Na początku tego zapisu moich przeżyć duchowych proszę Cię, abyś ujrzał/a to o czym piszę z punktu widzenia Prawdy, że nasze życie jest wieczne, a tutaj jesteśmy ograniczeni przez ciało i ten świat.

   Inne myślenie jest błędne i prowadzi do dyskusji marnujących drugi - oprócz wolnej woli - dar Boga: czas! Przeciętny człowiek uważa odwrotnie, że „nie ma czasu na głupoty”, albo, że to go nie interesuje.

   Jeżeli poszukujesz drogi, szukasz sensu naszego istnienia to nie traktuj naszego spotkania jako przypadkowe. Ja mam przekazać tylko to, co otrzymałem i wszelkie zarzuty mnie nie interesują.

   Zdążam do tego, że nie otrzymasz prawdziwego pocieszenia bez wsłuchiwania się w natchnienia...bez posłuszeństwa, a to oznacza „bądź wola Twoja”. Podjęcie nawet najmniejszej decyzji zgodnej z Wolą Boga Ojca daje cały ciąg zdarzeń, które są najlepsze dla naszej duszy.

    Kapłan w kościele w takich momentach zawoła, że Bogu trzeba ufać, ale to tylko zawołanie, bo on sam nie potrafiłby wskazać jak odróżnić pokusę (do czynienia "dobra") od natchnienia płynącego od naszego Taty!?

    Wśród naszych pragnień nie usłyszysz w normalnych rozmowach o pragnieniu Boga. Nikt z nas już nie pamięta pragnienia spotkania z ojcem ziemskim...rozumie mnie ten, który nie zna swojego ojca, chciałby go poznać, zobaczyć, spotkać się...poczuć jego obecność.

   Pragniesz Deus Abba, a gdy poczujesz Jego Obecność duszę zalewa wielki smutek rozstania i jedynym lekarstwem jest modlitwa...rozmowa z TATĄ, przepraszanie, bo wówczas widzimy własną nędzę. Przez wiele dni nic nie mogłem napisać, a czynię to teraz o 3.33!

   Zanikają wszelkie pragnienia...oprócz Boga i Jego Prawd! Nie chce się mieć nawet miejsca zamieszkania! Odrzucam pragnienia świata fizycznego, ale pozostają udręki związane z głodem wiedzy duchowej...z niezaspokojoną Miłością do Boga i Jezusa.

   Ta miłość - na ziemi, dokąd żyję - nie zostanie nasycona! To wielkie...wielki cierpienie! Wszystko staje się jasne po zaznaniu tej miłości...tak jak u zakochanych.

   Moja obecna wola wciąż czeka na Wolę Boga...na Jego Głos. Moja przyszłość - wiem to teraz - to pielgrzymowanie...bez celu ziemskiego!...bez dachu nad głową!...bez konkretnej przyszłości i z dala od uciech zmysłowych, ale z sercem pełnymi Miłości do Pana Jezusa !

    W chwili, gdy poczujesz, że Jezus jest w twoim sercu zrozumiesz, że nic innego  nie potrzebujesz. Wówczas zauważysz, że masz wielką moc, a twoje serce jest nieustraszone, bo śmierć nic nie oznacza...

     Sam widzisz, że pocieszenie w naszym rozumieniu jest przelotne...

                                                                                                                                      APEL