Po koszmarach sennych w fazie snu i czuwania dusza zaczęła śpiewać „wielbić Pana chcę", a tuż po wstaniu książeczka do nabożeństwa otworzyła się na słowach o „uwielbieniu Boga".

    W drodze do kościoła rozpraszały kuszenia i spotykani „znajomi". Dzisiaj obraduje  sejm, a ja jestem „wrogiem ludu”. Pojawiła się niechęć do tych ludzi i słuszny żal z powodu prześladowania. Przypomniał się obraz, gdy na działkę wpuszczono wielkiego psa, a właśnie weszła tam żona.

    W kościele napłynęło rozdrażnienie, bo nie mam spokoju nawet we własnej świątyni. Uciekłem w pobliże Pana Jezusa Miłosiernego i przez dłuższą chwilkę patrzyłem na mojego Mistrza:. „Panie Jezu! Ciebie też prześladowali w synagodze i byłeś też groźnym dla cezara wichrzycielem. Ty przebaczyłeś ówcześnie rządzącym. Spraw Panie, aby moje serce było jak Twoje. Odpuść im 0jcze, ponieważ nie wiedzą co czynią”!

    Za małą Tereską pomyślałem: „przecież ich złe czyny mogą stać się przyszłości cnotami". Nie wolno oceniać zewnętrznie, bo może brat wydający brata bardzo cierpi z tego powodu! Może tak jak ja pragnie św. Hostii?

    Pan właśnie mówi: „oto ja posyłam was jak owce między wilki /../ w swych synagogach będą was biczować /../ brat wyda brata"!  

    Dzisiaj mam dzień radości po okresie smutku, który przyszedł z błogosławieństwem Boga Ojca na urlop. To próba, bo wyobraź sobie, że o coś prosisz i natychmiast to otrzymujesz. Tak chciałby każdy z nas, bo wolimy radości niż smutki, sytość niż głód, wygodę, piękne zapachy, smaczne płyny.

    Zauważyłem, że  skupują porzeczki, ale  syn nie chce ich zrywać na działce, ponieważ podarowałem mu książeczkę z wkładem terminowym. Tak samo jest z dobrocią Boga. Nie możemy otrzymać to czego chcemy.

    W pewnym momencie z mojej duszy wyrwało się wołanie: „bądź uwielbiony Ojcze! bądź uwielbiony!”, które powtarzałem wielokrotnie, a łzy zalewały  oczy. Prawie chciało się krzyczeć.

    „Nie zdążycie obejść miast Izraela, nim przyjdzie Syn Człowieczy”. Nagle smutek zalał serce, bo Pan Jezus już przyszedł! Czy to oznacza, że już nie przyjdzie? Po cóż miałby jeszcze raz przychodzić? Przecież wszystkiego dokonał! „Jezu! jeszcze raz proszę, aby moje serce stało się jak Twoje. Przebaczam wszystkim zmarłym (napłynęła dusza takiego kolegi). Matko przekaż moje przeba­czenie Panu Jezusowi, a Ty Jezu wstaw się za nimi u Ojca. Spraw, aby nastał pokój na świecie. Daj Twoją jedność”! Po św. Hostii padłem na kolana, a kapłan wzywał do „uwielbiania Boga przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa".

    Czy wiesz z jakim sercem wyszedłem ze świątyni? Każdego pragnąłem objąć i od Boga przytulić. Tak jest naprawdę, bo moje serce w tej chwilce traktuje wszystkich jako braci. Znikła niechęć do moich „opiekunów".

    Dziwne, bo falami zaczęła napływać radość Boża. Nie można tego wypowiedzieć, bo to trzeba przeżyć. Wieje ciepły wiatr, śpiewają ptaszki, płynie „Anioł Pański” i cz. radosna różańca, a w moim sercu trwa królestwo niebieskie. Po czasie będę wiedział, że przed cierpieniami duchowymi Pan Bóg nasz pociesza, daje radości i zalewa słodyczą. To pomoc przed smutkiem rozstania, który niespodziewanie spadnie na moją duszę.

    Napłynęło wielkie pragnienie odmówienia jakiejś modlitwy uwielbienia Ojca, ale w wielu książeczkach  nie mogłem znaleźć. [ Dzisiaj wiem, że w Kielcach jest kaplica z Cudownym wizerunkiem Boga Ojca i jest też litania uwielbienia Boga Ojca.]

   Wyszedłem z domu, a łzy zalewały oczy, bo „Pragnę ". Całą duszę ogarnął ból rozłąki z Bogiem i pragnienie zjednania. Poprosiłem Ducha Św. i zacząłem wołać: „Ojcze mój - bądź uwielbiony, Który Jesteś w Niebie - bądź uwielbiony, Święty, a Nieśmiertelny, Dobry Ojcze, Ojcze pełen Miłości i Miłosierdzia, Dawco Pokoju - bądź uwielbiony".

    Wszystko co ziemskie stało się odległe i blade, bo przy moim sercu jest Ojciec. Pragnień duchowych nic nie ukoi na ziemi. W udręce poratował sen, który jest wielkim darem Boga. Dla „ludzi normalnych” to wszystko jest odległe, bo najważniejsze są sprawy ziemskie. Dzisiaj post, ale napadł mnie wielki smak na czereśnie i przed żoną zjadłem 3 garstki (ona nic nie je i nie pije).

    Późno! Cisza, wróciłem do modlitw, które zawsze są takie same, ale zawsze inne. „Ojcze dlaczego dałeś mi takie brzemiona”? Spraw, aby moja rodzina była szczęśliwa, a  Twoja Wola niech się wypełni na mojej osobie. Dlaczego tutaj jestem? Dlaczego opuściłeś mnie Ojcze”? Wprost nie mogłem wstać z kolan!

    W momencie zasypiania znalazłem się na schodach mojego oddziału wewnętrznego i z wielkim lękiem zjeżdżałem w dół i w ciemność...na poręczy! Dodatkowo usłyszałem szydercze „no to siup”! Przebudziłem się i zaśmiałem, ale w tym momencie ktoś rzucił butelką z okna, a jej uderzenie obudziło przestraszoną żonę! Zły ma wielki repertuar sztuczek, aby popsuć dobry dzień...   APEL