20.02.2004(pt) ZA PRAGNĄCYCH SIEBIE…

Przy rozstaniu żona popłakała się mówiąc, że nie chce być ze mną "tylko wieczorami". Dziwne, bo przed wyjściem miałem w ręku stary program telewizyjny, który wyrzuciła, gdzie było zdanie "Bądź moją na wieki"! Natomiast w moich oczach zakręciły się łzy, ponieważ napłynęła postać Zbawiciela. To wszystko jest nieprzekazywalne. Ja pragnę tylko jednego - być z Panem Jezusem na wieczność! Z tego powodu właśnie ja płakałem, a z powodu pragnienia modlitwy wyszedłem do pracy wcześniej, ale spotkałem znajomą pielęgniarkę i " musiałem " z nią rozmawiać!

Trwa mróz: -12°c, a pod przychodnią głucha prosiła mnie o skierowanie do laryngologa i to dla wnuczki! Zarazem przypomniał się żart rysunkowy w którym źle widzący mówi do okulisty - do widzenia, a głuchy do laryngologa - do usłyszenia! To początek szatańskiego zamieszania, które mnie czeka w zimnym gabinecie, ponieważ po włączeniu grzejnika elektrycznego, po godzinie zgasło światła!

Wczoraj miałem wolne i muszę teraz wszystko odrobić, a z powodu nawału chorych na korytarzu trwają kłótnie i przepychanki. Próbowałem zapisać się na badanie EEG, ale źle mnie łączono...zresztą pomyliłem wtorek z czwartkiem, ponieważ chciałem zgrać dodatkowe badanie TK. Jakby na złość przyniesiono kartkę, aby wykonać badania laboratoryjne do badania okresowego pracowników. To nawet dobrze, bo jestem na czczo, ale z powodu braku czasu za parawanem pobrałem pobrałem mocz do pojemnika, w czasie gdy babcia ubierała się z drugiej strony. To Wszystko skończy się dobrze, zapisano mnie na EEG i TK jednego dnia i to wolnego za nadgodziny w przychodni.

Z tego powodu miałem wielką radość i moc w pomaganiu innym, a praca trwała od 6:45 do 18:30...z przerwą na wyjście do WC! Jakże męczy - chorych i lekarzy - życie na tym łez padole!

Mimo ścisłego postu nadal miałem wielką moc. Przykro mi, że wczoraj nie zapaliłem lampki pod krzyżem...

Intencję tego dnia odczytam z "duchowości zdarzeń"…

- ciężki dzień pracy w przychodni z utrudnionym powrotem do domu, dzwoniłem do żony, aby nie martwiła się

- w USA dają akty małżeństwa dzieją i lesbijką

- w „Super expressie będzie zdjęcie matki z uszkodzonym synem, który mógł umrzeć z jej wołaniem: „Boże! Nie zabieraj mi mojego jedynego syna”!

- była też relacja o pięknej dziewczynie na wózku oraz jej chorej matce...pragnących wspólnej eutanazji!

- w programie telewizyjnym: "Jaka to melodia" starszy pan trafił na tytuł piosenki, której słowa brzmiały; "Mamy tylko siebie"! Jego radość zmieszała się z moją, ponieważ to powiedział do mnie Pan!

Jakże Stwórca wszystko ukazuje!

Jeszcze w nocy będzie trwała tęsknota za Bogiem Ojcem z wołaniem: „Tato! Tato! Tatusiu! Pragnę być z Tobą, w Twoim Domu, wiem, że jest już blisko, blisko”…

APeeL

21.02.2004(s) ZA USZKODZONYCH PRZEZ PRACĘ...

To będzie dzień modlitw, ponieważ wczoraj byłem zapracowany. W śnie trafiłem do naszego kościoła i znalazłem się przy konfesjonale. Na Mszy świętej o 7:00 wzrok zatrzymała stacja Drogi Krzyżowej: "Pan Jezus pociesza niewiasty Jerozolimskie - tak będzie dzisiaj z moim pocieszeniem i pokojem w sercu.

 

Dać witraż Jakuba Starszego obraz 1200

Apostoł Jakub powie (Jk 3,1-10) wskaże, że surowy sąd czeka nauczycieli i wskazuje na moją wadę, bo kto „nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało (…) Oto nawet okrętom, choć tak są potężne i tak silnymi wichrami miotane, niepozorny ster nadaje taki kierunek, jak odpowiada woli sternika”.

Dzisiaj Pan Jezus (Ewangelia: Mk 9,2-13) przemienił się wobec Apostołów (Piotra, Jakuba i Jana). Zarazem ukazał się Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem.

Popłakałem się po Eucharystii wołając do Najświętszego Taty w ramach wczorajszej intencji. Na ten moment w tyg. „Niedziela” na pierwszej stronie będzie wiersz Zofii Bobik ze słowami: "Boże! Kocham Cię w płatkach śniegu (...) Kocham Cię puchu śnieżnym, którym pokryłeś brudną ziemię". Napłynęło poczucie bliskości Boga Ojca.

Po Mszy świętej poszedłem na zaległą z wczoraj wizytę domową, gdzie facet pieklił się i nie rozumiał, że pracowałem 11 godzin...naprawdę nie pomagały tłumaczenia. Zostawiłem mu leki otrzymane z firmy farmaceutycznej. Na wizycie zeszła godzina, długo też pisałem na maszynie zbiorczą informację pacjentce...uszkodzonej przez pracę.

Podczas modlitwy w tej intencji przesuwały się osoby uszkodzone w różny sposób...z powodu pracy. Głównie chodziło mi o pracoholików, a właściwie niewolników, którzy są w każdej władzy. Z żoną poszliśmy pod mój krzyż, ale lampka jeszcze płonęła. Miałem wiele planów na dzisiaj, to niby wolny dzień, ale człowiek kręcił się.

Przed snem w ręku znajdzie się artykuł: "Praca szkodzi". Ja w pracy trułem się oparami rtęci ze zbitego aparatu do mierzenia ciśnienia. To był wynik mojej nieświadomości, że opary są śmiertelnie trujące. a dodatkowo pielęgniarka zajmująca się „reperacją” przyniosła go z pływająca rtęcią. Towarzysze wiedzieli, że sam się trułem i dali jej wytyczne, Ohyda spustoszenia władzy wciąż ludowej...

Teraz muszę przejść badanie neurologiczne z powodu niejasnych stanów nieobecności. Wszystko się wyjaśni, otrzymam skuteczne leki i do czasu, gdy to przepisuję nie mam żadnych objawów. Ta choroba jest stygmatyzowana, a wystarczają dwie skutecne tabletki jeden raz dziennie. APeeL