Dzisiaj w przychodni trwa typowy „młyn": kłótnie o kolejkę (ma autobus, ale po przyjęciu gada dalej), uprawnieni („budowniczowie PRL”), dziadki zrywające się po otwarciu gabinetu (skąd taka energia?) ...wzywasz iksińskiego, a wchodzi babcia!

    Starsza pani ma objawy grzybicy pochwy po antybiotykoterapii. Proponuję zapisanie leków także dla męża, ale okazuje się, że nie współżyją od ośmiu lat! Jakże piękna jest taka dziecięca miłość, bo wokół trwa terror udowadniający, że seks jest motorem życia.

    Pasują tutaj słowa czytań z dnia, gdy to przepisuję (18.09.2012): „Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat /../ miarą starości życie nieskalane. /../ bo urok marności przesłania dobro, a burza namiętności mąci prawy umysł. Mdr 4, 7-15

    Rozżalona wdowa, której syn trafił do więzieniu wtyka mi pieniądze za zaświadczenie: „Najlepszą zapłatą będzie wyzbycie się nienawiści do ofiary syna, bo wszystko stało się przez panią” !

    Bardzo zmęczony wracałem do domu: „Panie Jezu! mój Zbawicielu! bądź pochwalony! bądź ze mną, prowadź mnie i nie opuszczaj!”

    Mam szczęście do pracy i dodatkowo zstępuję ordynatora oddziału wewnętrznego. Ciężko chory z przewlekłą niewydolnością prawokomorową uwierzył, że mu pomogę, ale podczas pobytu w oddziale nie poprawiał się. Musiałem być ostrożny, ponieważ przybył nafaszerowany lekami.

    Tacy chorzy giną w momencie poprawy...z przedawkowania leków, które trzeba odstawić w odpowiednim momencie. Przeoczenie powoduje śmierć pacjenta, a winę lekarza trudno udowodnić. Nagle zaczął oddawać bardzo dużo moczu i powiedział do mnie: „nie odjeżdżaj, bo dzisiaj umrę”!

    - Proszę nie bać się śmierci. Ojciec „Ja jestem” określił czas naszego wygna­nia i nikt poza Nim nie może zmienić naszego losu. Nic nie poradzi najlepszy lekarz, a nawet czarownik.

    Dzisiaj, Chrystus „z głośnym wołaniem i płaczem zanosił gorące prośby i błagania do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci /../”. Hbr 5, 7-9  Pasują też słowa psalmu 116: „/../ Oplotły mnie więzy śmierci, dosięgły mnie pęta otchłani, ogarnął mnie strach i udręka. /../”.

    Aby zrealizować kartki na mięso wyjechałem do Warszawy (oddział zabezpieczali jak zwykle lekarze dyżurujący w pogotowiu). W drodze powrotnej wstąpiłem do chorego, ale już nie żył...

                                                                                                               APEL