Po wczorajszej pustce duchowej śpiewam „upadnij na kolana ludu czcią przejęty”. W tej chwilce wiem, że Pan Bóg jest przy mnie, a właściwie ze mną. Wyobraź sobie radość dzieciątka...tutaj 67-letniego, które idzie na spotkanie ze swoim Ojcem.

     Tego nie widać po mnie, ale w takim momencie chciałbym wszystkich przytulić...cały świat wziąć w ramiona. Radość rozpiera serca...radość z uczestnictwa w walce o dusze: „Niech będzie błogosławiony Bóg, Stworzyciel Nieba i ziemi. Pan naszych dusz!”. Jakim językiem przekazać to wariactwo?  

                          „Błogosław, duszo moja, Pana,

                           o Boże mój, Panie,

                           Ty jesteś bardzo wielki!

                          (...) Tyś wszystko mądrze uczynił (...)”. Ps 104

    Przypominają się słowa piosenki: „Zaufaj Panu już dziś”. Zawołaj do Pana, a to samo spłynie na ciebie i jeszcze więcej, bo moją radością są cierpienia, chociaż ciało nadal buntuje się. To wszystko p r a w d a, którą sam jestem zaskoczony i nie pojmie tego człowiek cielesny. 

    Nie słuchaj żadnych ziemskich autorytetów, których mądrość zgnije. Nie ma nic gorszego niż „droga na manowcach”, co jest w instruktażu. Dlaczego większość wierzy, że zamieni się w garstkę prochu? Dziękowałem Bogu za stworzenie tego świata, a to właśnie jest w czytaniach.

    Dopiero w moim stanie zrozumiesz łaskę posiadania Kościoła katolickiego...miejsca spotykania się z Bogiem. Ktoś, kto zna mnie dziwi się, a ja sam jestem zaskoczony bezmiarem łask. Przekazuję wszystko „na żywo”, ogarnięty Światłem Pana...jeszcze przed Komunia świętą. Tak krótko żyjemy, a Pan już otworzył mi Niebo.

     „Panie! Dlaczego mnie to wszystko ukazałeś?

     Dlaczego właśnie mnie wybrałeś do Twojej służby?

     Czym i jak sobie zasłużyłem?

     Czym i jak?”.

    To wybranie oznacza współcierpienie z Panem Jezusem, a wyrazem są trzy krzyżyki znalezione na figurze Zbawiciela w W-wie, które właśnie poświęciłem. Komunia św. na kolanach...wszyscy tak uczyniliśmy.

    Serce zalała radość zbawiania: „Słodki Zbawicielu. Królu mojego serca. Miły Panie. Niechaj sławią Cię wszystkie narody”. Ta  radość miesza się ze smutkiem spowodowanym zgubą większości. 

    Idę na ponowne nabożeństwo, ale to zły czas, bo trafiłem na pijanych, niepotrzebnie dyskutowałem o celu życia i żartowałem z paniami „chodzącymi o kijkach”.

    - Jak będę w W-wie to kupie wam firmowe, ale musicie podać wagę i wzrost...

W drodze powrotnej goniłem psa, który napadł na przestraszoną kobietę.

    - Tylu jest policjantów, a właśnie pani mu się spodobała!

    Radość, bo na stronie grafiki wśród świętych obrazów dano krzyż z mojej strony internetowej...                                                                                                                                                             APEL