Późna noc...w TVP płynie western z wątkiem burdelowym, chwilami muszę opanowywać wzrok. Z serca wyrwało się zawołanie: „Panie Jezu dziękuję Ci za moje udane życie”.

    Napłynął obraz ankiety, która ma odpowiedzieć gdzie jesteśmy na swojej drodze duchowej. To jeden z moich nierealnych pomysłów. Trzeba zaznaczyć przy spisie co chciałbyś zrobić, co wybierasz, a czego nie chcesz:

   wojaże zagraniczne, powodzenie, piękne hotele, zamieszkanie w willi, samotnia chatka za lasem,dostatek bez kłopotów, milczenie, samotność, zwyczajność, konto w banku, uczestnictwo w weselu lub pogrzebie, tułaczka, pragnienie spokojnej starości („wypoczynku”), życie proste z byciem sługą lub przewodzenie (dyrektorowanie), uroda i błyszczenie, poezja, kryminały, spotykanie niepełnosprawnych, uwięzionych, rozmyślanie o niczym, poszukiwanie złota, cisza lub gwar kawiarni,, żarty i pogaduszki, budowanie, pozbywanie się rzeczy, cierpienia i przyjemności.

   Napisałem to jako przykład takiej ankiety dla samego siebie, bo chodzi o szczerość, a z serca wyrwało się wołanie: "Panie Jezu! Ja chcę do Ciebie...w górach! Wiem, że Jesteś wszędzie...Byłeś, Jesteś i Będziesz! Bądź ze mną...bądź Panie Jezu!”

   Z tą prośbą poszedłem spać, a obudziła mnie zdenerwowana żona z powodu braku ciepłej wody. Męczyłem się z naprawą i w tym czasie doszliśmy do wniosku, że nie dziękujemy Bogu za mieszkanie i wodę jako taką, bo w dzieciństwie musiałem nosić z odległej studni!

   Dzisiaj, gdy mamy łazienkę złościmy się na brak kąpieli w ciepłej wodzie! Tak już jest, że nikt nie dziękuje za głos (niemowa), chodzenie i bieganie (inwalidzi), wzrok (ślepota), słuch (głuchota), brak świądu (różne choroby), brak bólów np. w kręgosłupie i stawach.

   Dam przykład: spożywasz dary i nawet nie masz pojęcia jak skomplikowany jest system prawidłowego żucia. Ile cierpień ludzie mają podczas jedzenia.

   Zbliża się godzina Mszy Św. radiowej. Pierwszy raz zdarzyło mi się uczucie strachu przed utratą wiary, bo właśnie w tej chwilce nie mam żadnej potrzeby kontaktu z Bogiem! Najgorszym naszym wrogiem jest zwątpienie, ale ja mam takie chwile pustki!

   Nie chciałbym tego przeżywać...naprawdę nie! Włączyłem radio, a tam płynie Słowo, że los każdego człowieka jest nieobojętny Bogu. To wielka prawda, bo każdy ziemski ojciec martwi się także o swoje dzieci.

    Kapłan dodał jeszcze, że od skażenia środowiska gorsze jest skażenie duchowe człowieka (jego wnętrza) i przytoczył św. Franciszka z Asyżu; „Biada tym, którzy w grzechu śmiertelnym konają, a błogosławieni ci, którzy odnajdą się w Twojej Świętej Woli”.

    Łatwo jest nam uwierzyć w swoją porządność, ale o wiele trudniej zastosować zasadę miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Niech pomaga nam w tym Pan Jezus!

    Pojechaliśmy z żoną do kościoła odległego 15 km, gdzie wzrok zatrzymała stacja drogi krzyżowej: „Pan Jezus przybijany do krzyża”. Dzisiaj, gdy to opracowuję czytałem UKRZYŻOWANIE (Ks. 6 "Poematu Boga-Człowieka" Marii Valtorty).

    Napłynęło natchnienie, abym podszedł do spowiedzi, ale to było niemożliwe, ponieważ wypiłem piwo i nie mógłbym przystąpić do Eucharystii. Po Mszy Św. popłakałem się z tego powodu: „Panie Jezu daj mi Swój pokój! Pragnę mieć czas tylko dla Ciebie...w górach! Pomóż!”.

    Koniec nabożeństwa: „My chcemy Boga”, a po powrocie do domu wzrok zatrzymało „Zmartwychwstanie” Tołstoja. Przypomniało się czytanie w nim o jasności bijącej od człowieka po śmierci (znak rozpoznawczy jego świętości). „Ty to będziesz jaśniał”...naprawdę warto pracować dla tej jasności!

    W tym czasie córka w złości chodziła po mieszkaniu, bo próbuje odejść od Boga. Napisałem jej, aby w każdej słabości, niemocy, cierpieniu, bólu, chorobie i zwątpieniu wołała:

    „Panie Jezu, zmiłuj się nade mną. Jezu pociesz! Jezu pomóż! Jezu prowadź!

     Twoje zadanie życiowe - być z Nim! Czy chcesz czy nie On jest zawsze z tobą!"...

                                                                                                                           APEL