O świcie czytałem słowa odpowiedzi Pana Jezusa grupie Samarytan (poganie wg Żydów), gdzie jeden ze starców miał rozterkę, ponieważ wróciła do niego marnotrawna córka,, a ”Przebaczenie stanowi najwznioślejszą formę miłości (...) Miłosierdzie jest kwiatem miłości".*

    W kościele trafiam na początek nabożeństwa do Serca Pana Jezusa i wołałem za moich krzywdzicieli; „zmiłuj się nad nimi”, a w czasie błogosławieństwa Monstrancją prosiłem, aby Promienie Bożej Światłości spłynęły na każdego z nich...„Boże niepojęty! Jak wielkie jest Twoje Miłosierdzie...”.

    Demon zaatakował mnie z wielką mocą podsuwając „dobro”, bo "mam prawo dochodzić swego i rozgłaszać krzywdę". Prawdopodobnie zna przebieg naszego życia, a my nieświadomie ulegamy jego podszeptom traktując je jako swoje myśli.

   „Idź precz Szatanie!"...„na złość" w kuszeniu będę odmawiał w ich intencji koronkę do Miłosierdzia Bożego! Eucharystia samoistnie „zagięła się" (czeka mnie jakieś cierpienie), ale Pan Jezus jest ze mną („My”).

    Dziwne, bo to samo przekazuje s. Faustyna; „Jezus mi powiedział; cierpienie będzie ci znakiem, że Ja jestem z tobą (...)"...**

    Duszę zalał pokój i słodycz, która pojawiła się także w ustach. Serce zawołało: „jak dobrze z Tobą Panie". W takim momencie pragnę głosić chwalę Boga Ojca, mówić o Chrystusie oraz zapraszać ludzi na Msze święte! Jest to pragnienie ewangelizowania, którego nie pojmie normalnie wierzący, a wróg Kościoła katolickiego będzie zniesmaczony.

    „O Wolo Boża! rozkoszy serca mojego (...) kiedy się jednoczę z Wolą Twoją Panie wtenczas moc Twoja (...) zajmuje miejsce słabej woli mojej (...) Jestem gotowa na wszelkie skinienie Woli Twojej Świętej (...) Na każdy dzień staram się spełnić życzenie Boże”. **

    Zły powtórzył atak i jego nasilenie. Przez kilka godzin trwał niepokój w sercu, ucisk w okolicy splotu słonecznego (nadbrzuszu) z towarzyszącą pustką duchową, zwątpieniem i sennością.

    Wyobraź sobie osobę, która ma wiele kłopotów, a żyje bez Boga. Nawet przez myśl jej nie przejdzie, że to napływa od Bestii.

Jak to stwierdzić?

    Mnie jest łatwiej, ponieważ znam swoją osobowość i wiem, że to jest „wpuszczone” z zewnątrz". Wyćwiczyłem się w tym podczas gry w pokera. „Rejestrowałem" napływające natchnienia i obserwowałem przeciwnika.

    Problem jest jeden. W momencie ataku nie mogę odróżnić czy energia pochodzi od ludzie (niektórzy mają taką) czy od demona? To się powtarza i jest nasilone przed wielkimi uniesieniami duchowymi (szczególnie święta kościelne, rocznice) lub przed przyjęciem cierpień wynagradzających.

Jaki cel był dzisiejszego ataku?

    Chodziło o zmianę przebiegu dnia, utrudnienie, a nawet zniweczenie odczytu intencji dającej uświęcenie. Ponadto była to próba wywołanie niechęci do wyjazdu na Mszę św. wieczorną i czuwanie w kaplicy z relikwiami s. Faustyny.

    Niewiele brakowało do upadku, bo moja niemoc była wielka. Z jednej strony pustka, a z drugiej pokusa pozostania w łóżku przed telewizorem. Nawet czyniłem „dobro"; poprawiałem dwa zapisy o Aniołach! Gdybym wcześniej rozpoznał atak to szukałbym ratunku w wołaniu do Św. Michała Archanioła, modlitwie oraz wyświęceniu mieszkania.

    Na miejscu zrobiło mi się przykro, bo tak wielkie i bogate miasto, a do Pana Jezusa przybyła mała grupka wiernych z których połowa porzuciła czuwanie. Kapłan wniósł relikwie, a ja poprosiłem s. Faustynę o wstawiennictwo...wymieniałem nazwiska kolegów - krzywdzicieli, którzy „nie wiedzą, co czynią".

    Prosiłem też, aby promienie Światłości Bożej wypływające z Serca Pana Jezusa padły na nich; „Panie zabierz im mądrość, oświeć ich dusze, aby nie zginęły".

    „Patrzyły" stacje drogi krzyżowej; Szymon pomagający w niesieniu krzyża...Weronika ocierająca Twarz Zbawiciela oraz Pan Jezus zdjęty z krzyża („zdejmujesz mnie z krzyża"). Kapłan mówił prawdę o miłości, bo nie można kochać ludzi jeżeli nie zna się Boga.

    Jeżeli nie przebaczysz w sercu to zamykasz sobie drogę do świętości. Po wszystkim chciałbym zostać tutaj w ciszy i pokoju w sercu, które pragnęło rozmowy o Bogu i dawaniu świadectwo wiary.  

    Pan Jezus spełnił to pragnienie, bo wróciłem tutaj następnego dnia, a stało się to podczas odmawiania „Ojcze nasz", bo w momencie wypowiedzenia słów: „jako i my odpuszczamy naszym winowajcom"...strzała miłości przeleciała przez moje serce, a już w drodze płynęła moja modlitwa.

    Ponownie trafiłem na świętą ciszę i byłem sam na Sam z Panem Jezusem i s. Faustyną. Zadziwiony łaską, skulony, pełen bólu wołam do Boga w intencji dnia; popłynęła moja modlitwa oraz koronka do Miłosierdzia Bożego...powtórzona 3 x.

Czy ujrzałeś powód ataku Szatana?

     To było moje przebaczenie w sercu...straszna broń na Przeciwnika Boga, bo to jest prawdziwa droga do świętości. Mówię Ci w tym momencie, bo za kilka godzin wrócę do gadania, telewizji i głupich żartów.

     To jeszcze nie koniec łaski, bo wyszedł kapłan i odprawiał Mszę św. bez intencji, a ja zrozumiałem, że to za mnie i tych, którzy przebaczają w sercu. Sam jeden przyjąłem Ciało Zbawiciela.

    Nawet nie wiem jak opisać stan mojego serca i duszy. Moim zadziwieniem podzieliłem się z kapłanem, a w drodze powrotnej powtarzałem; „Jezu! och Jezu! Ojcze! jak budzisz wielkie zadziwienia każdego dnia...Jezu! Boże"!

Ja nie znałem przebiegu tego dnia życia, a to całe ciągi zdarzeń;

- kochasz i wypełniasz Wolę Boga

- kochając Boga kochasz ludzi

- kochając ludzi przebaczasz sercem, a jest to warunek uświęcenia, bo inaczej nie możesz wrócić do Ojczyzny Niebieskiej.

  Nie pójdziesz za zawołaniem Boga...to nie otrzymasz Jego łask...

                                                                                                                                 APEL

* „Poemat Boga-Człowieka"; księga II cz. pierwsza str. 21-24 M. Valtorta

** „Dzienniczek" s. Faustyny - czytany w tym dniu w radiu Maryja.