i zlecenia na karetkę
- dziewczynka z gorączką w przebiegu zapalenie bakteryjne gardła
- pacjent z rakiem płuca z krwiopluciem przestraszył się krwotoku...
Na tyle lat pracy nigdy nie miałem takich wezwań - o tej porze. Praca trwała do 18.30. Zapytasz skąd miałem moc i to w dniu ścisłego postu. (kawa, bułka, jabłko, woda)? W nocy wypiłem mleko, a teraz spożyłem dwie bułki i serek, woda i kawa. To nie jest post jak w Wielki Piątek, gdzie można jeść trzy razy, raz do syta.
Tak były przez całe lata, a moc płynęła z codziennej Eucharystii. Nie będziesz miał mocy bez spożywania Duchowego Ciała Pana Jezusa, które wpływa na nasza dusze, z niej moc promieniuje na nasze ciało fizyczne!
APeeL