Wstałem około 8.00 i z wielką mocą poprawiałem i edytowałem zapisy aż do 14.00. Próbowałem naprawić brak krótkiego światła w samochodzie, ale jest z tym kłopot...sam mechanik męczył się kilka minut z wyjęciem zepsutej żarówki.
W każdej naszej czynności powinniśmy być dokładni, bo w zapisie pomyli się tylko datę, a później traci się niepotrzebnie czas na wyjaśnianie tego.
Spóźniłem się na Mszę św. 2 minuty, a Apostoł Paweł już nauczał (Rz 8, 18-25), że: „Stworzenie bowiem zostało poddane marności nie z własnej chęci /../ aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha /../ W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. /../ spełnienie już się ogląda /../”...
Natomiast psalmista (Ps 126) wołał wprost ode mnie: „Pan Bóg uczynił wielkie rzeczy dla nas. /../ Odmień znowu nasz los, Panie /../ Ci, którzy we łzach sieją, żąć będą w radości. /../ Idą i płaczą /../ lecz powrócą z radością niosąc swoje snopy”.
Pan Jezus mówił o Królestwie Bożym (Łk 13, 18-29): „Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach".
Stałem na końcu kościoła i napłynęły postacie pacjentów, których źle załatwiłem, naraziłem ich na koszty i niepotrzebne kłopoty. Sam teraz to rozumiem, bo wielka jest nasza nędza...w każdej dziedzinie.
Doświadczyłem tego ostatnio na własnej osobie, a wówczas podobnie cierpiący stają się nam bliscy. Szkoda, że lekarze nie korzystają z pomocy Pana Jezusa, Dobrego Lekarza. Po modlitwie otrzymałem pomoc w rozpoznaniu mononukleozy zakaźnej, którą podarował mi jeden z kapłanów wciskający Eucharystię do ust...ze śliną innych!
Także w śmiertelnym osłabieniu napłynęło natchnienie, aby przeczytać ulotkę pobieranego leku, bo miałem jego objawy uboczne. Ponadto doszedłem dziwnego faktu: tabletka cała (1.25 mg) nie działała dobę, a ta sama dawka z podzielonej (2.5 mg) była zbyt mocna i kumulowała się ...nawet zemdlałem! Zobacz naszą nędzę!
Chwyciłem twarz w dłonie i z wielkim krzykiem w duszy wołałem do Boga za pacjentów skrzywdzonych w różny sposób przeze mnie. Tego nie mogę przekazać, bo musiałbym nagrać, a w kościele jest to niemożliwe...szczególnie w moim przypadku (figurant).
APEL