W nocy czytałem słowa Pana Jezusa: <<Napełniacie sobie umysły rzekami waszej wiedzy i mówicie o ewolucji jako o dowodzie na wasze samoistne powstanie. Człowiek-zwierzę - tak mówicie - na drodze ewolucji stanie się nadczłowiekiem.

    Tak. Jest tak. Ale dzięki Moim środkom. Na Moim polu. Nie na waszym. To stanie się jednak nie przez przejście od stadium czwororękich do stadium człowieka, lecz przez przejście od życia ludzkiego do duchowego >>. *

     W innym tomie tego przekazu - od Pana Jezusa przez Marię Valtortę - jest rozmowa z Grekiem, który przyjął obywatelstwo rzymskie, aby handlować z okupującymi naród wybrany. Zbawiciel potwierdził jego pytania, że żyje, aby „przygotować się na śmierć dla dania ludziom mądrości życia bogów, a nie zwierząt, jak to się dzieje obecnie”.

    Celem naszego życia powinna być cnota oraz realizowanie Jego pouczeń, bo w ten sposób zaczyna nasze odkupienie. Potwierdził też, że mamy nieśmiertelną duszę w której wnętrzu jest ołtarz czekający na przybycie prawdziwego Boga! Żyjąc jak zwierzęta możemy utracić jej boski charakter.

    Zdziwienie wywołał opis przez Pana Jezusa jego duszy, która jest: „zniekształcona, brudna, wężowata, gorzka, nieuczciwa /../”. W środku tej brudnej świątyni jest ołtarz, który czeka na prawdziwego Boga! Dalej zalecił: „Pozwólcie Bogu was zabezpieczać /../ Bądźcie ludźmi, a nie zwierzętami /../”...**

    Wróćmy do „tu i teraz”, gdzie moja rodzina, znajomi...od bloku, poprzez osiedle, miasto do ojczyzny i świata. Ogarnij cały świat, a zobaczysz cierpienie Boga Ojca, którego namiastką są moje rzewne łzy, a nawet bolesne łkanie podczas modlitwy, którą odmówię podczas spaceru na boisku.

   W jednym błysku ujrzałbyś wszystkich żyjących jakby Boga nie było (Chiny, Korea Pół.)...bez pragnienia życia duchowego ze zbawieniem. Nawet papież Franciszek zauważył to i potępił: hedonizm, konsumpcjonizm i szukanie przyjemności jako celu życia.   

    Ta intencja nie jest przypadkowa, bo właśnie dzisiaj świat się „bawi”. Nic w tym złego, ale przed barbarzyńcami w Paryżu chroni ich 150 tys. policjantów. Tak jest, gdy żyjemy dla życia i przyjemności, a ochrony nie szukamy w Opatrzności Bożej, ale w nas samych.

    W ręku znalazł się „Nieznany świat”, który obchodzi 25-lecie, ale nigdy nie splamił się próbą ujrzenia cudu wiary w Boga Objawionego, nie istnieje dla nich Pan Jezus i Duch Święty. Wszystko jest dla nich ciekawe oprócz tego, co jawne i jest na wyciągnięcie ręki. To też wynik zamknięcia się na łaskę i tkwienie w ciemności.

    Następnego dnia w wielkim „umieraniu” odmówię moja modlitwę z błaganiem Boga o miłosierdzie dla żyjących jak zwierzęta. Szkoda, bo większość tych ludzi jest „dobra” szczególnie dla najbliższych, a w tej grupie są też pracowici, grający Bogu w orkiestrach, ale jakby zamknięci w sercu, a czas płynie.

     Opracowuję to prawie „na żywo”, a ból ściska serce wobec tej okrutnej Prawdy...jutro na porannej Mszy św. Ciało Pana Jezusa pęknie samoistnie w ustach, a połówki lekko skrzyżują się. Ta zapowiedź cierpienia wyjaśniała się, gdy wyszedłem o 13.00, aby odmówić całą modlitwę w intencji tego dnia. Mróz łagodziło słońce podczas mojego wołania z krzykiem do Boga Ojca, a mogłem to czynić na boisku „Orlika”, które było puste z kilkoma grającymi w piłkę...

     Ktoś, kto nigdy nie miał takiego przeżycia nie zrozumie mojego cierpienia, a  koledzy psychiatrzy w takich stanach stwierdzają chorobę.

    Nic nie daje zadowolenie ciała, sytość i przyjemności...nie dla mnie już żarty przy zastawionym stole. To wszystko jest namiastką wobec słodyczy krzyża Pana Jezusa.

                                                                                                                                 APEL

*„Poemat Boga-Człowieka” Księga 6 str. 296

**”Poemat Boga-Człowieka”...Ks. czwarta, cz. czwarta, str. 253 i 280 / 281