opr. 07.05.2011
6.00 Budzą dzwony kościelne, a moje serce zalewa pragnienie bycia na Mszy świętej, ale na koniec dyżuru w pogotowiu trafił się wyjazd.
W małej, drewnianej chatce gaśnie człowiek niewierzący. Właśnie zaczyna się walka o jego duszę, bo jeszcze w ostatnim słowie może stać się „Boży”, a dowodem jest św. Łotr. Szatan od dłuższego czasu zalewał go zwątpieniem, a to potężna broń, której celem jest odsuwanie wezwania kapłana, aby nie straszyć chorego śmiercią. Jest dokładnie odwrotnie: umierający po Ostatnim Namaszczeniu otrzymuje ufność i pokój.
Ja mam świadomość tego „boju ostatniego” i dla rozluźnienia powiedziałem, że zawsze zazdrościłem mu wielkiego łoża!
- Matka miała przyjść po śmierci i wszystko przekazać!
- Ja właśnie od niej przyjechałem pogotowiem, aby przekazać panu, że nie ma śmierci i wszystko jest prawdziwe w naszym kościele. Właśnie nadszedł czas na ostateczną decyzję. Po co pan dalej wszystko bada? Ja już tego dokonałem, a panu nie starczy czasu!
Po powrocie do pokoju lekarskiego w ręku znalazło się orędzie Matki Bożej z dnia 18 IV 1985 r: „/../ Odczuwam wielką radość z powodu każdego serca, które otwiera się dla Boga. Cieszcie się ze Mną. We wszystkich waszych modlitwach módlcie się o otwarcie serc, które są opanowane przez grzech”.
Teraz dziarskiej pani o wadze108 kg tłumaczę, że nic nie da odchudzanie „dla ciała”, bo zły wszystko oprawia w złote ramki i podsuwa „diety życia”. Jedyną drogą są posty, wyrzeczenia, przekazywanie tego cierpienia i proszenie Boga o pomoc. Przecież łaska dobrowolnego postu może być w każdej chwilce odjęta. "Niech mąż dołączy rzucenie palenia papierosów (ma cukrzycę). Proszę szerzyć tą metodę".
Dzisiaj naprawdę jesteśmy smutni z synem, bo w wypadku zginął jego najbliższy kolega oraz ich koleżanka. Często przychodził do nas, lubili się. W takich momentach pasuje koronka do miłosierdzia oraz cz. Bolesna Różańca. Padłem na kolana i dobrnąłem do „Ukoronowania Pana Jezusa". W bólu zawołałem:
„Matko Niebieska! Pomóż matkom tych dzieci.
Bądź także z nami!
Przynieś utulenie w bólu.
Przynieś błogosławieństwo od Pana Jezusa”.
Na Mszy św. wieczornej nieprzypadkowo zatrzymałem się przy stacji „Jezus pociesza niewiasty". W intencji ofiar tego wypadku przyjąłem św. Hostię, a serce pękało, gdy prosiłem za nich Pana Jezusa. Podczas litanii do Matki Bożej wołałem za dusze tych ofiar. Gdyby tak uczyniła cała szkoła!
Po modlitwie zauważyłem jak piękny jest obraz Pana Jezusa z Najświętszym Sercem. Kto go wykonał i jakie miał natchnienie? „Upadnij na kolana ludu czcią przejęty"...i stała się cisza, a ja chciałbym trwać tutaj. Wracałem jako inny człowiek. Idziesz rozdrażniony i słaby, a wracasz napełniony mocą Bożą i pokojem. Jak wielka to Tajemnica Boża.
Przewaga duszy stała się tak wielka, że musiałem wyjść z domu, aby kontynuować wołanie do Nieba. Tylko tak można ukoić pragnienie zbawieniem świata. Prawie głośno pytam: „Jak Pan Jezus mógł to wytrzymać? Jak On to wytrzymał”?
Serce zalał smutek i tęsknota za Matką Niebieską, Królową Nieba. Nagle zauważyłem, że Jej figurka przy bloku jest ubrana w bardzo piękny, błękitny płaszcz.
Jak wielkim cierpieniem jest łaska wiary. To smutki duchowe, współcierpienie z innymi, modlitwy wynagradzające, a temu wszystkiemu towarzyszy poczucie wygnania i uciekanie czasu.
Nie mogę już „normalnie" żyć, bo tylu jest oszukiwanych...jak właśnie spotkana w kościele młodzież, wielce rozbawiona, a nawet śmiejąca się z przyjmujących Komunię świętą.
Dzisiaj, gdy to opracowuję także byłem smutny i w przedsionku kościoła zawołałem: „Panie mój! Kto mnie może pocieszyć”? W tym momencie „spojrzał” witraż z Matką Bożą trzymająca Dzieciątko. To potwierdziło intencję modlitewną tamtego dnia.
Kończę opracowanie, a siostra Faustyna mówi z radia „Maryja”, że w jej celi szatan zgrzytał zębami i przestawiał przedmioty. Mnie wówczas podsuwał butelkę z C2H5OH...i trochę trwało nim dotarłem do Autostrady Słońca. APEL