Krótko trwał bój o wstanie na ostatnią Mszę św. poranną. Ktoś powie, że to żadna sprawa, bo można się wyspać i iść wieczorem! W moim wypadku jest to kwestia: czy jest to jest zaproszenie od Boga czy pokusa...

    Zdziwiłem się, bo dzisiaj miałem wyjątkową moc ducha i już w drodze do kościoła wołałem: „czekam na Ciebie, Panie Jezu...jestem gotowy na wszystko”, a przeżegnałem się podczas słów pieśni rozpoczynającej nabożeństwo: „Wszystko Tobie oddać pragnę i dla Ciebie  tylko żyć”. Moje serce doznało radości, bo zobaczyłem bliskiego mi kapłana z garstką wiernych.

  Właśnie jest wspomnienie Pierwszych Męczenników Polskich, którzy przybyli na zaproszenie Bolesława Chrobrego. W nocy 10/11 listopada 1003 roku zostali napadnięci przez bandytów i zamordowani. Zostali wyniesieni na ołtarze i opisani w „Życiu pięciu braci”. W tym czasie mój wzrok zatrzymał witraż z podobnymi ofiarami, ale z wieku XX-go.

     Męczeństwo wyznawców trwa i tak będzie do końca...czyli do ponownego przyjścia Pana Jezusa, który zbliża się milowymi krokami. Od pewnego czasu specjalnie pytam ludzi o zagrożenie dla świata, ale wszyscy patrzą dziwnie i nie widzą, że chyli się ku upadkowi...

     Właśnie Pan Jezus przypomina (Łk 17, 26-37), że za czasów Noego: „jedli i pili, żenili się i za mąż wychodziły aż do dnia, kiedy (...) nagle przyszedł potop i wygubił wszystkich”. Podobnie było z Sodomą: „jedli i pili, kupowali i sprzedawali, sadzili i budowali” lecz jednego dnia wygubił wszystkich deszcz ognia i siarki, który spadł z nieba! 

   Tak samo będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi: „kto będzie na dachu (...) niech nie schodzi (...) kto na polu, niech również nie wraca do siebie. (...) Kto będzie się starał zachować swoje życie, straci je; a kto je straci, zachowa je. (...) Tej nocy (...) jeden będzie wzięty, a drugi zostawiony”... 

    Po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii, która ułożyła się ochronnie, a później zamieniła w "mannę z nieba” ujrzałem ten świat...od Boga i z Jego Światłem. Popłakałem się, bo milowymi krokami nadchodzi zguba wielu dobrych ludzi...żyjących tylko tym światem i całkowicie nieświadomych śmiertelnego zagrożenie!

  Właśnie trwają obrady Sejmu RP, a w sklepie, na poczcie, przy kiosku i w warsztacie samochodowym...trafiłem na ludzi załatwiających od rana różne sprawy. Powiesz, że przecież ja też coś załatwiałem w tych miejscach.

   To prawda, a Pan nawet pomagał mi w kłopotach, bo całkiem zaparowało szkło reflektora samochodu i trzeba ustawić odpowietrznik, zainstalowałem podwójną pocztę na komputerze i edytowałem 5 zapisów.

    Musisz zrozumieć, że u mnie to wszystko jest dodane, bo dzień zacząłem od spotkania z Panem Jezusem zgodnie ze śpiewanymi słowami śpiewu przed Ewangelią (Mt 24, 42a, 44):Czuwajcie i bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie”...

                                                                                                                                           APEL