Obudzono na ostatnią Mszę św. poranną...dokładnie na czas. Ciężko wstać, ale po wyjściu podziękowałem Panu za zaproszenie i zacząłem „Anioł Pański”. W starych zapisach tą piękną modlitwą zaczynałem każdy dzień.

    Podczas wołania „módl się za nami św. Boża Rodzicielko” została podana wczorajsza intencja: „za godnych obietnic Chrystusowych”. Sam zobacz ciąg: wstajesz, modlisz się i wiesz za kogo ofiarować dzień. W kościele trafiłem na modlitwę do św. Michała Archanioła oraz otrzymałem błogosławieństwo Boże (koniec Mszy św.). Kwadrans, a za mną już tyle „bujnego” życia duchowego.

    Płynęły czytania, a ja rozmyślałem o potyczce tytanów Lisiewicza i Warzechy w „Zyziu na koniu Hyziu” („Gazeta Polska”), rozprawie JPII o etyce i o kolegach z samorządu lekarskiego w którym „działa” podsekretarz stanu...z ministerstwa zdrowia!  

    Dlaczego piszę o tych głupotach? Piszę po to, abyś zajrzał od czasu do czasu co dzieje się w twojej głowie. Przecież na Facebook’u pytają: o czym myślisz? Szatan lubi, gdy na Mszy św. „bujamy w obłokach”.  

    Dzisiaj Pan Jezus powołał „(...) Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki (...)”. Mk 3,13-19

 Po Komunii św. która miała wielką lekkość padłem na kolana przed stajenką Betlejemską. „Patrzyła” klęcząca przed Jezuskiem Matka Boża, Józef i magowie, a pokój i radość dziecka Bożego zalały serce. Tak dobrze mi i tego nie można wypowiedzieć.

    Ten stan to „głupstwo dla świata”, a dla „mądrych” psychiatrów choroba. Napłynęło pragnienie mówienia o Bogu, wierze, dawaniu świadectwa. Jak można odrzucić duchowość człowieka i zrównać nas ze zwierzętami („naczelnymi”), które też kochają, cierpią, ale nigdy nie poznają swojego Stwórcy.

  Wiem, że dzisiejsza intencja będzie dotyczyła: uniżenia, oddawania czci, padania na kolana...zobaczymy. Po wyjściu z kościoła wkoło powtarzałem: „śpiewajcie Aniołowie, kłaniajcie się królowie”, a towarzyszyła mi radość ziemska i Boża.

    Przed Mszą św. wieczorną podjechałem pod krzyż i zapaliłem lampkę Panu Jezusowi. Zdziwiony słuchałem czytań, bo dzisiaj Saul z wojownikami „(...) wyruszył na poszukiwanie Dawida i jego ludzi (...)”, którzy zbuntowali się. Jednak Dawid opamiętał się i powiedział:

    "Niech mnie broni Pan przed dokonaniem takiego czynu przeciw mojemu władcy i pomazańcowi Pana (...) i rzucił się twarzą ku ziemi oddając mu pokłon. (...) Saul zaczął głośno płakać. (...) Niech cię Pan nagrodzi szczęściem (...) na pewno będziesz królem (...) nad Izraelem". 1 Sm 24

    Ostateczna intencja zostanie podana w niedzielę ze słowami kolędy, gdzie padnie słowo o ukorzeniu się. To wyjaśniło dlaczego „nie szła” moja bolesna modlitwa...

                                                                                                                               APEL