„Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli, a Pan Bóg będzie z wami”. AM 5, 14

  Dzisiaj wszystko dotyczy przebaczenia, uniżenia przed Bogiem, zmiłowania się nad nami grzesznikami. Pan wskazał, abym w piątki chodził na pierwszą Mszę św. o 6.30,  a później uczestniczył w nabożeństwie drogi krzyżowej z ponownym przyjęciem Eucharystii.

    Tak uczyniłem, bo chodzi o odpowiednie przeżycie tego dnia. W kościele poprosiłem Boga o wybaczenie synowi (przyśnił się) złego zachowania, ale to moja wina, bo nie uczestniczyłem w jego wychowaniu tylko balowałem. Później, gdy potrzebował mojego wsparcia też mnie nie było.

    Poprosiłem Pana Jezusa Miłosiernego, aby przelał na mnie jego grzechy...to „szybka ścieżka Miłosierdzia”, a siostra właśnie śpiewała suplikacje: „Przebacz mi Panie moc mego grzechu”.

    Dzisiaj Bóg zaleca: "Krzycz na całe gardło, nie przestawaj. (...) Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i (...) jego grzechy. (...) pościcie wśród waśni i sporów, i wśród bicia niegodziwą pięścią. (...)". Iz 58, 1-9

     W wielkim uniesieniu i pięknym głosem śpiewałem (Ps 51): „Sercem skruszonym nie pogardzisz, Panie. Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, w ogromie swej litości zgładź moją nieprawość. Obmyj mnie zupełnie z mojej winy i oczyść mnie z grzechu mojego.

    (...) Uznaję bowiem nieprawość swoją, a grzech mój jest zawsze przede mną. Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą”.

    Tych skruszonych jest garstka, bo większość nie żyje wiarą. Żona wróciła z porannej drogi krzyżowej, kapłan poprosił tych, którzy mogą, aby poszli za nim...wstała tylko garstka. 

     Eucharystia zwinęła się kunsztownie brzegami do góry...to bardzo piękny znak jakiegoś obdarowania. Tak będzie, bo wykonam to, co zaplanowane i zdążę na drogę krzyżową. Poszedłem za prowadzącymi, a w sercu miałem syna...

   Zadzwoniłem do pogańskiej TVN, bo właśnie dzisiaj pokazywali chińskie obchody nowego roku (ohyda typu koreańskiego), rozmawiali z panią z klubo „go-go”, która rozgrzewa mężczyzn, a spikerka całkiem zgłupiała na tle „pogaduszek” i „żartów” po przekazaniu wiadomości o różnych tragediach ludzkich. Nawet jednym słowem nie wspomnieli o wielkich uroczystościach w naszej wierze.

    Powiedziałem do dyżurującej, że nie żyjemy w kraju wyznaniowym, ale dzisiaj w Kościele katolickim jest droga krzyżowa, a wy siejecie zgorszenie. Prosiłem, aby przekazała redaktorom dyżurnym, że nie mają żadnego zahamowania i swoimi osobami firmują ohydę spustoszenia.

    Po zamordowaniu terrorystów perwersyjnych bluźnierstw we Francji mieli wstążeczki "solidarności", a los dzieci na Ukrainie ich nie interesuje. Pod tą stacją powinno zrobić się Majdan i przegonić ich tam skąd pochodzą.

     Dopiero 02 i 03 marca odmówiłem całą moją modlitwę, a siostra na ten moment zaśpiewała: „nawróć się ludu w pokorze”.

    Zdziwiłem się, bo ten dzień i następny został połączony jako znak dla mnie, bo przez tyle lat miałem ochronę i wprost chce się płakać podczas wyrzutów sumienia...                           APEL