Tuż po obudzeniu intensywnie myślałem o „Chrzcie w Duchu Świętym” i w tym czasie zasnąłem na kilka sekund. W tym czasie „zobaczyłem” postać Pana Jezusa w znanej szacie. Zbawiciel trzymał w prawej ręce żołnierską czapkę...jak do przysięgi. Czapka była trzymana z dużym namaszczeniem.

    Dzisiaj powiem, że są rozbieżne poglądy na taki akt. Wg mnie nie jest potrzebny, aby uzyskać nadzwyczajne charyzmaty. Na pewno potrzebujemy napełnienia mocą Bożą potrzebną w służbie ewangelizacyjnej i kościelnej.

   Myślę, że przychodzenie na takie spotkania z pragnieniem otrzymania charyzmatu (np. mówienia językami) nie jest zgodne z Wolą Boga, który wie, co może komuś dać….tak jak ojciec ziemski. Ten zapis wybrałem z wielu...po zawołaniu do Ducha Świętego. Ja nie potrzebuję żadnych atrakcji, bo wystarczy mi łaska wiary ze świadomością zbawienia (powrotu do Boga).

   W kościołach oderwanych od św. Piotra szukają mocy poza Eucharystią (Cudem Ostatnim), która jest „pamiątką” Ostatniej Wieczerzy. Ja wiem, że Chleb Życia sprawił chęć zapisywania przeżyć duchowych, które nawet dla mnie są ciekawe. Ty czytasz to 5 minut, a za tym stoi godzina lub dwie mojego wysiłku.

   Tamtego dnia sam byłem w przychodni. Przed wcześniejszym wyjazdem do pracy zawołałem: „Panie Jezu niech łaska Twoja będzie zawsze ze mną i wspiera mnie w moich utrapieniach.” Na skrzyżowaniu posłuchałem natchnienia, aby skręcić do pacjentki chorej na nowotwór szyjki macicy z przerzutami...trzeba zlecić morfinę.

   Dobrze zrobiłem, bo później było dużo ludzi i nie dałbym rady. Na szczycie utrapień ponownie wołałem do Pana Jezusa: „bądź ze mną Panie, wspomagaj mnie Swoją Łaską.”

   Od 15.00 miałem dyżur w pogotowiu ratunkowym, ale w przychodni zeszło aż do 20.00 (jeden budynek). Zobacz ochronę Zbawiciela:

1. w tym czasie nie było wezwania pogotowia

2. znajoma mojej pacjentki prosiła o wypisanie zwolnienia z pracy na chorobę wrzodową, a na miejscu okazało się, że chora przeszła ciężki uraz czaszkowo-mózgowy (została przyjęta na chirurgii)

3. córka chorego pytała o lek na chorobę wrzodową, a okazało się, że ma krwawienie z przewodu pokarmowego...był śmiertelnie blady (ponowna chirurgia)

4. wreszcie wezwanie z pogotowia do skrwawionej babci, która stwierdziła, że pragnie umrzeć w domu. Wydałem odpowiednie skierowania, bo nie mam władzy nad wszystkim. Babcia miała piękne żelazko z prawdziwą duszą...jeszcze przed tygodniem prasowała (malutkie, zgrabne,mosiądz i miedź).

5. do mojej pacjentki z chorobą nowotworową, której zapisałem morfinę udało się sprowadzić księdza. Pacjentka była zadowolona...nawet poprawiła się po tej wizycie.

    W „Rycerzu Niepokalanej” czytałem list nawróconego alkoholika Mieczysława Nikody i jego metodę kolędowania Matką Najświętszą (w myślach) po domach...odwiedzani modlą się jego ustami...nie wiedząc o tym! Coś pięknego!

   Pan Jezus wskazał mi chrzest bojowy, którym był ciężki dzień pracy…

                                                                                                                                  APeeL